Aktualności
Biało-czerwoni ostro trenują przed mistrzostwami świata. Nawet 3-4 razy dziennie!
Podopieczni trenera Marcina Stanisławskiego w Hiszpanii nie mogą myśleć o odpoczynku. Trenują nawet 3-4 razy dziennie. – Chcemy maksymalnie wykorzystać czas, który mamy na tym zgrupowaniu – takie motto przyświeca selekcjonerowi naszej reprezentacji. – Rano jest zawsze siłownia, później treningi na piasku, a wieczorem analizy – opisuje codzienny harmonogram jeden z piętnastu powołanych na zgrupowanie graczy, Dominik Depta. – Najwięcej czasu oczywiście poświęcamy na przygotowanie fizyczne. Musimy być na mistrzostwach świata mocni, dlatego nad elementami siłowymi mocno pracujemy. Oczywiście nie zapominamy też o technice i zagraniach taktycznych.
Nasza kadra do soboty przebywać będzie w ośrodku CAR w Sant Cugat, 20 km od centrum Barcelony. Biało-czerwoni pod żadnym względem nie mogą narzekać na warunki stworzone na miejscu. Pogoda również dopisuje. – Do treningu aura wyśmienita. Na termometrach jest do 20 stopni i bezchmurne niebo – gracz Hemako Sztutowo tym razem „zabawił” się w pogodynkę.
W czwartek nasza kadra zagrała mecz towarzyski z reprezentacją Katalonii. Biało-czerwoni przegrali 3:6, a bramki dla naszej ekipy zdobywali: Paweł Friszkemut (dwie) oraz Jakub Jesionowski. – Wynik nie był jednak najważniejszy. Mieliśmy realizować założenia taktyczne. Trzeba też pamiętać, że mieliśmy sporo jednostek treningowych w nogach. Mecz był nagrywany, więc na dokładną analizę przyjdzie jeszcze czas – dodaje Depta.
Reprezentanci Polski w Hiszpanii, między treningami, znajdują odrobinę wolnego czasu, by przed tym najważniejszym w sezonie okresem choć na chwilę się odprężyć. W środę zwiedzali Katalonię, byli także na słynnym stadionie Camp Nou. – Obiekt ten na nas wszystkich zrobił ogromne wrażenie. Cała otoczka wokół niego jest niesamowita. Zwiedzają go tłumy ludzi. Sklep z samymi pamiątkami ma trzy piętra. Dodatkowo restauracje, jednym słowy magiczne miejsce. Pospacerowaliśmy także po słynnej ulicy La Rambla, gdzie również panuje niezwykła atmosfera – opowiada Depta.
Wieczory reprezentanci spędzają natomiast przed telewizorami. Analizując zarówno swoją grę, jak i grupowych rywali na mistrzostwach świata. A przypomnijmy ci, delikatnie mówiąc, do najłatwiejszych nie należą. Tahiti – wicemistrz świata, Brazylia – największa potęga w tej odmianie piłki oraz Japonia. – Losowanie mogło być lepsze, ale paru chłopaków obstawiało właśnie, że przyjdzie nam mierzyć się z takimi rywalami. Z Brazylią i Tahiti graliśmy już na Pucharze Interkontynentalnym w Dubaju, więc materiały do analizy są – dodaje jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w naszej kadrze.
Dominik Depta był na poprzednich – jedynych w historii – mistrzostwach świata z udziałem Polski, w 2006 roku. Wtedy również w pierwszej rundzie trafiliśmy na Brazylię, wtedy gospodarza turnieju. – Najważniejszy teraz jest pierwszy mecz, dlatego analizujemy i myślimy o Japonii. Myślę, że sam klimat mistrzostw świata poczujemy dopiero na Bahama, jak dolecimy. Każdy z nas ciężko pracuje na treningach, tak by być perfekcyjnie przygotowanym na ten turniej – kończy nasz rozmówca.
Tadeusz Danisz