Aktualności
[BEACH SOCCER] Najważniejszy mecz w życiu Adama Bogacza i jego bliskich
Życie Adama Bogacza do tej pory kręciło się głównie wokół sportu. Piłka nożna, beach soccer, małżonka również pochodzi z rodziny sportowej. – Całe życie byłem przy piłce. Gdy czasem nie było przy mnie fizycznie moich dziewczyn, to jednak zawsze robiłem to dla nich. Pola oglądała moje mecze, sprawiało jej to dużą radość – mówi 35-letni Adam. W ostatnich tygodniach priorytety jednak mocno się zmieniły.
Piątek, 13 marca...
U sześcioletniej Poli wykryto bowiem guza mózgu. – Wszystko zaczęło się miesiąc temu. Pola narzekała na ból głowy. Lekarze początkowo wskazywali na zatoki, ale jej stan się pogarszał. Córka jest bardzo ruchliwym dzieckiem, a coraz więcej spała. Raz nawet 17 godzin na dobę. Szukaliśmy więc kolejnych lekarzy, jednak oni wskazywali na zatoki, aż w końcu trafiliśmy do Szczecina. Lekarz skierował nas na badania i do szpitala. 13 marca potwierdziła się najgorsza diagnoza – wspomina Adam Bogacz.
Mała dziewczynka wiele już przeszła, ale niestety to nie koniec. – Pola miała już dwie operacje, usunięto jej między innymi guza. Myśleliśmy, że to koniec, ale po dwóch tygodniach wyniki badań wykazały, że jest to złośliwy guz czwartego stopnia i będzie potrzebne dodatkowe leczenie – opowiada ojciec.
Dzisiaj mała Pola jest już po pierwszej sesji chemioterapii. To dopiero jednak początek. Lekarze zapowiadają, że leczenie potrwa minimum rok, w co miesięcznych odstępach sześciolatka będzie musiała pojawiać się w szpitalu na kilka dni. – Musimy teraz dbać o nią szczególnie, by nic nie przeszkadzało w leczeniu, żadne wirusy. Odporność jest obniżona, więc nie może być narażona – mówi reprezentant Polski w beach soccerze. – Na szczęście Pola od pierwszego zabiegu jest bardzo silna i dzielna, lekarze są wręcz w szoku, że jej organizm tak rewelacyjnie reaguje. Jesteśmy więc zbudowani – dodaje.
Kolega Krychowiaków
Adam Bogacz od lat gra zarówno w beach soccer, jak i w tradycyjną piłkę. Większe sukcesy odnosił w tej pierwszej odmianie futbolu. Ma na swoim koncie między innymi 51 występów w kadrze, jak również mistrzowskie tytułu z Grembachem Łódź. – Beach soccer zawsze dostarczał wiele pozytywnych emocji. Pamiętam chociażby moje pierwsze występy w kadrze. To był turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata w 2008 roku. Moje pierwsze spotkanie z dużym beach soccerem. Nie udało nam się awansować na mundial, ale to pierwsze powołanie zawsze jest szczególne – wspomina o początkach u selekcjonera Michała Sieczki Bogacz, który jeszcze nie rezygnuje z kolejnych reprezentacyjnych marzeń.
– Poświęcam dużo czasu temu, by być przygotowany. Młodzież naciska, ale w kadrze potrzebna jest mieszanka młodości i doświadczenia. Jestem w każdym razie gotów – mówi Adam. Po raz ostatni reprezentacyjne barwy przywdziewał w 2017 roku.
Bogacz równolegle grał także w piłkę. Najwyżej, w trzeciej lidze, w Trzebiatowie. – Była szansa na dawną trzecią ligę w Kotwicy Kołobrzeg, ale kluby się nie dogadały – przyznaje zawodnik, który zajmuje się również trenowaniem młodzieży, ostatnio grał w Stali Szczecin, a wcześniej reprezentował chociażby szczecińską Arkonię. Pochodzi z Mrzeżyna, czyli rodzinnej miejscowości Grzegorza Krychowiaka. – Dwa tysiące mieszkańców, więc niemal każdy się tutaj zna. Z bratem Grzesia grałem w juniorach, chodziłem do szkoły. Grzesiu z kolei jest sporo młodszy, ale zawsze gdzieś obok nas biegał, spotykaliśmy się pokopać. Zawsze był solidny i zawzięty, nie odpuszczał piłki. Wyróżniał się – wspomina obecnego reprezentanta Polski nasz rozmówca.
Obecnie Bogacz skupia się przede wszystkim na zdrowiu, również swoim. Latem ubiegłego roku przeszedł rekonstrukcje więzadeł w prawym kolanie. Teraz wraca do pełni sprawności i przechodzi rehabilitacje. – Nie zamierzam rezygnować ze sportu. Mam znajomych, którzy mają po 42-43 lata i ogrywają młodszych zawodników. Dla mnie są sportowymi wzorami – mówi ambitny 35-latek.
Środowisko ruszyło z pomocą
Charakter sportowy i zawziętość Adama dawała się we znaki również w kontekście problemów Poli. O chorobie córki nasz rozmówca do niedawna publicznie nie chciał mówić. Chciał sobie poradzić z tym sam. – Gdy jednak przyszły wyniki badań, to okazało się, że czeka nas długa i kosztowna walka. Wcześniej nie chcieliśmy o tym informować. Liczyliśmy, że sobie poradzimy i uporamy z chorobą. Jest jednak obecnie potrzebna rehabilitacja, maszyny i rzeczy, które poprawią komfort życia córki. Do tego miejsce musi być sterylne, tak by ryzyko ograniczyć do absolutnego minimum – opowiada. Adam kilka dni temu wraz z małżonką rozpoczęli zbiórkę na kwotę stu tysięcy złotych. – Jest to suma potrzebna na spokojne leczenie i przygotowanie się na walkę – dodaje.
Do publicznej zbiórki przyłączyli się między innymi reprezentanci Polski, chociażby Łukasz Fabiański czy Kamil Grosicki. – Łukasza poznałem, gdy byłem wypożyczony do Olimpii Poznań. Fabiański był natomiast w Szamotułach. Spotkaliśmy się na zgrupowaniu kadry Wielkopolski u trenera Andrzeja Zamilskiego, byliśmy razem w pokoju. Łukasz z czasem był już etatowym kadrowiczem, widziałem, jakie robi postępy. Z Kamilem mamy natomiast wspólnych znajomych, czasem się spotykamy na gierce – mówi ojciec Poli, której zbiórkę wsparło również mnóstwo innych, najczęściej anonimowych ludzi. – A życzeń, sms i telefonów otrzymaliśmy w ostatnich dniach tyle, że wiemy, że sobie poradzimy. W pomoc zaangażował się także zaprzyjaźniony z rodziną piłkarz Pogoni Szczecin, Adam Frączczak, który doskonale wie z jakimi problemami obecnie zmagają się państwo Bogaczowie.
O solidarności ludzkiej, również środowiska sportowego, świadczy to, że zbiórka na kwotę 100 tysięcy złotych została zamknięta w… 31 godzin. – Jestem wszystkim podwójnie wdzięczny, bo dzisiaj, w obliczu pandemii, każdy martwi się o swoją rodzinę, byt i pracę zawodową. A tu jeszcze tyle osób było nam w stanie pomóc. To, że człowiek jest związany z jakimś środowiskiem, z pewną grupą ludzi, w takich sytuacjach jedynie pomaga. Czasem również pomagają ludzie, którzy nie są specjalnie związani z nami, którzy nas nie znają, kluby w których nie grałem – mówi Bogacz, który wszystkie dodatkowe pieniądze przeznaczyć chce na inne osoby potrzebujące. – Nie każdy może liczyć na tak mocne wsparcie, jakie my otrzymaliśmy. Sport zawsze budował odporność psychiczną i był odskocznią. Teraz też wymiernie pomógł. Wierzę, że moja córka również będzie realizować sportowe pasje – dodaje na zakończenie.
Tadeusz Danisz