Aktualności

[WYWIAD] Tomasz Lutecki: Musimy zdominować Węgrów wysokim pressingiem

Reprezentacja23.09.2017 

Chociaż nigdy nie był graczem, który Futsal Ekstraklasie uchodził za gwiazdę, to jego trafienie może być kluczowe w kwestii awansu do mistrzostw Europy. Tomasz Lutecki – bo o nim mowa – zdobył dla reprezentacji Polski jedyną bramkę w pierwszym meczu barażowym o awans na mistrzostwa starego kontynentu. Teraz chce powtórzyć swój wyczyn, ale nie za wszelką cenę. – Najważniejsze, by reprezentacja wygrała.

Bramka na Węgrzech to był Twój najważniejszy gol w karierze reprezentacyjnej?

Nie zastanawiałem się nad tym, ale chyba tak. Chociażby z tego powodu, że wszystkie pozostałe zdobywałem w meczach towarzyskich. Ta była pierwsza w meczu o stawkę. Więc zdecydowanie najważniejsza. Zdobyłem dla Polski pięć lub sześć bramek, ale tę na pewno najdłużej będę pamiętał.

Były po meczu pochwały od trenerów?

Nie, nie było czasu na jakąś analizę, czy też indywidualne rozmowy trenerów z zawodnikami. Zaledwie krótka wymiana zdań i każdy się rozjechał w swoją stronę. Teraz na zgrupowaniu przed drugim meczem zapewne będziemy szerzej analizowali to spotkanie. Ale zapewne trenerzy powiedzą to samo co ja myślę o mojej grze. To nie był dobry mecz w moim wykonaniu.

Tak surowo siebie oceniasz?

Nie jestem zadowolony ze swojej gry. Zdobyta bramka nic tu nie zmienia. Była nerwowość, niedokładność, po przerwie było lepiej, ale nie zaliczam tego występu bynajmniej na plus. Ale też cała drużyna nie zagrała najlepszego spotkania. Stać nas na lepszą grę. W miarę jednak osiągnęliśmy korzystny wynik. Mamy nie najgorszą pozycję przed rewanżem. Jeżeli w Koszalinie każdy pokaże co potrafi, a na parkiecie będziemy tworzyć kolektyw, to chyba możemy być spokojni o awans.

Z czego wynikała zarówno Twoja, jak i kolegów słabsza gra w pierwszej połowie meczu na Węgrzech?

Stawka meczu i stres zrobiły swoje. My nie gramy aż tylu meczów o tak dużą stawkę; to na nas wpłynęło. Dodatkowo miejscowi kibice, którzy dopingowali niczym na meczu piłkarskim. Chociaż zaznaczmy, że wspierali momentami również nas. Początkowo jednak mogło to nas przytłoczyć, ale z czasem się rozegraliśmy i nogi nam puściły.

Teraz liczycie na równie gorący doping w Koszalinie.

Mamy nadzieję, że publiczność koszalińska poniesie nas do zwycięstwa. Już pokazała w poprzednich spotkaniach, że stać ją na wiele. Chociażby w meczu z Białorusią, gdzie swoim dopingiem i oprawą pokazała klasę. Również w sparingu z Francją, mimo złego wyniku, było bardzo głośno, a żywiołowe reakcje i taki entuzjazm kibiców nam pomagały. Teraz liczymy, że będzie lepiej niż na Węgrzech.

Pierwszy mecz utwierdził Cię w przekonaniu, że Węgrzy są do pokonania?

Tak. Ja już to czułem rok temu, gdy graliśmy z nimi na Turnieju Państw Wyszehradzkich. Na Słowacji przegraliśmy co prawda 1:3, ale dominowaliśmy w trakcie meczu. Nie należy się po prostu ich bać. Teraz w meczu barażowym doszedł do nich Droth, ale strzelił jedynie bramkę z karnego. Wielkiej krzywdy nam nie zrobił, bo też byliśmy przygotowani na jego grę. Spełnimy to o czym marzymy, wierzę w to.

Za Tobą tydzień odpoczynku, czy raczej ciężkich treningów w klubie?

Trenowałem jak każdy z kolegów w Chorzowie, a w klubie zajęcia są wymagające. Nie bacząc na mecze reprezentacji starałem się uczestniczyć we wszystkich zajęciach, bo ja tego potrzebowałem. Dwa tygodnie temu miałem kontuzję, do ostatnich chwil przed pierwszym meczem ją leczyłem i chciałem jak najwięcej teraz grać, by dojść do optymalnej formy.

Zagrałeś w meczu o Superpuchar Polski. Koledzy z Rekordu na zgrupowanie przyjadą w lepszych nastrojach.

Jak najbardziej, gratulacje dla nich, zasłużyli na nie. Mecz ten jednak mógł się potoczyć inaczej gdybyśmy szybko zdobyli bramkę, a sytuacje ku temu były. Potem jednak Rekord się rozpędził, a ich konsekwencja jest zabójcza i potem jest już ciężko się podnieść.

Wracając jeszcze na koniec do reprezentacji. We wtorek znowu będziesz chciał wpisać się na listę strzelców?

Tak, ale to nie jest aż tak istotne. Ważne, by drużyna wygrała i awansowała do mistrzostw Europy. Jestem w tej kwestii optymistą. Musimy zdominować rywala pressingiem, a oni czując na plecach nasz oddech będą popełniać błędy.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

                   

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności