Aktualności

[FUTSAL] Turniej Czterech Państw za nami. „Musimy mieć alternatywy”

Reprezentacja02.02.2017 

W mieszanych nastrojach biało-czerwoni kończyli Turniej Czterech Państw, który odbywał się od soboty do wtorku w Tychach. W meczach z Bośnią i Hercegowiną oraz Słowenią pokazali, że stać ich na wiele, ale był też jeszcze pojedynek z Finlandią, który był swoistym sygnałem alarmowym.

Chociaż Turniej Czterech Państw ma swoją bogatą tradycję, to w tym roku został sprowadzony do rangi „zawodów, które odbędą się po długim zgrupowaniu”. Nie chodziło w nim w pierwszej kolejności o wygraną. – Najważniejsze są kwietniowe eliminacje do mistrzostw Europy. To dla nas najistotniejszy turniej ostatnich lat. Robimy wszystko, by się optymalnie przygotować do tych zawodów – mówił jeszcze przed turniejem II trener reprezentacji Polski, Błażej Korczyński. Stąd między innymi drużyny Słowenii oraz Bośni i Hercegowiny, które stylem gry przypominały Serbię – naszego najgroźniejszego rywala w walce o paszporty na ME.

Zresztą sformułowanie „eliminacje mistrzostw Europy” w Tychach było powtarzane niemal na każdym kroku. Nie tylko przez naszych zawodników. Podobny cel mają ekipy Finlandii oraz Bośni i Hercegowiny. O luksusie mogą mówić jedynie Słoweńcy, gospodarze przyszłorocznego czempionatu. W Tychach pokazali zresztą, że oni – bez względu na to czy byliby gospodarzem i mieli pewną kwalifikację czy też musieli grać w eliminacjach – o udział w finałach mogliby być spokojni. – To chyba najmocniejsza reprezentacja, z którą grałem w bluzie z orzełkiem na piersi. Super wyszkoleni technicznie i siłowo zawodnicy. Trzeba było cały czas uważać na rywali. Nie można było zaryzykować, bo wiedzieliśmy, że potrafią szybko przerzucić piłkę na drugą stronę i to mogło się źle skończyć – Michał Widuch wiedział, co mówi. W drugiej połowie meczu Polska – Słowenia bronił dostępu do naszej bramki i kilkukrotnie znalazł się w poważnych opałach.

Polska jako jedyna urwała punkty Słowenii. Ten wynik to największy pozytyw tego turnieju. Wygrana w meczu z Bośnią i Hercegowiną również musi cieszyć.  Kto wie jednak czy najwięcej tej reprezentacji nie da mecz z Finlandią. Przegrany 2:3 po nienajlepszej grze. – Mieliśmy po tym meczu mnóstwo materiałów do analizy, ale dzięki temu wiemy, nad czym jeszcze pracować, co jest do poprawy – mówił kilkadziesiąt godzin po zakończeniu pojedynku z Finami Błażej Korczyński.

Trenerzy zwracali przede wszystkim uwagę na grę z lotnym bramkarzem, stałe fragmenty gry, jak też dużą nerwowość w naszej grze. – Trzeba jeszcze pewne elementy dopracować, próbujemy również personalnych roszad. Do kwietnia jeszcze trochę czasu. Musimy mieć alternatywy – dodaje popularny „Korek”.

Biało-czerwoni najlepsze spotkanie zagrali ze Słowenią. W rywalizacji z faworytem Polacy podjęli po raz kolejny rękawicę. Teoretycznie słabsi rywale, tacy jak Finlandia, okazują się zaś dla nas za silni. – Zlekceważenie? Nie możemy nikogo lekceważyć. Ale nie możemy wykluczyć, że w minimalnym stopniu tak się dzieje. Staramy się jednak nad tym panować – przyznaje Korczyński, dodając, że może również występować problem z pierwszym meczem po przyjeździe na zgrupowanie. Zwracał na to uwagę w naszym programie „Łączy nas Futsal” Kuba Mikulski. – Przyjeżdżamy, mamy ustaloną taktykę, ale dopiero po pierwszym meczu oglądamy błędy, analizujemy je i korygujemy. I potem w drugim spotkaniu jest już lepiej.

W Tychach wielu obserwatorów, jak i zresztą samych zawodników, przyczyn słabszej postawy w pierwszym spotkaniu upatrywało w intensywności treningów. Spotkanie to poprzedziło pięciodniowe zgrupowanie. Jak na realia futsalowe, dość rzadka rzecz. W tym czasie zawodnicy odbyli 11 jednostek. – Wszyscy czuliśmy to zmęczenie. Niektórzy tylu treningów w klubach nie mają przez trzy tygodnie – mówi wprost Marcin Mikołajewicz, kapitan reprezentacji Polski. – Podczas ostatniego zgrupowania już nie będziemy tak intensywnie trenować. Teraz ta praca była niezbędna, by przygotować się pod kątem technicznym i taktycznym – mówi Andrzej Bianga, I trener reprezentacji Polski.

Najważniejsze teraz, by praca w Tychach dała efekt w kwietniu. – Dużo w trakcie tego zgrupowania zrealizowaliśmy. Nie wszystko, ale z każdym dniem będziemy szli do przodu – dodaje Korczyński, zaś Bianga idealnie spointował zmagania w Tychach, mecz Finami, jak i skalę tego co się wydarzyło w odniesieniu do tego co czeka reprezentację w najbliższych miesiącach. – Początek tego roku czyli mecz z Finami był nieudany. Ale wierzymy, że kwietniowy finał będzie radosny. Bo dla nas tylko to się liczy – kończy.

Tadeusz Danisz

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności