Aktualności

[FUTSAL] Polska wygrywa z Norwegią. Biało-czerwoni walczą o wyjazd na ME

Reprezentacja05.03.2021 

Pierwsze zwycięstwo w eliminacjach do mistrzostw Europy odniosła nasza futsalowa reprezentacja. Biało-czerwoni w pierwszych dwudziestu minutach się rozkręcali, natomiast w drugiej połowie nie zostawili Norwegom żadnych złudzeń. W poniedziałek spotkanie rewanżowe. Polska po trzech meczach w grupie ma na swoim koncie cztery punkty.

Biało-czerwoni w pierwszej połowie meczu z Norwegią niczym nie zaskoczyli. Największą niespodzianką było wyjście w podstawowym składzie na parkiet Łukasza Błaszczyka, który między słupkami zastąpił Michała Kałużę. W pierwszych dwudziestu minutach nie miał on jednak zbyt wiele pracy – Norwegowie oddali jeden celny strzał na bramkę, starając się przede wszystkim skutecznie przeszkadzać w grze naszej reprezentacji.

W naszym zespole od pierwszych minut potwierdzali reprezentacyjne aspiracje Mateusz Madziąg i Michał Klaus, którzy przed miesiącem debiutowali w kadrze. Ten pierwszy w początkowych minutach kilkukrotnie groźnie uderzał z dystansu, natomiast Klaus miał najlepszą sytuacje bramkową. Nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z bramkarzem Norwegów, Kennethem Rakvaagiem.

Golkiper naszych rywali był zresztą wyróżniającym się graczem w zespole rywali. Kilkukrotnie zachował się bardzo dobrze, nie interweniował natomiast przy bramce. Gdy stał z boku, czekając na piłkę przy rozegraniu, fatalny błąd popełnili jego koledzy. Piłkę, która im odskoczyła, skierował do pustej bramki Sebastian Grubalski.

Polacy mieli jednak także inne okazje – po bardzo dobrze rozegranym rzucie wolnym niewiele zabrakło, by Piotr Łopuch wpakował piłkę do siatki, a w samej końcówce po ładnej akcji i „rulecie” pomylił się Sebastian Wojciechowski.  – Spodziewaliśmy się takiej gry rywali. Musimy wystrzegać się sytuacji, by Norwegowie wychodzili w przewadze – mówił w przerwie kapitan naszej reprezentacji, Tomasz Kriezel.

Polacy nie dość, że po przerwie unikali sytuacji, których obawiał się kapitan kadry, to jeszcze sami z większą łatwością podchodzili pod bramkę Norwegów. W pewnym stopniu wynikało to ze zmęczenia w szeregach rywali, ale wpływ na to miało również wejście na parkiet Michała Marka, który w pierwszej połowie nie grał.

Już w pierwszej sytuacji gracz Rekordu mógł zaliczyć asystę, ale strzał Sebastiana Leszczaka wylądował na słupku. Po chwili mógł wpisać się na listę strzelców Patryk Hoły, a potem rozpoczął się festiwal Marka. Najpierw tuż przy linii bocznej zdołał się obrócić z piłką i mając rywala na plecach oddać strzał, po którym piłka wpadła do siatki. Po kolejnych pięciu minutach po akcji Piotra Łopucha Marek nie miał trudnego zadania i dostawił właściwie tylko nogę.

Jeżeli jednak o miejscu w grupie będą decydować różnice bramkowe, to z pewnością Michał Marek i koledzy będą mieli o czym myśleć. Uderzenie w boczną siatkę nie było jeszcze tak dogodną sytuacją, ale gdy przed bramkarzem znaleźli się zarówno Marek, jak i Leszczak piłka powinna znaleźć się w siatce. W kilku innych przypadkach zabrakło dosłownie centymetrów – jak przy uderzeniu Madziąga (słupek), czy próbie Klausa (poprzeczka) i przedłużonym karnym Leszczaka (poprzeczka).

Norwegia – Polska 0:3 (0:1)
Bramki: Grubalski 11, Marek 24, 29.
Norwegia: Rakvaag – Hovik, Welo, Moen, Wermaker – Ajer, Hanssen, Rottingsnes, Pernes, Halvorsen, Skinlo, Redzepi, Ravlo.
Polska: Błaszczyk – Klaus, Łopuch, Leszczak, Kriezel  – Kałuża, Madziąg, Grubalski, Wojciechowski, Marek, Hoły.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności