Aktualności

Reprezentacja w futsalu przed decydującym dwumeczem. „Sukces rodzi się w bólach”

Reprezentacja06.09.2017 
Niespełna tygodniowe zgrupowanie w Koszalinie było już właściwie ostatnim przystankiem reprezentacji Polski przed barażowym dwumeczem z Węgrami. Zadecyduje on o tym, czy biało-czerwoni na początku przyszłego roku zagrają w futsalowych mistrzostwach Europy. – Przed nami jeszcze dużo pracy, ale mamy plan – mówi zawsze realnie spoglądający na rzeczywistość II trener reprezentacji Polski, Błażej Korczyński.

Sukces rodzi się w bólach?
Oby tak było. W każdym razie nasze zgrupowanie można tak podsumować. Dużo zawodników przyjechało do Koszalina świeżo po kontuzjach, niektórzy jeszcze na miejscu borykali się z urazami. Nawet gdy postawiliśmy ich na nogi, to ich forma sportowa daleka była od idealnej. Ale mamy przynajmniej świadomość, w jakim miejscu jesteśmy.

Komu doskwierały problemy zdrowotne?
Mikołaj Zastawnik, Robert Gładczak i Tomasz Lutecki przyjechali na zgrupowanie z kontuzjami, chodziło przede wszystkim o kostki. Mikołaja postawiliśmy na nogi, Roberta również, chociaż było w jego przypadku widać zaległości wynikające z pauzy. Luteckiego nie zdecydowaliśmy się desygnować do gry i sparing z Francją obserwował z trybun. Marcin Mikołajewicz miał problemy z plecami, Krzysztof Elsner miał kolano skoczka, więc też nie był w pełni gotowy. Podobnie Adrian Skrzypek, który 3/4 zgrupowania nie trenował, a jak już, to na jednej nodze. Tomasz Kriezel też naciągnął mięsień dwugłowy i w połowie nie trenował.



Nie brzmi to jednak optymistycznie, tym bardziej, że do zgrupowania przed pierwszym meczem z Węgrami na wyjeździe niespełna kilka dni.
Ale mamy swój plan. Teraz zawodnicy na pewno będą mieć trochę więcej przerwy, my również – jako trenerzy – rozmawiamy z klubami, by trochę zeszli z obciążeń. Poza tym liczymy, że na to finałowe zgrupowanie reprezentanci przyjadą już z innym nastawieniem. Będzie to już ta kadra meczowa. Każdy będzie zwarty i gotowy, inne podejście będzie w sferze mentalnej. Teraz każdy się jeszcze martwił o skład, czy się znajdzie w kadrze. Chłopcy też na pewno się podleczą.

Dojdą reprezentanci z Rekordu, trójka z Clearexu też będzie gotowa, bo już zaczęli grać. Tomasz Kriezel z FC Toruń będzie na zgrupowaniu w Bielsku-Białej, więc będziemy go również z trenerem klubowym nadzorować.

Spytam prowokacyjnie. Przydało się w ogóle to zgrupowanie?
Oczywiście. My wiedzieliśmy, że to zgrupowanie może tak wyglądać, bo przecież do ligi został jeszcze miesiąc. Drużyny dopiero wchodzą w ten okres przygotowawczy i sami kadrowicze są dalecy od optymalnej formy. Jesteśmy w trudnym okresie, ale gdybyśmy spotkali się dopiero ósmego września, na zgrupowaniu przed pierwszym meczem, i zastalibyśmy taki stan... to byłby to szok. Teraz mamy rozeznanie. Chłopakom to zgrupowanie też pomogło. Mieli ciągłą opiekę, non stop starali się z niej korzystać. Na pewno to pomogło w powrocie do zdrowia. To wszystko wiedzieliśmy, ale lepiej, że się o tym jeszcze przekonaliśmy. Na pewno nie zrealizowaliśmy do końca tego, co zamierzaliśmy. Mieliśmy nadzieję, że tylko dwójka z Rekordu będzie nieobecna i wszyscy pozostali będą gotowi. A w pewnym momencie zrobiło się tak, że 3/4 zawodników na zgrupowaniu było kontuzjowanych lub świeżo po urazach. Zakładałem, że zrobimy stałe fragmenty gry, poćwiczymy solidnie, później wdrożymy w to tylko graczy Rekordu, ale zrobiło się trochę inaczej.

W tej sytuacji najwięcej zyskali chyba gracze Rekordu. Rafał Franz, Michał Kubik i Michał Kałuża. Oni w tym samym czasie grali o punkty – mają już pierwsze przetarcie, są na innym etapie przygotowań i pewnie ich morale są też wyższe po tak efektownej wygranej.
My bardzo liczymy na Rekordzistów. Mecz z Węgrami trzeba będzie unieść pod względem charakteru, więc tutaj ciężar na pewno będzie leżał po stronie takich graczy, jak Franz czy Kubik. Tacy ludzie są nam potrzebni. Gracze doświadczeni, medaliści mistrzostw Polski. Rafał Franz to wręcz multimedalista, więc liczymy na niego na parkiecie w kwestii sportowej, ale także ze względu na charakter. Że pomoże młodszym kolegom w tych trudniejszych momentach.



Była szansa w Koszalinie na analizę Węgrów?
Chcieliśmy poświęcić temu czas, ale że było dużo zamieszania, przełożyliśmy to na nasze ostatnie zgrupowanie. Chłopcy teraz odpoczną, będą mieć trochę spokoju, zresetują głowy, a później już na ostatnim przedmeczowym zgrupowaniu poświęcimy naszym rywalom dużo czasu. Tym bardziej, że wiemy już jak grają. Chociaż teraz jeszcze mają mecz w Chorwacji z Chinami.

W tym kontekście, szeroko rozumianych problemów, sparing z Francją miał jakiekolwiek znaczenie? Czy w obecnej sytuacji kadrowej wynik zszedł na totalnie dalszy plan?
W naszej kadrze, powiedzmy w ósemce zawodników, można wymienić 1-2 graczy, ale nie czwórkę. A my zagraliśmy z Francją w jednej czwórce: Zastawnik, Mikołajewicz oraz Maciej Mizgajski i Krzysztof Elsner. W drugiej natomiast: Dominik Solecki, Gładczak oraz Przemysław Dewucki i Marcin Czech. Gdyby w czwórkach grało trzech zawodników, którzy ze sobą stale grają, to jeszcze może dać to efekt. U nas w czwórkach było jednak po dwóch „nowych”. W momencie, gdy chodzi o zgranie, przećwiczenie chociażby stałych fragmentów gry, to zaczyna mieć to kolosalne znaczenie. Te niezrozumienie było widoczne w sparingu. W stosunku do eliminacji w tym meczu nie grali Kriezel, Lutecki oraz dwójka z Rekordu. A Mikołajewicz, Gładczak i Zastawnik byli po kontuzjach. Jedynie z tej podstawowej kadry Dominik Solecki był w miarę sprawny. Pamiętajmy też, że Francuzi co prawda przygotowują się również do baraży, ale jednak są na zupełnie innym etapie. Oni już w weekend startują u siebie z ligą. Dlatego byli lepsi i szybsi od nas.



Znana jest już kadra na pierwszy mecz z Węgrami. Nie ma wśród powołanych dwójki: Maciej Foltyn i Wojciech Pawicki. Pamiętam, jak wiosną rozmawialiśmy i mówiłeś, że Foltyn to numer jeden na lata.
Zacznijmy od sparingu z Francją. Michał Widuch w tym meczu miał gorsze, ale i bardzo dobre momenty. Bardziej przeczytał rywala, przeciął podanie. Pod tym względem dał nam więcej niż Maciej. A pamiętajmy, że Maciek teraz będzie grał w I lidze. Gdy jest wybór między elitą, a I ligą, to stawiamy na tych pierwszych. Poza tym co chwilę Maćkowi odnawia się kontuzja. Owszem, mówiliśmy, że Foltyn będzie pierwszym, ale były eliminacje i uraz, latem ponownie. Trochę się boimy, że znowu wypadnie. Zostają więc Widuch i Kałuża.

A Wojciech Pawicki?
Wojtek to bardzo wartościowy zawodnik. Tak jak chociażby w meczu z Portugalią, gdy Zastawnik wypadł, to właśnie Wojtek był naszym jokerem. Nie schodził poniżej pewnego poziomu, ale dzisiaj widać po nim, że Gdańsk jeszcze nie jest w odpowiednim okresie przygotowań. Jak porównamy to do kwietnia, to Wojtek daleki jest od tamtej formy. Ale to nie było tak, że nie było wątpliwości, dyskusji i dylematów. Zawsze są. Bo wiemy, że Wojtek to zawodnik, który nie zejdzie poniżej pewnego poziomu.

Kto jeszcze był bliski powołania?
Bardzo dobrze wypadł na zgrupowaniu Marcin Czech. To waleczny zawodnik, bardzo dobra lewa noga. Także długo o nim rozmawialiśmy. Ale pamiętajmy też, że na drugi mecz są osobne powołania.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności