Aktualności
Podsumowanie występów reprezentacji Polski w futsalu. Praca została wykonana, jest nadzieja
Statystyki mają jednak to do siebie, że nie pokazują całej prawdy. Biało-czerwoni w mijającym roku mierzyli się najczęściej z europejskimi potęgami i chociażby już sam fakt konfrontacji z najlepszymi na świecie jest bardzo dobrym prognostykiem na przyszłości. Jaki więc to był rok dla reprezentacyjnego futsalu?
Naj, naj, naj...
Najlepszy mecz. Polska – Kazachstan (1:1) Tutaj tak naprawdę wybór był najtrudniejszy, bo biało-czerwoni w niejednym meczu prezentowali się naprawdę okazale. Pierwsze spotkanie z Kazachstanem, zwycięskie mecze z Czechami i Słowacją w Turnieju Państw Wyszehradzkich, w końcu potyczki z Portugalią i Belgią. Ostatecznie wyróżniliśmy bój z Kazachstanem, gdyż był to mecz o najwyższą stawkę. Polacy w barażach do Mistrzostw Świata rywalizowali z trzecią drużyną Mistrzostw Europy, mającą w składzie kilku Brazylijczyków. Od czwartej minuty przegrywali 0:1, ale walczyli dzielnie i pokazali charakter. Na niespełna minutę przed końcem doprowadzili do remisu. – Pokazaliśmy, że potrafimy grać – mówili po meczu nasi reprezentanci.
Najlepszy strzelec. Marcin Mikołajewicz. Zachowując pewne proporcje zaczyna być dla reprezentacji futsalowej tym, kim dla kadry Adama Nawałki jest… Robert Lewandowski. Nie gra co prawda w najlepszych klubach świata, ale jest typem egzekutora, na którego w najtrudniejszych momentach można liczyć. To właśnie on zdobył bramkę w pierwszym meczu z Kazachstanem, to on dwukrotnie „ukąsił” Hiszpanów. W całym roku zdobył sześć goli i dziś trudno sobie bez niego wyobrazić reprezentację Polski. A, i tu kolejna analogia do Roberta Lewandowskiego, były takie momenty gdy w reprezentacji miał „pod górkę”.
Największa niespodzianka. Zwycięstwo w meczu Polska – Czechy (6:3). Z naszymi południowymi sąsiadami dość często się spotykaliśmy, ale te konfrontacje niestety ostatnimi czasy nie wychodziły nam na dobre. Dopiero tegoroczny mecz w ramach Turnieju Państw Wyszehradzkich przełamał pewną niemoc. Polacy udokumentowali swoją wyższość wygrywając różnicą trzech goli. Jedną z bramek dla naszej reprezentacji zdobył… bramkarz Maciej Foltyn.
Największe rozczarowanie. Kazachstan – Polska (7:0). W tej kategorii dylematu wielkiego nie było. Po pierwszym spotkaniu barażowym o awans do Mistrzostw Świata nasi reprezentanci mocno uwierzyli w szansę. – Jedziemy do Kazachstanu spełnić swoje marzenia. Występ na mundialu to byłoby dla nas coś niewyobrażalnego – mówił po pierwszym meczu bramkarz reprezentacji Polski, Bartłomiej Nawrat. I być może ta jawiąca się na horyzoncie szansa trochę splątała naszym zawodnikom nogi. Szybko stracona pierwsza bramka, później druga… i to Kazachstan ostatecznie pojechał na mundial. – Ten mecz nam nie wyszedł. Początek zupełnie zepsuliśmy. Dodatkowo stres i już ciężko było się podnieść – analizował później Błażej Korczyński.
Największa nadzieja. Mikołaj Zastawnik i jego koledzy. W tej kategorii śmiało można by wymienić całą reprezentację, bo mijające dwanaście miesięcy pokazało, że właśnie kolektyw jest naszym atutem i tylko jako zespół Polacy są w stanie powalczyć z najlepszymi. Z pewnością jednak młodzież, która dostaje coraz więcej szans gry w koszulce z orłem na piersi, to nasza przyszłość. Mikołaj Zastawnik, Tomasz Kriezel – ci zawodnicy już w poprzednich latach ogrywali się w reprezentacji Polski. Teraz dołączyli do nich kolejni. Chociażby Łukasz Biel, a w bramce rezerwowym jest Michał Kałuża, który mógłby występować jeszcze w reprezentacji… U-19. – Chcemy systematycznie odmładzać kadrę, ale oczywiście bez szkody dla jakości – mówi Korczyński.
Największy come back. Dominik Solecki. Można w tej kategorii znaleźć kilku zawodników, którzy powrócili do reprezentacji po krótkiej lub dłuższej nieobecności i teraz się w niej bardzo dobrze odnajdują, ale z pewnością na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza Dominik Solecki. Jego rozbrat z parkietami spowodowany był kontuzją, zerwaniem więzadeł. Początkowo wszystko wyglądało bardzo dramatycznie, Dominik doznał kontuzji w pierwszej kolejce sezonu, ale wydawało się, że już do końca rozgrywek nie wróci na parkiety. Po pięciu miesiącach zagrał w reprezentacji, z którą się nie rozstaje.
Najlepsza publika. Szczecin. W tym roku wyjątkowo wielkiej konkurencji w tej kategorii nie ma, gdyż reprezentacja Polski grywała głównie za granicą, u siebie goszcząc tylko dwukrotnie. Ale na pewno wizyta w Szczecinie przy okazji meczu z Kazachstanem może uchodzić za wzór, jeżeli chodzi o mecze futsalowe. Głośno i żywo reagująca publika, kilkutysięczna widownia, niczym na meczu piłkarskim. – Fani nas bardzo mocno wspierali. Czuliśmy doping. To był nasz szósty zawodnik – mówił po meczu barażowym trener reprezentacji Polski, Andrzej Bianga.
Największy sukces. Przekonanie zawodników do obranej przez trenerów drogi. Atmosferę i samych trenerów zawsze budują wyniki. W reprezentacji futsalowej przez długie miesiące te lepsze przeplatały się ze słabszymi. Kadrowicze przyjeżdżali na zgrupowania, rozgrywali mecze, ale brakowało tego „czegoś”. W drugim półroczu 2016r. w tym względzie nastąpił chyba przełom. Zwycięstwo nad Czechami, dwa bardzo dobre spotkania z Portugalią, wygrana z Belgią, która również jest wyżej notowana w światowym rankingu. – Ta reprezentacja zmierza w dobrym kierunku. Wiemy co mamy robić i z niecierpliwością czekamy na przyszłoroczne eliminacje do Mistrzostw Europy – coraz częściej słychać takie słowa z ust naszych zawodników.
BILANS
Hiszpania - Polska 9:2
Polska - Kazachstan 1:1
Kazachstan - Polska 7:0
Węgry - Polska 3:1
Czechy - Polska 3:6
Słowacja - Polska 1:8
Portugalia - Polska 4:1
Portugalia - Polska 2:0
Polska - Belgia 3:3
Polska - Belgia 6:1