Aktualności
[FUTSAL] Świeżo upieczony tatuś w drodze na Euro. Patryk Hoły spełnia się w każdej roli
Jeszcze kilka tygodni temu był jednym z wielu ligowców, który w Statscore Futsal Ekstraklasie miał lepsze i gorsze momenty. Teraz jego pozycja znacznie wzrosła. – Powołanie na mecze z Czechami nie było zaskoczeniem, spodziewałem się tego – mówi szczerze 26-letni Patryk Hoły przed dwumeczem, który zadecyduje o tym, czy Polska weźmie udział w przyszłorocznych mistrzostwach Europy.
Biało-czerwoni w eliminacjach do tej pory grali z Portugalią i Norwegią. To w rewanżowym meczu z tym pierwszym przeciwnikiem debiutował w seniorskiej reprezentacji gracz Red Dragons Pniewy, Patryk Hoły. – Zdawałem sobie sprawę, że to rywal z najwyższej półki. Po początkowym stresie z czasem było lepiej. Stres na rozgrzewce u mnie zawsze się pojawia, ale po pierwszych minutach ucieka. Skupiam się na tym, co mam do wykonania na parkiecie – mówi nasz rozmówca.
Kadra, liga, Puchar Polski
Debiut Hołego, jak i późniejsze występy w meczach z Norwegią, zostały ocenione pozytywnie. Sam zawodnik mógł być zadowolony ze swojej gry. – Z dobrej strony się zaprezentowałem, po meczach rozmawiałem z trenerem Błażejem Korczyńskim – mówi blondwłosy gracz, który zwracał uwagę przede wszystkim na grę w defensywie. – To na pewno był element do poprawy. Tym się zdobywa zwycięstwa, wszyscy muszą pracować w obronie, na tym jako całość się skupialiśmy – tłumaczył filozofię trenera Korczyńskiego gracz Red Dragons.
W reprezentacji Patryk Hoły jest jednym z młodszych wiekowo i najmłodszy stażem. – Chrztu jednak nie było. Może dlatego, że dojechałem w trakcie zgrupowania przed rewanżem z Portugalią, a może reżim koronawirusowy mnie uratował – uśmiecha się gracz „Czerwonych Smoków”. Do tej pory w kadrze zawodnicy z klubu z Wielkopolski zbyt często się nie pojawiali. Hoły jest swoistym przełamaniem. – Słyszałem na ten temat różne teorie, ale będąc na kadrze mogłem się przekonać, że atmosfera w kadrze jest bardzo fajna, nie ma żadnych podziałów. Wszyscy razem pracujemy na jak najlepszy wynik – zaznacza.
Mecze w kadrze to zawsze dodatkowy bodziec. Mógł o tym się przekonać najlepiej nasz bohater. – Człowiek po meczach reprezentacji zawsze jest na fali, zwłaszcza gdy wygrywasz dwa mecze – mówi Hoły, który po przerwie reprezentacyjnej na mecze z Norwegią w czterech spotkaniach ligowych zdobył trzy bramki. – Kadra zawsze wpływa pozytywnie – podkreśla.
Ale nie tylko z występów w lidze Patryk może być zadowolony. Jego drużyna klubowa jest coraz bliżej finału Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu półfinałowym pniewianie pokonali beniaminka z Lęborka 6:4. Przed nimi jeszcze rewanż na wyjeździe. – Dla klubu Puchar Polski jest najważniejszy. W lidze na medale nie mamy już szans. Chcemy w rewanżu zapewnić sobie awans. Nie myślimy o tym, kto może być naszym rywalem w walce o główne trofeum, bo to jeszcze daleka droga. Chcemy zagrać na wyjeździe lepiej w defensywie i awansować do walki o trofeum – mówi Hoły, dla którego sukces z zespołem z Pniew jest jednym z marzeń sportowych. – Drugi to wyjazd na mistrzostwa Europy z kadrą – zapowiada.
Cała firma przed telewizorem
Patryk Hoły na co dzień pracuje jako operator maszyn. – Między innymi wypalam na wypalarce – mówi o swojej codziennej pracy. Wyjazdy na mecze ligowe w środku tygodnia, czy zgrupowania reprezentacji to dodatkowe dni urlopu. – Mam jednak dobre kontakty z szefostwem, nie mam z tym żadnego problemu, poza tym z powołań do kadry szefowie są tak samo dumni jak ja – podkreśla Hoły. – Cała firma śledzi moje występy, jestem pewien, że meczów w Czechami również nie przegapią – tłumaczy.
Hoły przez całe swoje sportowe życie związany jest z Pniewami. To w tej gminie, w której swego czasu rywalizował w ekstraklasie Sokół, a później jeszcze Tygodnik Miliarder Pniewy, stawiał pierwsze, piłkarskie kroki. – Moim pierwszym zespołem był właśnie Sokół. Od szóstego roku życia uganiałem się za piłką, a do futsalu trafiłem dość przypadkowo. Nie było bowiem mojego rocznika w klubie, musiałem grać z chłopakami nawet o cztery lata starszymi, a gdy 11-latek gra z piętnastolatkiem, to różnica jest aż nadto widoczna – Hoły w wieku 15 lat trafił do Red Dragons Pniewy, gdzie kontynuował mocne futsalowe tradycje w gminie. – Zresztą w drużynie naszej jest wielu chłopaków, którzy zaczynali od Sokoła – zauważa.
Obecnie Red Dragons współpracuje z inną miejscową ekipą piłkarską, Orły Pniewy. – Młodzież dostaje u nas szanse, pokazują się w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski. To jest nasz model – opowiada Patryk Hoły. Dzisiaj większość w seniorskiej drużynie stanowią właśnie zawodnicy z Pniew. – Są dwaj obcokrajowcy, czterech chłopaków dojeżdża, ale jednak większość to miejscowi. Tworzymy zgrany kolektyw na parkiecie, ale także poza boiskiem. Spotykamy się często poza sezonem, grille, ogniska, wspólne wypady. Atmosfera u nas jest lepsza niż w niejednej rodzinie – uśmiecha się Patryk.
Ta rodzinna atmosfera, z którą klub z Pniew jest zresztą kojarzony od lat, powoduje że motywacja do osiągania sukcesów jest jeszcze większa. – Chcemy sięgnąć z Red Dragons po medal. Wiemy, że w tym sezonie jest to niemożliwe, ale w przyszłym sezonie powalczymy o coś więcej niż środek tabeli. Teraz liczy się natomiast Puchar Polski – mówi Patryk, który, jak sam przyznaje, byłby w stanie zmienić klub jedynie w przypadku ofert z trzech najlepszych zespołów ligi. – W takiej sytuacji można by się zastanawiać. W innych sytuacjach Pniewy są dużo lepszym miejscem – podkreśla.
Niewyspany tatuś na parkiecie
W ostatnich dniach motywacja Patryka do osiągania jeszcze lepszych wyników jest szczególna. Niespełna trzy tygodnie temu został po raz pierwszy ojcem. – Córka Natalka, zdrowa – mówi z dumą świeży tatuś. – Życie prywatne w tym czasie mocno nam się zmieniło. Zdarzają się noce nieprzespane, z żoną często wstajemy, jesteśmy bardzo czujni, ale ta radość, gdy mała śpi lub się uśmiecha, jest ogromna – opowiada.
W natłoku nowych obowiązków człowiek jest w stanie pogodzić jeszcze więcej. To kwestia jedynie dobrej organizacji. Z tą zasadą, w obecnej sytuacji, może się zgodzić nasz rozmówca. – Coś w tym jest. Tuż po porodzie, gdy żona wróciła ze szpitala do domu, postanowiłem ją całkowicie wyręczyć w obowiązkach domowych. Gdy tylko Natalka się poruszyła podczas pierwszej nocy, od razu wstawałem. Co chwilę sprawdzałem, czy wszystko jest ok, czy oddycha. Nie byłem wyspany, a w tym dniu graliśmy ćwierćfinał Pucharu Polski z Constractem Lubawa. Nie miałem lekko w trakcie tego meczu, ale wygraliśmy. Po meczu, gdy przyszedłem do domu, od razu położyłem się i spałem całą noc – uśmiecha się Patryk.
Teraz młody tata obowiązki rodzicielskie dzieli z rolą reprezentanta Polski. – Po tych pierwszych powołaniach do kadry jest chociażby trochę więcej zainteresowania mediów, pojawiają się prośby o wywiady – przyznaje Patryk, który przede wszystkim skupia się na tych aspektach sportowych reprezentanta Polski. – Odkąd tylko pojawiła się kadra Czech staram się śledzić, jak grają nasi rywale, jak się ich drużyny prezentują w meczach ligowych. Już zresztą wcześniej śledziłem ich występy. Musimy być pod każdym kątem na ten dwumecz przygotowani – mówi Hoły, który nie ma wątpliwości. – Mecze z Czechami będą moimi najważniejszymi spotkaniami w dotychczasowej przygodzie z futsalem. Ale liczę, że kolejne najważniejsze mecze będą na mistrzostwach Europy. A narodziny dziecka to ogromny bodziec do jeszcze większej pracy i jeszcze lepszej gry na boisku – podsumowuje.
Tadeusz Danisz