Aktualności
Polska w Dubaju dała radę! „Zebraliśmy mnóstwo pochwał”
Polacy w czterozespołowej grupie zajęli trzecie miejsce. Po dwóch premierowych porażkach później już tylko wygrywali. – Przed wyjazdem mogliśmy czuć się trochę niepewnie. Trzeba bowiem pamiętać w jakim momencie sezonu jechaliśmy na turniej, jak długi był nasz rozbrat z piaskiem i z kim przyszło nam rywalizować. Przylecieliśmy do Dubaju niespełna 40 godzin przed pierwszym meczem, więc aklimatyzacja też była trudna. Ale my nie narzekamy, tylko cieszymy się z możliwości gry, dlatego nasze nastawienie było bojowe. Zagraliśmy na ponad 100 procent swoich umiejętności. Każdy z naszych meczów miał swoją historię i z każdego wyciągniemy dużo doświadczeń – mówi Stanisławski.
Po udanym finiszu Polacy w bardzo dobrych humorach powrócili do kraju. Podwójnie uradowany może być nasz selekcjoner. Przede wszystkim dlatego, że po raz kolejny nie zawiódł go nos. Dwójka zawodników, która nie grała w turnieju eliminacyjnym do MŚ: Konrad Kubiak i Michał Łabędzki, zagrała bardzo dobre zawody. – Konrad miał juz pewne doświadczenie na piasku, Michał to natomiast absolutny debiutant. Celowo rzuciłem ich na głęboką wodę. W pierwszym dniu, w meczu Brazylii z ZEA obserwowałem chłopaków, jak oglądali ten mecz, ich reakcje i zachwyty nad każdą akcję Canarinhos. Możliwość sprawdzenia się z Brazylią to „wisienka na torcie” dla każdego zawodnika. Stwierdziłem więc, że dla Michała może to być idealny moment na debiut. Najmniejsza presja na wynik, każda dobra interwencja przeciwko takiemu rywalowi jest małą wygraną. Łabędzki "kupił" nie tylko mnie, ale i kolegów z zespołu, wszyscy czuliśmy, że możemy na niego liczyć. Konrad to natomiast taki defensywny napastnik, zagrał dobry i skuteczny turniej. Obaj byli wartościami dodanymi do tej grupy, zarówno na, jak i poza boiskiem – tłumaczy Stanisławski, dodając:– Myślę, że obaj powalczą o wyjazd na mistrzostwa świata.
Drugi powód do radości dla trenera Stanisławskiego to kończąca całą rywalizację gala, na której honorowano najlepszych w mijającym sezonie. Selekcjoner biało-czerwonych nie został uznany najlepszym trenerem w 2016 roku, ale znalazł się w gronie trzech nominowanych! – Sama gala była zrobiona z dużym rozmachem, w pięknej scenerii. Czuliśmy, że jesteśmy aktorami wielkiego wydarzenia w świecie piłki plażowej. Wyniki plebiscytu w odczuciu gości były dość nieoczekiwane, bo wszystkie nagrody zgarnęli Portugalczycy, którzy nic w tym roku ważnego nie wygrali. My natomiast dostaliśmy w prywatnych rozmowach mnóstwo pochwał, choćby od Joana Cusco, szefa światowego beach soccera. Powiedział, że obserwuje moją prace i "nową kadrę" od dawna i bardzo nam kibicuje. Trener reprezentacji Brazylii stwierdził z kolei, że zagraliśmy świetny turniej, a on sam głosował na mnie jako na zwycięzcę plebiscytu – opowiada selekcjoner reprezentacji Polski.
Dodatkowo Polacy otrzymali zaproszenie od Portugalczyków na mecze towarzyskie przed mistrzostwami świata. Ranga naszej reprezentacji w ostatnich miesiącach znacznie poszła do góry. – Nie jesteśmy już anonimowi, chcą z nami grać. To chyba dla nas największa nagroda – mówi Stanisławski.
Jednocześnie zauważa, że rola, do której nasza reprezentacja przez ostatnie lata przywykła wszystkim ... pasuje. – Jesteśmy dalej kopciuszkiem i to nam odpowiada. Przegraliśmy mimo wszystko w Dubaju dwa mecze z potęgami, toczyliśmy bardzo wyrównane boje z zespołami z podobnej półki co my, więc absolutnie się nie podpalamy, tylko pracujemy dalej. Mamy jako zespół motto: "Wszystkiego nie wygramy, ale zrobimy wszystko, żeby wygrać każdy mecz".
Teraz przed naszą reprezentacją zasłużona przerwa. – Przeżyliśmy w tym roku wspólnie trudne i piękne chwile. Spotkamy się pewnie na Święta Bożego Narodzenia. Należy nam się w ciepłej, spokojnej atmosferze porozmawiać o tym co, było i o tym co dalej. A czeka nas impreza życia i od stycznia zabieramy się do pracy – Marcin Stanisławski na myśl o mistrzostwach świata już zaciera ręce.
Tadeusz Danisz