Biało-czerwoni przystąpili do tego spotkania wyraźnie podbudowani ostatnimi dobrymi występami, mając dodatkowo za sobą tyską publikę, która niemal do ostatniego miejsca wypełniła miejscową halę. I chociaż podopieczni Andrzeja Biangi i Błażeja Korczyńskiego nie zaczęli meczu w wyjątkowym stylu, to „planowo” objęli prowadzenie po bramce Dominika Soleckiego. Ta strata chyba jednak rozwścieczyła naszych rywali, którzy w końcówce pierwszej odsłony w przeciągu czterech minut trzykrotnie pokonali Macieja Foltyna. – Finowie potrafią grać w futsal, ale my musimy patrzeć na siebie. Oczekujemy więcej od naszych zawodników – przyznał po spotkaniu Bianga.

W drugiej połowie gra naszej drużyny nie wyglądała dużo lepiej. Brakowało dokładności w ofensywie, rywale też sprawiali bardziej zdeterminowanych. – Mamy za sobą ciężki tydzień treningów, ale nie chcemy się w ten sposób usprawiedliwiać – dodał Bianga. W końcówce Marcin Mikołajewicz przywrócił nam nadzieję na korzystny rezultat, ale jednak Finowie dowieźli prowadzenie do końcowej syreny.

W niedzielę Polska zagra ze Słowenią, głównym faworytem całych zmagań. W pierwszym meczu tego turnieju gospodarz przyszłorocznych mistrzostw Europy pokonał Bośnię i Hercegowinę 6:3 (4:1).