Aktualności
[BEACH SOCCER] Marcin Stanisławski: Czujemy, że zawiedliśmy przede wszystkim samych siebie
Nie udał się reprezentacji Polski występ w drugim turnieju Europejskiej Ligi Beach Soccera. Wobec dwóch porażek, z Italią i Turcją, biało-czerwoni stracili szanse na awans do tegorocznego Superfinału. – Jesteśmy ogromnie zawiedzeni – przyznaje trener naszej reprezentacji Marcin Stanisławski.
Polacy zdawali sobie sprawę jak trudne zadanie ich czeka podczas drugiego turnieju Europejskiej Ligi Beach Soccera. Podczas pierwszego, w Moskwie zdobyli trzy punkty. Teraz trzeba było ten dorobek znacznie powiększyć, a przecież na drodze stawały dwie bardzo mocne reprezentacje: Białoruś i Italia. Paradoksalnie to jednak mecz z tym trzecim rywalem – Turcją przesądził o naszym „być albo nie być” w finale. – Wygrana z Turcją za trzy punkty, w regulaminowym czasie, praktycznie dawała nam awans do finału – mówi Stanisławski.
Teraz jednak te rozważania nie mają już żadnego sensu. Polska najważniejszy w ostatnich tygodniach mecz z Turcją przegrała 7:9. – Czy jest w nas duże rozczarowanie? Ogromne! Jesteśmy zawiedzeni, źli, smutni. Czujemy, że zawiedliśmy przede wszystkim samych siebie. Tylko my wiemy ile pracy i wysiłku włożyliśmy w przygotowania do każdego meczu, każdego zgrupowania. Marzyliśmy o tym Superfinale i przegraliśmy... sami ze sobą. Jestem dumny z tych chłopców, wiem, że dali z siebie wszystko. Widziałem w nich straszne rozczarowanie i smutek, dla mnie to był najgorszy widok – mówi Stanisławski, który nie zgadza się z opinią, że Turcja to był słabszy przeciwnik. – Funkcjonuje w tym sporcie na najwyższym poziomie od 4 lat, jeśli ktoś, kto nie jest w środku ocenia reprezentacje Turcji jako słaby zespół, to proszę dokładnie prześledzić ich wyniki w ostatnich latach – zaznacza.
– Dwa lata temu kiedy wygrywaliśmy turniej eliminacyjny w Jesolo, Turcy w dogrywce przegrali decydujący mecz ze Szwajcarią. W tym roku ich mistrz kraju oparty na zawodnikach reprezentacji zajął szóste miejsce w plażowej Lidze Mistrzów EWC. Oczywiście, że porażka z nimi jest dla nas bolesna, bo to zespół na pewno w naszym zasięgu, ale w tej dywizji A już nie ma słabych zespołów – analizuje Stanisławski. – Turcja i Azerbejdżan mają fantastyczne warunki do rozwoju, bardzo duże budżety, więc nie róbmy z nich chłopców do bicia. Indywidualnie to są świetni zawodnicy, bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, silni i charakterni. Ósme miejsce natomiast było w naszym zasięgu – mówi.
Z perspektywy całego sezonu o naszym niepowodzeniu zadecydowały dwa spotkania. – Zaczęliśmy świetnie ten sezon od wygranej ze Szwajcarią, później był piękny mecz z Rosją i te porażki z Azerami i Turkami, które nie powinny się zdarzyć – Stanisławski stara się spojrzeć na ostatnie wyniki z dystansem.
Rozczarowanie niedzielną porażką z Turcją jest tym większe, że dzień wcześniej nasza kadra postawiła się Białorusi, która była typowana, nie tylko z racji roli gospodarza, jako główny faworyt tych zmagań. – Gdyby nie ewidentne błędy sędziowskie w meczu z Białorusią, to już dzień wcześniej zapewnilibyśmy sobie awans do Superfinału. Bałem się, że to może zostać chłopcom w głowach. Prowadziliśmy 4:2 z najlepszym zespołem turnieju, gospodarzem, którego wspierała liczna widownia. Obie bramki, które doprowadziły do dogrywki nie powinny zostać uznane –grzmi Stanisławski. – Nie poradziliśmy sobie z tą sytuacją, nie wyrzuciliśmy jej z głów na ostatni mecz. Bardzo nam przykro.
W piątek na rozpoczęcie białoruskich zmagań Polska przegrała z Italią. – Z Włochami zagraliśmy słabo, przegraliśmy zasłużenie. Z Białorusią to już był taki zespół, który stać na walkę z każdym. Był charakter, dyscyplina, jakość i dynamika – wspomina trener. Mecz z Białorusią, według polskiego sztabu, uwidocznił natomiast jeszcze jeden, szerszy problem. – Już w Moskwie decyzje sędziowskie przeciwko nam były co najmniej dziwne, po meczu z Białorusią nie wytrzymaliśmy. Uważam, że nie jesteśmy traktowani jak zespoły, które są wyżej od nas w hierarchii, nie tylko sportowej. Nigdy nie krytykowałem sędziów, wiem, że to bardzo trudny sport i błędy mogą się zdarzyć, ale nie tak kuriozalne, które wypaczają wynik meczu i marnują wysiłek moich zawodników. Mam na myśli jednak dwa z sześciu spotkań, więc nie uważam, że przez pomyłki przegraliśmy awans do Superfinału. Zawiedliśmy przede wszystkim my, ale to nie zamyka problemu jaki istnieje od jakiegoś czasu.
Biało-czerwoni nie zagrają w najważniejszej imprezie najbliższych tygodni, co nie znaczy jednak, że nasza kadra nie zagra w najbliższym czasie. – 14-15 sierpnia gramy dwumecz z Anglią w Kołobrzegu, na pięknym stadionie przy molo. To jednak tylko mecze towarzyskie, więc będzie okazja do przyjrzenia się kilku nowym twarzom. Takie plany były już przed turniejem w Mińsku, więc nie są one pokłosiem nieudanego turnieju. Od kilku lat wprowadzamy nowych zawodników do tej drużyny, odmładzamy ją krok po kroku. Z wielu przyczyn brakuje stabilizacji składu, ale to też szansa dla innych – kończy Stanisławski.