Aktualności

[FUTSAL] Historyczny wynik reprezentacji Polski. „Drugi z rzędu awans na ME to nie przypadek”

Reprezentacja25.04.2021 
Reprezentacja Polski w futsalu przed kilkoma dniami awansowała na drugie z rzędu mistrzostwa Europy. – Widać, że kadra zyskuje nową jakość. Pokazał to chociażby mecz z Portugalią na wyjeździe, gdzie mistrz Europy musiał wycofać bramkarza, by ratować remis – ocenia były reprezentant Polski, Michał Słonina. A wszystko to w 29. rocznicę pierwszego meczu naszej kadry na arenie międzynarodowej. 

21 kwietnia 1992 roku reprezentacja Polski rozegrała swoje pierwsze w historii spotkanie na futsalowym parkiecie. Rywalem był ówczesny, chwilowy spadkobierca ZSRR, czyli Wspólnota Niepodległych Państw.

Uciszyli gospodarzy

Mecz w ramach eliminacji Mistrzostw Świata Hongkong 1992 zakończył się remisem 7:7. – Oj, wtedy to był jeszcze całkiem inny świat i futsal – wspomina były uczestnik tego spotkania Jacek Podgórski. – Graliśmy w hiszpańskiej Sevilli. Wtedy futsal opierał się na innych zasadach, graliśmy po sześciu zawodników na parkiecie. Większość z nas wywodziła się z lig środowiskowych, ale na finałowy turniej MŚ, wraz z naszym premierowym rywalem, awansowaliśmy – dodaje były zawodnik, który do dzisiaj jest mocno związany z futsalem.

Trenerem, który doprowadził biało-czerwonych do historycznego sukcesu, był Krzysztof Sobieski, były bramkarz piłkarskiej Legii Warszawa, który jedyny kontakt z halą miał w Stanach Zjednoczonych. W piłkarskiej reprezentacji Polski zagrał dwa mecze. – Wtedy trudno było opierać kadrę na piłkarzach halowych. Większość zawodników grała również w drugiej-trzeciej lidze piłkarskiej, ale w finałowym turnieju, w kolejnym roku, trenerem naszej reprezentacji był już trener Andrzej Góral – dodaje Podgórski.



Dla biało-czerwonych wyjazd na mistrzostwa świata w Azji był właściwie podróżą w nieznane. – Naszym opiekunem na turnieju był Michał Listkiewicz, wszystkich kadrowiczów przed wylotem żegnał nieodżałowany Kazimierz Górski. Większość zawodników z dwunastki kadrowiczów stanowili gracze ligi gliwickiej – opowiada Podgórski, który był jednym z przedstawicieli śląskiego środowiska futsalowego. – Pojechaliśmy na turniej z trzema strojami meczowymi. Wszyscy spodziewali się, że po trzech spotkaniach wrócimy do domu. Tak więc, gdy inni wymieniali się koszulkami, my musieliśmy swoje zatrzymywać, bo później nie mielibyśmy już w czym grać. Musieliśmy także zaklejać reklamy, bo mieliśmy niezgodne z przepisami – uśmiecha się nasz rozmówca.

Polacy ostatecznie zajęli w finałowych zmaganiach siódme miejsce, w pierwszej fazie turnieju przegrali tylko z Argentyną 2:3, wygrali natomiast z Nigerią i gospodarzami. – Ten pierwszy mecz był szczególny, w końcu to potkanie otwarcia mistrzostw świata, 18 tysięcy kibiców na hali. W Polsce grałem maksymalnie przy trzech tysiącach. Wygraliśmy to spotkanie 4:2 i uciszyliśmy gospodarzy. W kolejnej fazie było już jednak trudniej – wspomina Podgórski.

To nie przypadek

To jak na razie największy sukces biało-czerwonych na turnieju mistrzowskim w historii. – A graliśmy jako amatorzy z profesjonalistami. Ale nie ma się co łudzić. To nie było dzieło systematycznej pracy, a raczej przypadek. Udało nam się i już – przyznaje z uśmiechem Podgórski, który podobnie traktuje nasz pierwszy awans na mistrzostwa Europy. Biało-czerwoni na finałowe zmagania najlepszych drużyn ze Starego Kontynentu pojechali po raz pierwszy w 2001 roku. – Te występy to dla nas trochę, jak Wembley w 1973 roku. A w sporcie liczy się regularność – dodaje.



Po raz pierwszy dwukrotnie z rzędu biało-czerwonym na mistrzostwa Europy udało się awansować właśnie teraz. Najpierw po barażach Polacy cztery lata temu wyeliminowali Węgrów, a przed kilkoma dniami w grupie eliminacyjnej okazali się lepsi od Czechów. – Dla mnie to nie jest przypadek – mówi Michał Słonina, który w reprezentacji grał między innymi pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Wtedy Polska o wyjeździe na mistrzostwa Europy mogła jedynie pomarzyć. – Uważam, że dzisiaj kadra nie jest lepsza od tych zawodników, którzy byli w reprezentacji za moich czasów. Znaczącą rolę odgrywa jednak selekcjoner Błażej Korczyński i jego sztab, który wykonuje mega robotę. Po pierwsze: dobór zawodników. Może czasem budzi kontrowersje wśród niektórych, ale dla koncepcji trenera to chyba najlepsi wykonawcy. Na pewno nie ma w tym przypadku, selekcjoner ma swój plan – mówi Słonina, który miał okazję współpracować z Błażejem Korczyńskim na niwie klubowej, w Krakowie. – Wiele także się zmieniło w organizacji reprezentacji. Profesjonalny sztab i administracja, zespół organizacyjny. Mógłbym wiele mówić o przeszłości – puszcza oczko obecny trener futsalowego GKS Tychy. – Przez lata pod tym względem byliśmy daleko w tyle za Europą. Teraz ich gonimy – dodaje.

Nie tylko jednak pod względem organizacyjnym biało-czerwoni odrabiają dystans. – Myśl szkoleniowa jest najważniejsza. Przez lata nie było profesjonalnych sztabów, nie było szkoleń futsalowych. Teraz się to wszystko zmieniło. Uczymy się od najlepszych, nasi trenerzy są szkoleni pod kątem futsalu. Błażej Korczyński również cały czas się uczy. Trenerzy mogą to przekazywać kolejnym szkoleniowcom. Za tym idą wyniki – tłumaczy Podgórski.

Świat futsalowy jednak nie stoi w miejscu. W ostatnich latach to Czesi systematycznie jeździli na mistrzostwa Europy, obecnie w rankingu UEFA cały czas plasują się wyżej od naszej reprezentacji. – Na pewno nikt tam nie śpi. Ale my małymi kroczkami odrabiamy dystans do naszych rywali, którzy w ostatnich latach byli lepsi. To nie jest przypadek – mówi Podgórski. – Jestem przekonany, że teraz to my będziemy trochę jak reprezentacja Czech. Zawsze mieliśmy z nią bilans meczów dość wyrównany, ale nieraz wygrywała z nami swoim doświadczeniem z wielkich imprez. Teraz to my mamy szansę zyskać tę przewagę – dodaje Słonina.



Mundial i rozwój dyscypliny

Prawdą jest jednak również to, że między jednymi, a drugimi eliminacjami mistrzostw Europy były jeszcze nieudane kwalifikacje do mistrzostw świata. W opinii niektórych problemem biało-czerwonych mógł być system wyłaniania najlepszych, gdzie w ramach jednego turnieju na naszych zawodników spadał duży ciężar psychologiczny, do którego na co dzień w lidze gracze nie są przyzwyczajeni. – Co tu by nie mówić, ja wierzę, że wkrótce ta klątwa mundialu zostanie zmazana i nawet taki dinozaur futsalowy, jak ja doczeka się swoich następców. Obecna kadra się o to postara – przekonuje Podgórski.

Ma w tym pomóc wyjazd na mistrzostwa Europy. Obecność na największych imprezach wiele może zmienić dla całego naszego futsalu. – Wierzyłem, że zmienią to już poprzednie udane eliminacje, ale czegoś zabrakło. Może regularności...  –zastanawia się uczestnik mistrzostw świata. – Jestem pewien, że są wyciągane wnioski i trener Korczyński już się zastanawia nad naszą grą w przyszłorocznym turnieju finałowym – mówi Słonina. – Po mundialu czy pierwszych mistrzostwach Europy w futsalu ligowym nie nastąpiły duże zmiany. Po naszym występie liga była rozgrywana w półamatorskich turniejach. Ważne, jak się rozwinie cały nasz futsal. Dzisiaj jest szansa, że systematyczność pozwoli na kolejny krok – dodaje na zakończenie Podgórski.

Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności