Aktualności

[WYWIAD] Andrzej Bianga: Sukces możemy dopiero osiągnąć

Reprezentacja07.05.2017 
Chociaż od awansu futsalowej reprezentacji Polski do baraży mistrzostw Europy minęło już kilka tygodni, to dla kibiców wynik meczu z Hiszpanią, który dał nam upragnioną nominację, wciąż jest wydarzeniem numer jeden. – Tak naprawdę nie jest to żaden sukces. Ten możemy dopiero osiągnąć jesienią – mówi selekcjoner reprezentacji Polski, Andrzej Bianga, nawiązując do wrześniowych spotkań o „być albo nie być” w mistrzostwach Starego Kontynentu.

Tak już zupełnie na chłodno, co w pierwszym meczu niedawnego turnieju z Serbią poszło nie tak?
Od początku to spotkanie nie ułożyło nam się tak, jak to sobie planowaliśmy. Strata pierwszej bramki pokrzyżowała szyki. Ale przy lepszej skuteczności można było pokusić się o lepszy wynik. Przygotowując się do tego meczu, mieliśmy rozpracowanego rywala na czynniki pierwsze. Jednak Serbowie zaskoczyli nas tym, że nie grali otwartego futsalu, nie postawili na atak pozycyjny. Byliśmy przygotowani na otwartą grę z ich strony. Gdyby to spotkanie odbyło się raz jeszcze, zagralibyśmy inaczej. Zawodnicy chcieli też bardzo dobrze w ten turniej wejść i pojawiła się presja.

Czyli również problem od strony psychologicznej i ponownie ten pierwszy mecz w turnieju?
Nie. Graliśmy z Białorusią tydzień przed turniejem w Elblągu, tak by ewentualne błędy wyeliminować. Chcieliśmy potraktować ten mecz jako pierwsze spotkanie turnieju. Zawsze nam te pierwsze starcia nie wychodziły, więc chcieliśmy w pewien sposób zareagować. Może gra w tych meczach otwarcia nie była zła, ale wyniki jednak nie były korzystne. Po analizie meczu z Białorusią wiedzieliśmy jak wejść w turniej. Ale to była jednak zupełnie inna ranga i stawka meczu. Z perspektywy czasu widać, że zawodnicy robili, co mogli. Byli mocno spięci z Serbią, nie grali tak swobodnie, co przełożyło się na grę w tym meczu.

Mimo wszystko była chyba jednak szansa z Serbami powalczyć?
Gdybyśmy pierwsi zdobyli bramkę, to gra wyglądałaby zupełnie inaczej. Strata gola, konsekwentna gra Serbów, którzy przyjmowali nas na własnej połowie, na co my musieliśmy odpowiadać atakiem pozycyjnym. To niestety nie wyglądało najlepiej. Marcin Mikołajewicz na samym początku miał swoją sytuację. I gdybyśmy ją wykorzystali, mecz wyglądałby inaczej. Ale do końca staraliśmy się o korzystny wynik. Przez błędy traciliśmy jednak kolejne bramki, ale po meczu staraliśmy się szybko pozbierać. Na Mołdawię zawodnicy wyszli z myślą, że nie może być innego wyniku niż zwycięstwo. I tak się stało. Można było się nawet pokusić o wyższy rezultat. W końcówce Mołdawianie grali w przewadze, mieliśmy okazję, ale zwycięstwo i tak nie podlegało dyskusji. Do boju z Hiszpanią wszyscy podeszliśmy zaś pełni wiary w sukces. Zawodnicy byli w pełni zmobilizowani, ale przed meczem z Serbią było podobnie.

Remis z Hiszpanią i awans do baraży to największy sukces naszego reprezentacyjnego futsalu ostatnich lat?
Z perspektywy ostatniej dekady, był to chyba nasz najlepszy występ, ale ciężko mi samemu to oceniać. Wiele było dobrych meczów, również za kadencji poprzednich selekcjonerów. To jest też wynik nas wszystkich, całego sztabu, trenera Błażeja Korczyńskiego, analityka, samych zawodników, trenerów klubowych, którzy przygotowują piłkarzy do meczów. Ale nie jest to sukces, ten dopiero będzie można zanotować, gdy zameldujemy się na mistrzostwach Europy. Aczkolwiek nie chcę być przesadnie skromny, bo to już drugie nasza baraże. Po tym jak awansowaliśmy do walki o mistrzostwa świata w Kolumbii, teraz walczymy o EURO. Jest więc progres, jeżeli chodzi o wynik, ocenę gry zostawiam innym. Ja do tego wszystkiego podchodzę spokojnie, nie popadam w euforię. Pracujmy wszyscy spokojnie i konsekwentnie.

Ta reprezentacja ma jeszcze rezerwy? Czy mecz z Hiszpanią to było przysłowiowe maksimum?
Rezerwy są olbrzymie. Przypomnę, że jest to zespół bardzo młody i perspektywiczny. Rzadko to chyba spotykana sytuacja, by bramki strzegł 18-latek. Młody Mikołaj Zastawnik tez rozegrał bardzo dobry turniej, żałuję, że nie wystąpił z Hiszpania. Jest też Tomasz Kriezel czy Łukasz Biel, który czyni postępy i czeka na swoją szansę, są kolejni zawodnicy. W meczu z Hiszpanią nie pokazaliśmy wszystkiego. Przeciwnik zmusił nas bowiem do trudnej gry, musieliśmy postawić się mistrzom Europy ambicją i wolą walki. Analizując na spokojnie, to my w tym spotkaniu mieliśmy swoje sytuacje. Mogliśmy przegrać, ale też równie dobrze wygrać. Najważniejsza teraz będzie powtarzalność i rozgrywane właśnie takie mecze.

Słychać głosy, że w reprezentacji brakuje nowych twarzy.
Reprezentacja to nieustanny proces, dla nikogo drzwi nie są zamknięte i to nie są puste słowa. Przyglądamy się zawodnikom, którzy pasują do naszej koncepcji. Cały czas chcemy ją realizować. I to też ważne, by ci zawodnicy pasowali pod względem charakteru do kadry, bo to też jest szalenie istotne.

To znaczy?
Wiele sceptycznych głosów dotyczyło na przykład Roberta Gładczaka i jego nominacji. W meczu z Hiszpanią zamknął chyba jednak wszystkim krytykom usta. Był bowiem jednym z najlepszych na boisku. Jest to zawodnik raz, że odpowiadający pod każdym względem nam, zadaniowy i potrzebny tej kadrze, a dwa, że swoją postawą i grą pokazuje, że to nie są powołania na wyrost. Zupełnie na to zasługuje.

Wracając do wcześniejszego wątku, to jaki charakter ma ta kadra?
Zawodnicy dobrze się czują ze sobą w tej reprezentacji. To jest klucz. My staramy się z nimi dużo rozmawiać, chcemy by oni się dobrze czuli na zgrupowaniach, wiedzieli o co nam chodzi. Jaki mamy zamysł i co mają robić na parkiecie. Ogromna tutaj rola całego sztabu, trenera Korczyńskiego i wszystkich, którzy są przy kadrze. Zawodnicy dobrze czują się też sami ze sobą. Kontaktują się ze sobą na co dzień. Nie wiem, czy to jest grupa przyjaciół, czy tak ich można nazwać, ale na pewno jest to grupa dobrych kolegów. Spotykają się przy okazji meczów ligowych, są cały czas w kontakcie, żyją kadrą, martwią się też jeden o drugiego. To rzutuje na całokształt, także na parkiecie, że później jeden za drugiego dałby się pokroić. Nie ma czegoś takiego, że ktoś zamyka się w sobie. Jako całość reprezentanci tworzą fajną grupę, nie tylko przy okazji meczów.

Jakieś życzenie na baraże?
Ja życzeń żadnych nie mam. Kiedyś na łamach Łączy Nas Piłka przewidziałem, że w barażach do MŚ wylosujemy Kazachstan... i tak się faktycznie stało. Od tamtej pory raczej nie typuję (śmiech). A Kazachowie wówczas wydawali się, w opinii wielu, rywalem w naszym zasięgu. Jakiś czas później na mistrzostwach Europy byli jednak największą sensacja turnieju, a swoją formę pokazali niestety także w meczach z nami. A teraz? Chyba Chorwacji chcielibyśmy uniknąć. Ale jak będzie, zobaczymy. Z każdym rywalem mamy równe szanse.

Chyba termin rozgrywania barażów nie będzie sprzyjał? Liga w Polsce będzie się dopiero zaczynała.
Losowanie barażów mamy dopiero w lipcu, to też nie sprzyja, bo będzie mało czasu na przygotowania i na zorganizowanie sparingpartnerów pod kątem barażowego rywala. Co do terminu wrześniowego, to wydaje się, że liga do barażów jeszcze nie ruszy. Przygotowania w trakcie rozpoczynania ligi to na pewno nie będzie komfortowa sytuacja dla nas. Trzeba tak to będzie poukładać, by się optymalnie przygotować i na początek września być w wysokiej formie.

Jakie są najbliższe plany reprezentacji?
Chcemy spotkać się w czerwcu, już po zakończeniu ligi. Krótkie zgrupowanie, może też jakiś dwumecz. Potem sierpień-wrzesień kolejne zgrupowanie i również starcie międzypaństwowe. Wszystko pod kątem meczów barażowych.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności