Aktualności
Jakub Podgórski – zły policjant w służbie sportowcom
W jego napiętym grafiku ciężko było znaleźć dotąd wolny kwadrans. – Pasja mnie pochłania. Lubię się rozwijać – mówi 37-letni Podgórski, który pochodzi z Krakowa i z Małopolską jest najmocniej kojarzony. Stara się dokształcać, poprawiać swoje słabsze elementy. Obecnie kształci się w kwestii coachingu. Jest także założycielem firmy oraz szkoły dla trenerów. – Nie lubię marnować czasu – mówi z uśmiechem.
Nastolatek zainteresowany motoryką
Jego zainteresowanie motoryką zaczęło się w bardzo młodym wieku, gdy jeszcze marzył o karierze piłkarskiej. – Gdy miałem 15 lat dostałem się do SMS Kraków. Już wtedy szukałem rozwiązań, dzięki którym uzyskam lepsze wyniki i będę lepszym piłkarzem. Dawniej nie było to standardem – przyznaje nasz rozmówca. – Wtedy bardzo poważnie zainteresowałem się motoryką i dietetyką. Sam układałem treningi, ponieważ ówczesne siłownie nie były dostosowane do specyfiki treningu piłkarskiego – wyjaśnia.
Podgórski zawsze imponował bardzo dojrzałym podejściem. W wieku 23 lat grał w drugiej lidze, na zapleczu ekstraklasy debiutował w barwach Szczakowianki Jaworzno, jednocześnie także studiował na AWF. – Miałem jasne postanowienie. Jeżeli do końca studiów nie będę w piłkarskiej ekstraklasie, to znaczy, że kariery nie zrobię, więc trzeba myśleć o czymś innym – wspomina Podgórski. W sezonie 2005/2006 Szczakowianka spadła z drugiej ligi, a Podgórski zmienił priorytety. W wieku 24 lat. Zaczął się szkolić w kwestii przygotowania fizycznego, poszedł także na halę.
– Grałem w futsal, bo czasowo dawałem to radę łączyć. O 6:00 pobudka, pół godziny później trening, o 8:30 zaczynałem pracę na siłowni, później trening futsalowy, a na noc bardzo często do pracy w Porcie Lotniczym, w którym jestem zatrudniony zresztą do dzisiaj. Ale kocham to, co robię – opowiada Podgórski, który na parkiecie radził sobie na tyle dobrze, że w 2009 roku zadebiutował w reprezentacji Polski. Dzisiaj również jest w kadrze obecny, tym razem jako trener przygotowania motorycznego w sztabie Błażeja Korczyńskiego.
Piłki jednak nigdy całkowicie nie porzucił. Tyle tylko, że strój piłkarza zamienił na dres. W 2017 roku przez pół roku pracował w Cracovii u trenera Michała Probierza. – To było ogromne doświadczenie i nauka. Dzisiaj bardzo z tego korzystam – wspomina. Od kilku tygodni jest w sztabie Garbarni Kraków. Z futsalem klubowym również jest cały czas związany. AZS UŚ Katowice to drugi futsalowy klub, w którym pracuje.
– W futsalu w wielu klubach nie ma przestrzeni na profesjonalny trening motoryczny. Zawodnicy pracują zawodowo, to jest klucz. Oprócz pracy nad ciałem ważna jest także praca mentalna, to wszystko trzeba sprawnie łączyć. Zawodnik musi pracować nad swoją motoryką, a trener powinien robić to w taki sposób, aby zawodnik... nie wiedział, że to robi. Ma być skoncentrowany na piłce, ona jest najważniejsza. W chwilach niepowodzenia nie powinien szukać wymówki w treningu, ponieważ to go zablokuje. Najpierw pytanie, co mogę poprawić, na co mam realny wpływ, w drugiej kolejności, czy ktoś może coś zmienić, żebym był lepszy. Połączenie motoryki i strony mentalnej przypomina układanie puzzli. Trzeba je odnaleźć, zrozumieć jaki obraz chce się ułożyć, a następnie dobierać do siebie brakujące elementy, tak długo aż wszystko będzie do siebie pasowało – mówi specyfice pracy na hali.
Trening motoryczny przed szychtą
W rodzimym futsalu trudno znaleźć specjalistów, którzy zajmowaliby się wyłącznie treningiem motorycznym. – W Rekordzie pracuje Kuba Korba, ale często jest tak, że za tę działkę odpowiada fizjoterapeuta, który na studiach jest przygotowywany pod tym kątem. Zdarza się, że trenerzy, zwłaszcza w okresie przygotowawczym, proszą o pomoc trenerów personalnych – wyjaśnia Podgórski. Futsal w krajowych realiach niesie bowiem duże ograniczenia. – Zdecydowana większość zawodników pracuje, problemem zaczyna być odpowiednia regeneracja – twierdzi.
A to ma ogromny wpływ na trening i na efekty pracy z trenerem przygotowania motorycznego. – Jednym z moich głównych zadań jest ograniczenie liczby kontuzji, działanie prewencyjne w tym zakresie, a także działania w zakresie podniesienia wydajności motorycznych zawodników. Każdy z tych celów ma cechy, które trzeba przestrzegać – tutaj Podgórski zwraca właśnie uwagę na należytą regenerację.
Futsalowcy w zdecydowanej większości na co dzień pracują. Popołudniami przychodzą na treningi. Trudno w takiej sytuacji mówić o pełnym wachlarzu możliwości dla trenera przygotowania motorycznego. – Jeżeli nie będzie odpowiedniej regeneracji, zawodnicy są narażeni na kontuzje. Te z kolei hamują rozwój zawodnika w kontekście motoryki. Jeżeli ktoś pracuje w systemie zmiennym, ma nocną zmianę, pracuje na kopalni, trudno mówić o odpowiedniej regeneracji po treningu – kontynuuje Podgórski.
Drugim problemem, który także występuje w rodzimym futsalu, a także bierze się z ograniczeń, jest liczba treningów. Podgórski z zawodnikami z Katowic nad motoryką ćwiczy trzy razy w tygodniu. – Praca przy podnoszeniu wydajności wygląda jak mała kropla, która drąży skałę. Nic nie dzieje się od razu, zwłaszcza jeżeli brakuje fundamentów. Ucząc człowieka ruchu, poprawiam jego sprawność, minimalizuje ryzyko urazu. Odpowiedni wzorzec ruchowy daje fundament, aby bezpiecznie i efektywnie pracować na przykład nad jego siłą. Najpierw musimy się dobrze poruszać i tworzyć warunki w kontekście mobilności i stabilności, by ten ruch był odpowiedni. Dopiero później powinniśmy zajmować się resztą. W futsalu często brakuje na wszystko czasu, ale i tak w poprawie koordynacji, poruszania efekty widać szybciej. Ciężko jednak poprawić siłę, gdy jest ograniczona ilość jednostek – trener Podgórski ponownie wraca do punktu wyjścia, jeżeli chodzi o rozmowę o rodzimym klubowym futsalu. – Do tego muszą dochodzić treningi indywidualne. Futsalowiec w porównaniu z piłkarzem ma dużo skromniejsze możliwości czasowe – uzupełnia.
Zaufanie zdobyte na drugim treningu
Najmniejsze różnice między piłkarzem a futsalowcem być może widać w kwestii świadomości i chęci nauki. W Katowicach Podgórski jest już od osiemnastu miesięcy. Zaufanie zawodników zdobył momentalnie. – Już na pierwszych zajęciach widziałem chęć zrobienia kroku do przodu, w obszarze, który do tej pory przez nich był zaniedbywany. Zawodnicy do tej pory pewnych rzeczy robili mniej, teraz to się zmieniło, ale ułatwiają mi pracę swoją rosnącą świadomością – mówi Podgórski.
– Nie cierpię marudzenia, zawodnik w ten sposób sam się ogranicza – opowiada niemal zawsze tryskający optymizmem Kuba. – Kto bardziej marudzi, piłkarze czy futsalowcy? Nie postrzegam tego tak. Staram się dogadywać z zawodnikami. Jestem po to, żeby im pomóc. Jedziemy na tym samym wózku. Ważne jest dla mnie umiejętne zarządzanie grupą. Piłkarze w porównaniu do futsalowców są może odrobinę bardziej świadomi, bo zajmują się tym zawodowo, dla nich to jedyne zajęcie. W tym przypadku ważna jest też indywidualna praca, piłkarz zawsze może zostać po treningu – tłumaczy Podgórski.
Wielkich różnic pomiędzy samym treningiem motorycznym na hali, a na zielonej murawie nie ma. – Różnice są tylko w detalach. Jako trener przygotowania motorycznego działam w konkretnych obszarach i na ich poprawie się koncentruję. Te obszary są pokrewne, ale różnią się na poziomie szczegółów. Na przykład wytrzymałości. Organizm musi być wytrzymały, by na odpowiednim tempie wytrzymał wysiłek meczowy. Tyczy się to zarówno hali, jak i boiska. Oczywiście, inne są charaktery gier. Na boisku jest trochę więcej pracy tlenowej, bo jest też więcej przestojów w grze, w futsalu jest tego mniej, ale jest za to więcej odpoczynku na ławce. Tego typu różnice biorę pod uwagę podczas planowania cyklów treningowych. W obu przypadkach koncentruję się na poprawie wytrzymałości, ale robię to w innej formie – tłumaczy Podgórski.
– Siła jest z kolei materiałem do budowy mocy. W tym przypadku tak samo pracuje się na hali, jak i na boisku. Swoje trzeba podnieść. Kolejnym etapem jest umiejętne transferowanie wypracowanej siły na moc. To dla mnie najważniejsza cecha motoryczna. Kolejny obszar to kształtowanie szybkości – jedna z najważniejszych cech motorycznych w sportach drużynowych, zrobić różnicę na 2-3 metrach. Tutaj też różnice występują na poziomie detali. Mocno pracuję nad przyśpieszeniem, prędkością maksymalną, czy prędkością wielokierunkową. W większym stopniu prędkość maksymalną wykorzystuje na trawie, gdzie dystanse są większe, ale oczywiście w futsalu też się na tym koncentrujemy. Prędkość wielokierunkowa jest z kolei ważniejsza na hali. Różnica polega na detalach – tłumaczy zawiłości pracy trenera przygotowania motorycznego Podgórski, który – jak sam mówi – czasem musi się wcielić w rolę złego policjanta. Gdy podopieczni najchętniej skupiają się na piłce, on pokazuje zupełnie inne aspekty treningu.
Tadeusz Danisz