Aktualności

[FUTSAL] Sebastian Wojciechowski: Jeśli stanie się cud, zagramy w ćwierćfinale

Reprezentacja01.02.2018 
Był jednym z aktywniejszych zawodników w meczu z Kazachstanem. Ani jednak Sebastian Wojciechowski – bo o nim mowa – ani też jego koledzy nie byli w stanie w drugiej połowie odrobić strat z pierwszej odsłony. Polska przegrała z Kazachstanem 1:5, a nasi zawodnicy w minorowych nastrojach opuszczali halę w Ljubljanie.

Co się z wami stało w pierwszej połowie?
Ciężko powiedzieć. Może graliśmy za bardzo zachowawczo? Może w nasze poczynania wdarł się stres? Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski. Trener na pewno przeanalizuje całe spotkanie, sami też musimy zadać sobie pytanie, dlaczego nie graliśmy tak, jak z Rosją?

Po meczu z Rosją miało być już łatwiej, jeżeli chodzi o stres. A nie było…
To był dla nas sprawdzian. Nie wiem, czy ten pierwszy mecz nam pomógł, na pewno nas zmobilizował, pokazał, że nie jesteśmy drużyną do bicia. Przyjechaliśmy tu jako ekipa, która chce się pokazać z jak najlepszej strony. Co stało się dzisiaj, to przeanalizuje trener. Powie nam, co było nie tak, a my musimy to poprawić.

Zadanie utrudniła szybko stracona bramka.
Na pewno. Za bardzo skupiliśmy się na obronie, nie do końca chyba kryliśmy tak, jak powinniśmy, ale poczekajmy na dokładną analizę. Ona pokaże, co miało wpływ na stratę pierwszej bramki. Jeszcze wierzymy, że Kazachstan w sobotę nam pomoże i wygra wysoko z Rosją, ale teraz pozostała nam jedynie wiara.

Ta wiara była też w ekipie w drugiej połowie meczu z Kazachstanem.
Trener przekazał nam w przerwie wskazówki, na pewno pomogły. Wiary nam nie brakło, daliśmy w drugiej połowie z siebie wszystko. Nie mieliśmy nic do stracenia, mogliśmy tylko zyskać. Staraliśmy się osiągnąć to, co sztab nam przekazał, niestety strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Teraz czekamy tylko na cud.

Po golu na 1:4 uwierzyliście, że jest szansa wyrównać? Chwilę po bramce strzelał Popławski, kibic zaczęli głośniej dopingować, pewnie i wam przybyło dodatkowych sił.
Wierzyliśmy od początku drugiej połowy. Podeszliśmy do niej tak, jak do starcia z Rosją. No, może troszkę inaczej, bo już przecież było 0:4. Paradoksalnie mieliśmy jednak trochę większy luz. Przecież już tylko mogliśmy, a wcale nie musieliśmy. Bardziej nie mogliśmy tego zepsuć. Staraliśmy się poprawić grę, udało się strzelić jednego gola, chociaż sytuacji było wiele.

Myślałeś w końcówce meczu już nie tyle o korzystnym wyniku, ale przynajmniej o tym, by zmniejszyć wynik, aby w korespondencyjnym pojedynku mieć większe szanse z Rosją?
Każdy z nas wychodził na parkiet, by walczyć, aby odrabiać straty. Nie zagraliśmy z tyłu tak, by tylko wynik utrzymywać, ale żeby zespół pociągnąć do walki. Robiliśmy, co tylko mogliśmy, daliśmy z siebie wszystko. Przed nami jeszcze dużo pracy, to są nasze pierwsze mistrzostwa od 17 lat.

Najbliższe godziny i dni nie będą łatwe.
Nie znamy jeszcze planu na najbliższe dni. Teraz zapewne będziemy mieć spotkanie z trenerem, wszystko nam dokładnie przekaże, przejrzy dokładnie ten mecz. Na pewno w piątek będziemy je omawiać i starać się poprawiać błędy, które zrobiliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie, tak by ich w przyszłości nie popełniać. Byliśmy na mistrzostwach Europy, w sumie nadal jesteśmy, ale musimy czekać do soboty. Jeżeli stanie się cud, zagramy w ćwierćfinale.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

FOT: UEFA

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności