W pierwszej minucie meczu, podobnie jak w spotkaniach z Iranem i Włochami, nasz zespół dał się zaskoczyć i Ukraińcy błyskawicznie wyszli na prowadzenie. Wynik do końca pierwszej tercji nie uległ zmianie, ale w drugiej odsłonie nasi wschodni sąsiedzi ponownie znaleźli drogę do bramki strzeżonej przez Szymona Gąsińskiego, i to dwukrotnie.

Biało-czerwoni pokazali jednak charakter i doszli rywali na dystans jednej bramki. Ukraińskiego bramkarza pokonali nasi piwoci – Piotr Klepczarek i Marek Saganowski. Kiedy wydawało się, że wyrównująca bramka jest kwestią czasu, sędziowie odgwizdali naszej drużynie błąd 4 sekund i po płaskim strzale z rzutu wolnego ze środka boiska nasz bramkarz skapitulował po raz czwarty.

W trzeciej tercji Ukraina grała zachowawczo, starając się utrzymać prowadzenie do końca. Polacy zmuszeni byli przejść do ataku pozycyjnego, który niestety nie przyniósł wyczekiwanych efektów i wynik spotkania nie uległ już zmianie.

– To moja pierwsza w życiu bramka z przewrotki, jednak porażka mnie martwi, bo zawsze na pierwszym miejscu stawiam wynik i dobro drużyny. Gra z orzełkiem na piersi to wielka nobilitacja i żadne indywidualne wyczyny nie osłodzą goryczy porażki – mówi Piotr Klepczarek. – Orest Lenczyk zwykł mawiać na początku okresu przygotowawczego „Jeśli jesteś w dobrej formie, to masz problem. Bo ta forma musi przyjść dopiero z początkiem sezonu”. I my z tą najwyższą formą chcemy wystrzelić właśnie na Mistrzostwach Świata na Bahamach – dodaje.

Bartosz Urbańczyk

Polska – Ukraina 2:4 (0:1, 1:3)

Bramki: Piotr Klepczarek, Bogusław Saganowski.

Polska: Maciej Marciniak, Witold Ziober, Dominik Depta, Jakub Jesionowski, Bogusław Saganowski, Tomasz Lenart, Szymon Gąsiński, Karim Madani, Michał Łabędzki, Piotr Klepczarek.