Aktualności

[WYWIAD] Marcin Mikołajewicz: Z niecierpliwością czekałem na kolejne powołania do kadry

Reprezentacja08.02.2019 
W ostatnich latach był jednym z symboli naszego futsalu. Marcin Mikołajewicz w sobotnim spotkaniu z Rosją w Opolu oficjalnie zakończył reprezentacyjną karierę na liczbie 105 występów. – Mam jednak nadzieję, że zacznie się coś nowego i dalej będę przy kadrze – mówi 37-letni zawodnik.

Zakręciła się łezka w oku w trakcie meczu z Rosją, gdy opuszczałeś parkiet żegnając się z drużyną narodową?

Oczywiście. W kadrze spędziłem 10 lat. To kawał czasu i mnóstwo emocji. To wielka duma, że mogłem zagrać aż 105 razy z orzełkiem na piersi. I jeszcze te okoliczności... Utytułowany rywal, pełna hala, owacja na stojąco, wszyscy pożegnali mnie oklaskami. Trudno było ukryć wzruszenie.

Michał Kubik jest twoim godnym następcą?

Bez dwóch zdań. Michał jest w tej kadrze prawie tak samo długo jak ja. To wiodąca postać w tej drużynie. Zdecydowanie zasłużył na ten zaszczyt. Poradzi sobie z tą rolą.

Twój najmilszy moment jeżeli chodzi o występy w reprezentacji to?

Chyba mecz i gol z Hiszpanią. Zapamiętam ten moment do końca życia. Gdyby nie ta bramka z wiosny 2017 roku, nie byłoby później baraży i nie pojechalibyśmy potem na mistrzostwa Europy do Słowenii.

Najtrudniejszy moment?

Nigdy nie miałem jakichś wątpliwości czy zawahań, jeśli chodzi o grę w kadrze. Zawsze reprezentacja wyzwalała dodatkowe emocje. Nigdy nie było takich myśli, że nie pojadę, odmówię, lub coś takiego. Zawsze z niecierpliwością czekałem na kolejne powołanie. A taki najtrudniejszy moment to chyba rewanżowy baraż do mistrzostw świata 2016. U siebie z Kazachami zagraliśmy obiecujący mecz, a na wyjeździe rywale sprowadzili nas na ziemie (Polska przegrała 0:7 – przyp. red). To był przykry moment, trochę nie wiedzieliśmy, w którym miejscu się znajdujemy. Ale podnieśliśmy się.

Wyjazd na mistrzostwa Europy to największe wydarzenie, jeżeli chodzi o cały zespół?

Zdecydowanie. Byłem częścią ekipy, która pojechała na turniej mistrzowski. Nie można i nie da się porównać tego turnieju z żadnym innym wydarzeniem. Na takie wydarzenie czekaliśmy 17 lat. Będąc tam od środka całkiem inaczej się odbiera taką rywalizację. Wielki turniej i dla mnie mega duma, że byłem tam jako kapitan.



Pamiętasz swoje pierwsze powołanie?

Tak. Strasznie szybko się to działo, bo ja dość późno zacząłem grać w futsal – w wieku 24 lat. Dwa lata później otrzymałem powołanie do kadry. Turniej Czterech Państw, graliśmy we węgierskim Debreczynie. Trenerem był wówczas Gerard Juszczak. Debiutowałem w meczu z Czechami, wszedłem na parkiet, gdy prowadziliśmy. Czesi wycofali bramkarza i przez osiem minut nie mogłem dać zmiany (ostatecznie Polska wygrała 4:3, mecz odbył się 20 września 2009 – przyp. red). Na pewno więc tego debiutu nie zapomnę.

Jak przez te wszystkie lata w kadrze oceniasz poziom sportowy naszej reprezentacji?

Nasza kadra się rozwija. To zupełnie inny poziom niż jeszcze kilka lat temu. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Widać to po grze, ale i po wynikach. Cztery lata temu z Rosją zagraliśmy dwa spotkania, w obu straciliśmy po sześć bramek. Teraz zagraliśmy dwa wyrównane mecze.

Kadrowicze podkreślają, że wielką rolę odgrywałeś na parkiecie, ale także ogromną w szatni i w samym zespole, tworząc odpowiedni klimat.

Wszyscy tworzą ten klimat w kadrze. Z niektórymi zawodnikami spędziłem na parkiecie kilka lat, znamy się doskonale. Wyczuwamy się również poza boiskiem, gdy jest coś nie tak. Żartowaliśmy razem, rozmawialiśmy poważnie i te relacje nadal zostaną.

Nie będzie to dziwne uczucie, gdy w powołaniach nie będzie już Marcina Mikołajewicza?

Na pewno inne, a czy dziwne? Przygotowywałem się do tego momentu. Wiedziałem, że to będzie trudna chwila, ale żyjemy dalej. Wszystko się kiedyś kończy, mam nadzieję, że z czasem zacznie się coś nowego i dalej będę przy kadrze. Jest pewien plan odnośnie mojej obecności w reprezentacji, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Najpierw muszę poukładać swoje sprawy. Jak wrócę do kadry w innej roli niż zawodnik, to z pewnością będzie to dla mnie fajne przeżycie. Osobiście na to liczę.

Na razie kibice będą mogli posłuchać jak „żyjesz” kadrą.

Tak, taśmy z drugiego meczu z Rosją (śmiech). Zapraszam na Łączy Nas Piłka – Łączy Nas Futsal.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

TOP 5 Marcina Mikołajewicza w reprezentacji Polski

1. Polska – Rosja (1:1) ME

Wyprowadzić drużynę w roli kapitana reprezentacji Polski na tak wielkim turnieju – tego nie zapomnę nigdy. Do tego remis z takim rywalem, lepiej ten turniej nie mógł się dla nas rozpocząć.

2. Polska – Kazachstan (1:5) ME

Mecz, który mnie osobiście bardzo boli. Zszedłem z parkietu, gdy przegrywaliśmy i mam do dzisiaj do siebie o to pretensje. Może mogłem zacisnąć bardziej zęby, może mogłem wziąć tabletki przeciwbólowe i pomóc drużynie... Niestety, po tym meczu turniej się dla nas zakończył.

3. Polska – Hiszpania (1:1) elME

Ten mecz i tę bramkę zapamiętam na pewno do końca życia. Cały zespół zagrał kapitalne zawody i mogliśmy się cieszyć z awansu do baraży

4. Polska – Węgry (6:4) baraż do ME

Drugi mecz, rewanżowy baraż w Koszalinie. Wspaniałe, dramatyczne widowisko, uwieńczone naszym sukcesem i awansem po 17 latach na mistrzostwa Europy. Co zapamiętam z tego meczu? Radość, radość i jeszcze raz radość.

5. Polska – Kazachstan (1:1) baraż do MŚ

Skazywani na pożarcie w Szczecinie pokazaliśmy charakter i wywalczyliśmy remis. Bramka zdobyta w końcówce bardzo utkwiła mi w głowie. I choć w rewanżu zostaliśmy sprowadzeni na ziemie, to barażowe mecze z Kazachami zawsze będę pamiętał.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności