Aktualności
[WYWIAD] Marcin Stanisławski: Patrzymy w przyszłość, powalczymy o superfinał
Dla reprezentacji Polski w piłce nożnej plażowej obecny sezon jest wyjątkowo bogaty w wydarzenia. W sierpniu biało-czerwonych czekać będzie już kolejny turniej – na Węgrzech. – Z wielką ambicją podejdziemy do trzech meczów, w których powalczymy o upragniony superfinał ELBS w Jesolo! Trzymajcie kciuki za naszą reprezentację – powiedział Marcin Stanisławski, trener naszej reprezentacji w beach soccerze.
Za naszą reprezentacją turniej Euro Beach Soccer League. Jak go Pan może ocenić? Pierwszy raz reprezentacja grała w trochę zmienionym składzie, między innymi bez Bogusława Saganowskiego.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cztery punkty to niezły dorobek punktowy, ale porażka z Ukrainą bardzo nas zabolała i czuliśmy wszyscy po tym meczu ogromny niedosyt. Ukraińcy też są w trakcie przebudowy zespołu, ale to nadal bardzo mocny team. Jeśli z wyniku 0:2 doprowadzamy po ciężkiej walce do wyniku 3:2 i w bardzo łatwy i szybki sposób to marnujemy, to rozczarowanie musi być spore. Tym bardziej, że w trzeciej tercji zdominowaliśmy absolutnie rywali, że wspomnę tylko stosunek strzałów 14:6.
Pierwszy turniej po mistrzostwach świata, po dość długiej przerwie, z kilkoma zmianami w składzie, dwoma bardzo znaczącymi. Nie jest łatwo utrzymać jakość ofensywną tracąc zawodnika, który często w pojedynkę potrafił rozstrzygać losy meczów. Wyobraźmy sobie na przykład Szwajcarię bez Stankovica, Włochów bez Goriego czy Hiszpanie bez Lorenca – to już byłyby inne zespoły. My straciliśmy dodatkowo na jakiś czas podstawowego bramkarza, z innych względów nie było z nami Łabędzkiego i Lenarta, czyli w sumie 4 zawodników. Budujemy ten zespół dalej, na pewno zmieni się styl tej drużyny, więcej zawodników musi wziąć ciężar gry na swoje barki, na gole musimy zapracować w inny sposób niż dotychczas. Na odejście Saganowskiego byliśmy przygotowani jakiś czas, wkraczamy w nową erę i nie patrzymy za siebie. Będę systematycznie wprowadzał do kadry kolejnych nowych zawodników, tak aby ten zespół nadal się rozwijał i skutecznie walczył z najlepszymi na świecie.
Wracając jeszcze do samego turnieju. Zwycięstwo z Hiszpanią – mniejsza już o punkty – to największa wygrana dla Was w Portugalii? Od strony psychologicznej i motywacyjnej? Pokazanie, że wracacie na swoją ścieżkę?
Hiszpanie to świetny zespół. Grają pięknie, widowiskowo i skutecznie. Chcąc z nimi rywalizować trzeba zagrać bardzo mądrze, nie można popełnić najmniejszego błędu, bo oni zaraz go wykorzystają. Wygrana z nimi dała nam bardzo pozytywnego kopa. Podjęcie wyrównanej walki z czołowym zespołem świata już było sygnałem dla chłopaków, że stać nas na wiele, a i dla sztabu znakiem, że droga którą obraliśmy – mam tu na myśli przede wszystkim personalia – jest słuszna.
Jak Pan wspomniał – odczuwa Pan niedosyt po meczu z Ukrainą. Dało się tej porażki uniknąć?
Dawno nie zdominowaliśmy tak rywala z czołówki europejskiej, ale też dawno nie traciliśmy tak łatwo bramek. Mecz, który pokazał nam jak jeszcze dużo pracy przed nami. Pokazał, że wysiłek, który chłopcy wkładają w stworzenie sytuacji bramkowej, zdobycie gola tak łatwo można zniweczyć przez brak koncentracji w grze defensywnej. To wielka nauka i doświadczenie.
Przed turniejem na konsultacji krajowej przyglądał się Pan kilku zawodnikom, potencjalnym kadrowiczom. Daleko im do gry w pierwszej reprezentacji?
Przyglądam się wielu zawodnikom, którzy jeszcze nie debiutowali na arenie międzynarodowej, a gra w reprezentacji to pewnie marzenie dla większości z nich. Na zgrupowaniu widziałem u nich wielką chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Cieszę się, że dla tych chłopców, którzy teraz są w kadrze gra z orzełkiem na piersi to coś wyjątkowego, że obecność w tym zespole wyzwala w nich dodatkowe pokłady energii, zaangażowania i pracy! Zawsze marzyłem, żeby tak właśnie wyglądał charakter tej drużyny, a indywidualnie żeby zawodnicy właśnie takie mieli podejście do gry w reprezentacji Polski. Pamiętajmy, że te turnieje to szansa gry tylko dla 10 zawodników, raczej nie ma w nich miejsca na eksperymenty. Dlatego powołując kolejnego debiutanta muszę być pewien, że poradzi sobie zarówno sportowo, jak i mentalnie w tak ważnych meczach.
Ubiegły rok, zwłaszcza jesień była fantastyczna. Idziecie teraz tą samą drogą, która doprowadziła reprezentację do takich fantastycznych wyników?
Poprzedni rok to już historia, musimy teraz patrzeć w przyszłość. Słyszałem różne głosy, nazwijmy to „fachowców” – szczególnie u nas w kraju – że bez Saganowskiego nie mamy już atutów i czeka nas walka o uniknięcie spadku. Nie będzie już takiego samego zespołu, takiego samego roku jak poprzedni. Piłka nożna, w tym beach soccer również, ewoluuje, nie toleruje wspomnień czy statystyk. Tym się żadnego meczu nie wygra. Analogią jest to, że na pewno mamy w sobie dużo pokory, znamy swoje miejsce w szeregu i wiemy jak mocno musimy pracować na ewentualne sukcesy. Podobnie jak rok temu dalej chcemy i dalej nam bardzo zależy na wynikach tej drużyny.
Jakie najbliższe reprezentacyjne plany?
Widzimy się 8 sierpnia w Warszawie. Będziemy mieli dwa treningi na miejscu,, a później wylot na Węgry. Tam będzie oficjalny trening i najważniejszy turniej w sezonie dla nas. Utrzymanie sobie już zapewniliśmy, więc z wielką ambicją podejdziemy do trzech meczów, w których powalczymy o upragniony superfinał ELBS w Jesolo! Trzymajcie kciuki za naszą reprezentację!
Rozmawiał Tadeusz Danisz
fot. 400mm.pl