Aktualności

[FUTSAL] Michał Widuch. Od awansu w pracy do powołania na mistrzostwa Europy

Reprezentacja26.01.2018 
Ostatnie dni były dla niego zwariowane. Niespodziewana wiadomość o powołaniu do reprezentacji Polski, załatwianie wolnego w pracy, a potem wylot do Rzymu, mecz z Włochami i przygotowania do mistrzostw Europy. – Taka gonitwa to miła sprawa, jeżeli spowodowane jest powołaniem do kadry. Reprezentacja to największy zaszczyt – uśmiecha się Michał Widuch, który jeszcze kilka dni temu myślał, że pojedzie na mistrzostwa wyłącznie w roli kibica.

Ostatnie dni nie były chyba dla ciebie wyjątkowo spokojne?
Nie. W ubiegły piątek zadzwonił trener Błażej Korczyński i przekazał informację, że jestem powołany na mecz z Italią oraz na mistrzostwa Europy. Chwilę później oficjalne pismo dotarło do klubu. Najważniejsze zadanie to było załatwić sobie wolne w pracy. A na dodatek dostałem jeszcze w piątek awans, bo pracuję w firmie motoryzacyjnej w Gliwicach. Od poniedziałku miałem zaczynać nowy projekt i zacząłem go... od nieobecności. Podobnie z dwiema szkółkami, w których trenuję, w Gliwicach u Jarka Kaszowskiego i w Ruchu Chorzów. Na szczęście udało się to wszystko pogodzić. No i jeszcze trzeba było zdążyć z odwiedzinami do babci, bo w niedzielę, w dniu jej święta, nie zdążyłbym. Ale taka bieganina to sama przyjemność, jeżeli powodowana jest kadrą. Reprezentacja to największy zaszczyt.

Gratulacji po nominacji było dużo?
Mnóstwo. Jak skończyłem piątkowy trening z Piastem Gliwice, to po przyjściu do szatni telefon się rozładował. Bliscy znajomi, ale i dalsze mi osoby przysyłały gratulacje. Było to miłe i jestem im wdzięczny, a sam wyjazd jest na pewno czymś fajnym, ale ja chcę by to było coś więcej niż tylko sama wycieczka.

Wiem, że istniało prawdopodobieństwo, że będziesz na ME, bez względu na to czy otrzymasz powołanie do kadry.
Tak, moja dziewczyna Agnieszka wraz ze swoją siostrą, która jest dziewczyną Tomka Luteckiego, wybierają się na dłuższy czas na Słowenię. Ja z racji treningów w klubie planowałem być przede wszystkim na meczu z Rosją. W klubie codziennie trenujemy, więc pewnie ciężko by mi było „wywalczyć” dłuższą nieobecność, ale liczyłem, że pojadę na mecz z Rosją. Miałem już nawet hotel zarezerwowany, przymierzałem się do kupna biletu, ale teraz to nieaktualne. Dziewczyny jadą same.



Byłeś zaskoczony nominacją i telefonem od trenera?
W chwili, gdy trener wysyłał powołania na pierwsze zgrupowanie w Pogorzelicy i rozmawiał z wszystkimi zawodnikami, zatelefonował również do mnie. Powiedział, że teraz mnie nie ma w kadrze, ale to nie znaczy, że sprawa jest całkowicie rozstrzygnięta. W Częstochowie miał po prostu za mało czasu, by się przyjrzeć Norbertowi. Powiedział, że na teraz nie jadę, ale mam być w gotowości i się przygotowywać, bo ta kadra jeszcze nie jest ostateczna.

Był żal, złość, wściekłość po tej rozmowie czy raczej taki wewnętrzny spokój?
Dopuściłem taką myśl, że nie pojadę na EURO, liczyłem się z tym, bo byłem w dużo gorszej sytuacji niż Norbert. Pierwszego dnia byłem zły na wszystko, na szczęście miałem trening i wszystko po tych zajęciach minęło. To była taka sportowa złość. Starałem się nie myśleć o tej sprawie, bo gdybym to robił, nic dobrego by to nie przyniosło. Mieliśmy z Piastem Gliwice przed sobą ważne mecze ligowe i tylko na tym się skupiałem.

W jakiej ty teraz jesteś dyspozycji, jak się czujesz sportowo?
Nie przespałem ostatnich tygodni. Z trenerem Klaudiuszem Hirschem w Gliwicach mocno pracowaliśmy nad przygotowaniem do kolejnej fazy sezonu ligowego. W jednostkach treningowych mieliśmy mocne wstawki bramkarskie, ja też osobiście dobrze się czułem. Byłem też w kontakcie z kolegami z reprezentacji, wiem co robili na zgrupowaniu.

Teraz czeka cię walka o bluzę z numerem jeden?
Mam tydzień, aby przekonać do siebie trenerów. Michał Kałuża od dłuższego czasu pokazuje, że jest w formie. Nawet jeżeli w Rekordzie grał mniej, to i tak pokazywał dużą klasę. W Gliwicach na przykład Rekord pewnie wygrał, ale ja uważam, że to Michał był najlepszym zawodnikiem w drużynie. Wszystko zadecyduje się na treningach, jeżeli pokażę się z dobrej strony, to wierzę, że nie wszystko jest jeszcze rozstrzygnięte.

W każdym razie będzie bronił Michał.
Na pewno (śmiech). Mamy dobry kontakt ze sobą. Mimo różnicy wieku od pierwszej chwili, gdy się poznaliśmy, zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Nie rozmawiamy wyłącznie na zgrupowaniach czy przy okazji meczów, ale również piszemy ze sobą i utrzymujemy kontakt. Michał mi przypadł do gustu charakterologicznie, mam do niego ogromny szacunek i nie ma między nami niezdrowej rywalizacji. W trakcie zgrupowania również ze sobą rozmawialiśmy. Życzyłem mu zdrowia i formy, bo zapowiadałem, że będę go z trybun oglądał. Michał w piątek odpowiedział, że już chyba bilety na trybuny nie są mi potrzebne.



Wyjazd na EURO to spełnienie Twoich marzeń?
Tak. Jak chodziłem do szkoły podstawowej, jak tylko zacząłem grać w piłkę, to mistrzostwa Europy w futsalu były pokazywane w Eurosporcie. Z kolegami mocno się tym wydarzeniem zawsze interesowaliśmy. Oglądaliśmy wszystkie możliwe mecze, a gdy zacząłem grać, to stało się to moim marzeniem. Najpierw oczywiście debiut w reprezentacji, a później na wielkiej imprezie mistrzowskiej.

Na co nas będzie stać w Słowenii, bo grupę trafiliśmy wyjątkowo silną.
Nie dość, że rywale mocni, to praktycznie nie notują wpadek. Żelazna taktyka, bez żadnych odstępstw. To, co mają realizować, to robią. Rosja mogłaby powołać trzydziestu zawodników i każdy grałby na takim samym, solidnym poziomie. Trzeba w meczu z nimi zrealizować wszystkie założenia taktyczne, by liczyć na korzystny wynik. Myślę, że ta kadra jest dobrze dobrana i stać ją na realizację celu w postaci wyjścia z grupy.

Co będzie naszą siłą?
Jesteśmy bardzo zmobilizowani i głodni sukcesu, wiemy co mamy robić. Do tego indywidualności, takie jak Michał Kubik czy Mikołaj Zastawnik, to dodaje nam jakości. Dobrze dobrany zespół plus jednostki dają nadzieję, że nie jedziemy tylko na wycieczkę.

To również dla was, dla całej dyscypliny, szansa na wyjście z cienia?
Myślę, że tak. Na pewno w trakcie trwania mistrzostw nazwa futsal będzie się częściej pojawiać niż do tej pory. Wiadomo, wynik robi większy szum, więc oby po meczu z Rosją drugi pojedynek z Kazachstanem cieszył się jeszcze większym zainteresowaniem widzów w kraju. Jeśli ta ciekawość zostanie poparta wynikiem, to wierzę, że wiele nowych osób przekona się do futsalu i naszej reprezentacji.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności