Aktualności
Święta w Jastrzębiu, Sylwester u Glików w Turynie
Z pewnością mijający rok może uznać za bardzo udany. Zarówno na niwie klubowej, jak i reprezentacyjnej. Sebastian Wojciechowski – bo o nim mowa – z kadrą futsalu awansował do baraży mistrzostw świata, natomiast kilka miesięcy wcześniej w rozgrywkach ligowych radował się z czempionatu. Teraz jednak skupia się już tylko na świętach.
Święta spędzasz w rodzinnym Jastrzębiu Zdroju?
Tak, oczywiście. Jak zawsze zresztą w rodzinnym gronie.
Prezenty już przygotowane, czy zostawiasz to sobie na ostatnią chwilę?
Staram się je przygotować wcześniej, ale wiadomo, że zawsze znajdzie się coś, co trzeba dokupić, więc nie jest to jeszcze temat całkowicie zamknięty. Ale szczegółów nie będę zdradzał (uśmiech).
Może nie wszyscy wiedzą, ale przyjaźnisz się mocno z innym reprezentantem Polski, Kamilem Glikiem. W Święta będzie czas, aby się spotkać?
Tak, Kamil to mój przyjaciel. Kiedy tylko nadarza się ku temu okazja, spotykam się z nim, z jego żoną Martą i córeczką Victorią. W Święta nie może być inaczej. W tym roku dodatkowo tak udało nam się zgrać terminy, że Sylwestra spędzimy wspólnie w Turynie. Dostałem od Kamila i Marty zaproszenie i wybieramy się do Włoch ze znajomymi.
Jak właściwie rozpoczęła się Wasza przyjaźń?
Kamila poznałem na obozie piłkarskim szkółki MOSiR Jastrzębie Zdrój. Mieliśmy grupę już dość zgraną, prowadzoną wówczas przez trenera Stanisława Filipa. Kamil dostał zaproszenie właśnie od trenera Filipa na ten obóz. Mimo że nikogo nie znał, na boisku pokazał, że jest dobrym, solidnym zawodnikiem. Na pewno pomogło mu to wejść do drużyny i poznać chłopaków z którymi miał wówczas pracować. Jakoś tak się złożyło, że znaleźliśmy wtedy wspólny język na boisku, jak i poza nim, co chyba miało duże znaczenie. I od tamtej pory tak się przyjaźnimy.
Święta to dla Ciebie czas błogiego lenistwa, czy jednak będziesz aktywnie spędzał czas?
Na pewno przez te kilka dni będzie czas na odpoczynek, ale nie można też zapomnieć o tym, że chwilę po świętach zaczyna się runda rewanżowa w futsalowej Ekstraklasie. Trenerzy przygotowali nam więc rozpiskę i w okresie przerwy będziemy trenować indywidualnie. O leniuchowaniu nie ma więc mowy!
Czy przy świątecznym stole Sebastianowi Wojciechowskiemu zdarza się zapomnieć, że jest sportowcem?
W Święta nie liczę kalorii, bo zapewne nie mógłbym sobie pozwolić na większość potraw, ale jednak staram się za bardzo nie objadać. Moja ulubiona potrawa to pierogi oraz uszka, ale nie moje (śmiech), przygotowywane przez moją kochaną mamę.
Końcówka roku to także czas podsumowań. Dla Ciebie ten rok mógłby chyba trwać i trwać…
Tak, rok 2015 był moim najlepszym w dotychczasowej karierze. W futsalu klubowym wiosną zdobyłem z Wisłą Krakbet Kraków wszystko, co było do zdobycia. Jesienią natomiast z reprezentacją Polski po 15 latach awansowaliśmy do baraży mistrzostw świata.
Cel na przyszły rok?
Jest prosty! To awans na mistrzostwa świata w Kolumbii!
Rozmawiał Tadeusz Danisz