Aktualności

„Pazdan” „Glik” „Pinky i Mózg”. Reprezentacja Polski w piłce plażowej od kuchni

Reprezentacja02.10.2016 
Historyczny sukces – takimi słowami najczęściej określano awans reprezentacji Polski w beach soccerze na mistrzostwa świata. Biało-czerwoni w turnieju eliminacyjnym okazali się najlepsi, zostawiając w pobitym polu wiele potęg europejskiej piłki. Autorów tego sukcesu przybliża nam selekcjoner naszej kadry, Marcin Stanisławski.

Maciej Marciniak ps. „Macia” – Maciej bronił w większości meczów od początku, liczyłem na jego ogranie i bardzo dobrą dyspozycje z sezonu ligowego. Mimo iż jest młodszy od Szymona Gąsińskiego, to przez ostatnie lata bardziej doświadczony na piasku. Również zasłużył na nagrodę indywidualną, co zresztą potwierdza Szymon, a to najbardziej mnie cieszy. Że jest między nimi chemia, obaj świetnie się dogadują i wzajemnie wspierają. Maciej ma jeszcze duże rezerwy i dalej powinien się rozwijać.



Szymon Gąsiński „Gąska” – zamknął usta krytykom, chyba – prócz umiejętności oczywiście – dzięki radości, jaką czerpał z gry. Nie miał łatwego sezonu, raz że wrócił po długiej przerwie, dwa że w klubie miał sporą konkurencje. Ma jednak niesamowitą psychikę i gra z orzełkiem wyzwala w nim wszystko, co najlepsze. Spokój w bramce być może ma dzięki… e-papierosowi, z którym rozstaje się tylko na mecze.

Witold Ziober „Wiki” – kapitan, który słowami motywuje chyba tylko sędziów, z którymi lubi podyskutować. Witek jednak nie jest od gadania, ale od grania, a jego zaangażowanie i upór to idealne uosobienie naszego zespołu. W trudnych momentach brał na siebie ciężar gry, strzelał ważne bramki. Może biegać od pola karnego do pola karnego, upadnie dopiero po ostatnim gwizdku, do tego bardzo wysokie umiejętności. Najbardziej zawsze martwię się o jego zdrowie, ale on w kadrze to chyba i z nogami w gipsie byłby gotów do gry.



Jakub Jesionowski „Jesion” – postępy, jakie robi w ostatnim czasie, zaskakują chyba nawet jego samego. Podczas turnieju nazwany przez kolegów „Pazdanem”. Ostoja defensywy, z coraz większymi inklinacjami ofensywnymi. Inżynier budownictwa, pracuje we Wrocławiu, zawsze narzeka na brak urlopu, ale chyba ucieka z miejsca pracy, bo na kadrze zawsze melduje się na baczność. Martwiłem się o jego formę najbardziej na... śniadaniach. Po omleta potrafił stać w kolejce przez godzinę, nie wiem czemu, ale zawsze był ostatni.

Tomasz Lenart „Lenti” – skoro Kuba jest „Pazdanem”, to mamy też „Glika”. Świetnie się uzupełniali na boisku, nie rozstawali poza nim. Na wycieczkach rowerowych nie przeszkadzało im, że mieli... jeden rower. Tomek miał średni sezon w kraju, ale turniej zagrał na bardzo wysokim poziomie. Wytrzymałościowiec, na zmiany w decydujących momentach schodził tylko po to, żeby odkręcić korek od butelki, a łyka to brał już na następnej zmianie. Wykonuje czarną robotę, nie zawsze docenianą. Dla mnie postać nieoceniona, pod warunkiem, że utrzyma poziom koncentracji.

Dominik Depta „Alvaro” – do eliminacji pomijany przeze mnie przy powołaniach, teraz sam się zastanawiam, czemu... Może dlatego, że zawsze patrzyłem na niego pod kątem innej pozycji. We Włoszech jeden z tych, o których się nie martwiłem w decydujących momentach. Skutecznie uprzykrzał życie napastnikom rywali. Fajnie, że gra w ekstraklasie futsalu, dlatego nie martwię się o jego przygotowanie motoryczne, na które na pewno musi zwracać uwagę. Dziękuje Dominikowi również za to, że panował nad chaosem, jaki był podczas kolacji przy stoliku nr 1. Chyba tylko dzięki niemu chłopaki wiedzieli co zamawiali do jedzenia.



Karim Madani „Karim” – z Dominikiem nierozłączni. Kłócili się chyba tylko rano, kto ile ma czasu spędzić przy lustrze, bo obaj wyróżniali się efektownymi fryzurami. Dlatego też najczęściej ostatni przychodzili na zbiórki. Przez kolegów nazwani „Pinky i Mózg”. Przeciwieństwa się podobno przyciągają i tu się to sprawdza. Dominika cechuje spokój, a Karima fantazja i energia.Madani to jedno z odkryć turnieju, nie tylko w naszym zespole. Strzelał bramki, zostawiał serducho na boisku i wisienka na torcie – gol z Rosją na 5:3. 

Filip Gac „Gacek” – poznawaliśmy go na zgrupowaniu. 19-latek, który jedzie grać na najważniejszy turniej w ostatnich dwóch latach, to wyczyn. Gdy jeszcze podchodzi do rzutu wolnego w meczu z najbardziej utytułowanym zespołem na świecie i strzela nie do obrony, to już kosmos. Mega mocna psychika, bardzo szybko przyswajał zadania, jakie mu powierzałem, no i ten strzał ze stojącej piłki. Szybko zyskał uznanie w oczach kolegów. Nieustępliwy, twardy, zdyscyplinowany. W miejscowym aquaparku jak ktoś się bał na coś wejść, to najpierw szedł „Gacek” i opisywał wrażenia.



Piotr Klepczarek „Siwy” – z Piotrkiem znam się wiele lat, jeszcze z czasów juniorskich. Jednym z jego wielu atutów był atomowy strzał z lewej nogi. Po dwóch niestrzelonych karnych, które z siłą nie miały za wiele wspólnego, powiedziałem mu, że ma słabszy strzał ode mnie. A to nie jest komplement. On idealnie zareagował – w meczu z Mołdawią uderzył tak w poprzeczkę, że ta chyba trzęsie się do dzisiaj. Uwielbiam jego charakter i podejście do piłki. Wszystko podporządkowuje temu, żeby być jak najlepiej przygotowanym do meczu, stąd też najwięcej czasu podczas zgrupowań spędza ze sztabem medycznym. Profesjonalista, którego gra w piłkę cieszy, jak małego chłopca na boisku szkolnym.

Kamil Kucharski „Kucharz” – bardzo wysokie umiejętności, które bardzo trudno przełożyć mu na niwę reprezentacyjną. Stopę ma ułożoną jak Del Piero za najlepszych lat, ale zagrania które budzą zachwyt obserwatorów, przeplata kiksami, po których ciężko mu wrócić do równowagi psychicznej. Spokojny, cichy poza boiskiem, na boisku niestety też. Wierzę, że jego czas jeszcze nadejdzie.

Łukasz Stasiak „Stasiu” – chyba najwyższy zawodnik całego turnieju. Grał dwa mecze od początku, strzelił dwie bramki, wiec z roli jokera wywiązał się więcej niż pozytywnie. Bardzo fajny, skromny chłopak, który powrócił do beach soccera w tym roku i szybko wskoczył do reprezentacji. Dzięki swojemu wzrostowi daje kilka wariantów gry, z których korzystaliśmy, ale musi pracować nad jeszcze większą jakością gry nogami, a ma ku temu predyspozycje.



Bogusław Saganowski „Sagan” – wszystko już chyba o nim powiedziano. Formę we Włoszech zbudował chyba na rukoli, która miała być dostępna dla naszej ekipy, a w całości leżała na jego talerzach, z nikim się nie dzielił... W maju byliśmy na turnieju w Soczi, trener Rosji mówił do nas, że „Sagan” już mało biega i takie zespoły, jak oni, będą to wykorzystywać. Cztery miesiące później Boguś strzelił Rosji trzy bramki, eliminując rywala z MŚ. A biega więcej niż połowa reprezentantów Rosji.



Michał Piekarczyk „Kiero” – kierownik. Klepczarek po pierwszym dniu turnieju zmotywował naszego kierownika i fizjoterapeutę słowami „Wy, to nawet byście lodu na Antarktydzie nie znaleźli”. Później było już go tyle, że chłopaki mogli w nim spać. Bardzo pracowity, zaangażowany w swoją prace, niezwykle przeżywający mecze, do tego bardzo lubiany przez zawodników. Często towarzyszył mi w analizach, wysłuchiwał moich narzekań, najczęściej widywał mnie zdenerwowanego i zamyślonego. Moje usta, kiedy trzeba się kłócić z sędziami. W hotelu z siłowni stworzył salę konferencyjną. Wielki chłop, ale czasem miał oczy jak kot ze Shreka, a w aquaparku bardziej odważni byli 7-latkowie.

Witold Sitek „Situś” – fizjoterapeuta. Ktoś kiedyś powiedział, że w dobrym zespole musi być zwariowany bramkarz i lewoskrzydłowy. W bardzo dobrym jeszcze dodatkowo zwariowany fizjoterapeuta. My takiego mamy. Cenię go za fachowość, pracowitość i przede wszystkim dobry kontakt z zawodnikami. Również wielki, silny chłop, także emocjonalnie przeżywa mecze na ławce, więc mam u boku dwóch „ochroniarzy”.

Marek Drobniewski „Doktor” – fachowiec. Pasjonat. Bardzo pozytywna postać w kadrze, która pomaga nie tylko w sferze medycyny. Podwójnego espresso wypił więcej niż chłopaki wody podczas turnieju, zawsze pierwszy na zbiórkach. Dostępny dla chłopaków poza zgrupowaniami, bardzo zaangażowany w ich funkcjonowanie i profesjonalne podejście do meczu.

Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności