Aktualności
[FUTSAL] Polska po Turnieju Wyszehradzkim. „Zabrakło skuteczności...”
Z jednym zwycięstwem i dwiema porażkami reprezentacja Polski zakończyła zmagania w ramach Turnieju Państw Wyszehradzkich, który do środy odbywał się w Krośnie. Biało-czerwoni po wygranej nad Węgrami oraz przegranych ze Słowacją i Czechami zajęli czwarte, ostatnie miejsce.
Kluczowa dla losów rywalizacji w całym turnieju była gra pod bramką przeciwnika. Polacy na „dzień dobry” przegrali ze Słowacją 1:2, a mecz rozstrzygnął się w ostatnich pięciu minutach. Nasi reprezentanci mieli jednak sytuacje bramkowe, by spotkanie „zakończyć” zdecydowanie wcześniej. – Zabrakło tego, co w futsalu jest najważniejsze, czyli skuteczności. Mając przewagę w strzałach 60 do 20 takie mecze trzeba po prostu wygrywać. Przegraliśmy pojedynek, którego nie mieliśmy prawa przegrać – mówił po meczu kapitan naszej reprezentacji i strzelec jedynej dla nas bramki, Michał Kubik.
Trafienie gracza Rekordu Bielsko-Biała doprowadziło do remisu, ale w przedostatniej minucie meczu Słowacy, grając już z lotnym bramkarzem, cieszyli się ponownie. Do własnej bramki piłkę skierował Mikołaj Zastawnik. – Nie byliśmy gorszym zespołem od Słowaków. Przez cały czas prowadziliśmy grę, oddawaliśmy dużo strzałów, niestety zabrakło skuteczności – mówił pechowy strzelec. – Przegraliśmy na własne życzenie, byliśmy bardzo nieskuteczni. Stworzyliśmy sobie wiele dogodnych sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich zamienić na bramki. Dominowaliśmy, więc ta porażka tym bardziej boli. Musimy udowodnić, że jesteśmy bardzo mocnym zespołem, chcemy wygrać dwa pozostałe mecze oraz walczyć o zwycięstwo w turnieju – powiedział z kolei Dominik Solecki.
Słowa naszego doświadczonego reprezentanta sprawdziły się w meczu z Węgrami. Zwycięstwo 4:1 dawało nadzieję na końcowy triumf, ale przede wszystkim poprawiło nastroje w naszej reprezentacji. Ponownie na listę strzelców wpisał się Kubik, swoje bramki dołożyli także Tomasz Kriezel, Solecki i Zastawnik. Wtorkowy mecz rozpoczął się wyśmienicie dla naszej kadry, bo już po niespełna minucie gry kibice w Krośnie cieszyli się z bramki. Potem było zdecydowanie trudniej, ale to Polacy przeważali. W drugiej odsłonie emocje zafundowali Węgrzy, głównie na wskutek gry z lotnym bramkarzem. Dalekimi lobami do pustej bramki popisali się zarówno Solecki, jak i Zastawnik.
Przed ostatnim dniem zmagań Polacy mieli szansę na końcowy triumf, ale warunkiem koniecznym było zwycięstwo nad Czechami, którzy nie przegrali jeszcze w tym turnieju. I ponownie decydująca była skuteczność. Nasi południowi sąsiedzi w pierwszych minutach imponowali przede wszystkim w tym elemencie. Bo jeżeli patrzeć na samą grę, to nasi zawodnicy nie mieli się czego wstydzić. Grali aktywnie, szukali okazji bramkowych, ale jednak na przerwę z dwubramkową zaliczką schodzili nasi rywale. W drugiej odsłonie obraz gry się o tyle zmienił, że nasi zaczęli trafiać do siatki. Jako pierwszy napoczął Czechów Tomasz Lutecki. Potem samobójcze trafienie reprezentanta Czech Lukasa Resetara, a na cztery minuty przed końcem meczu wyrównał Zastawnik. Emocje w końcówce były niesamowite, ale ostatnie słowo należało do naszych rywali. Nie pomogło nam nawet wycofanie bramkarza.
Czesi wygrali Turniej Państw Wyszehradzkich, a Polska zakończyła rywalizację na ostatnim miejscu. Zmagania w Krośnie były ostatnim etapem przygotowań przed październikowymi eliminacjami do mistrzostw świata. W Zielonej Górze zmierzymy się z Hiszpanią. Gruzją i Finlandią. Dwie reprezentacje awansują do dalszych gier. Turniej w Zielonej Górze odbędzie się w dniach 24-27 października.