Aktualności

[FUTSAL] Michał Kubik: Awans do finałów ME nie może być dla nas sufitem

Reprezentacja27.09.2017 

Tak jak postawę Rafała Franza w meczu z Węgrami, ze względu na bramki i czerwoną kartkę, trudno jednoznacznie ocenić, tak co do oceny występu Michała Kubika wszyscy obserwatorzy meczu są zgodni. – Był najlepszym zawodnikiem spotkania – powtarzało wielu kibiców i ekspertów po awansie biało-czerwonych na przyszłoroczne ME.

To zwycięstwo Węgrom musieliście niemal wyrwać z gardła. Rafał Franz powiedział, że po prostu było w naszej reprezentacji więcej chęci i determinacji.

To był bardzo trudny mecz. Było trochę przestojów i nerwówek w trakcie całej gry. Początek był super, potem zdarzyła się nam „pauza” po dwóch bramkach. Było wycieranie parkietu, zebrało się trochę przerw i te emocje, wzajemne napędzanie, to wszystko z nas uszło. W szatni było trochę ostrych słów, wiedzieliśmy, że ten awans musimy wyrwać, tak jak Kazachowie nam wyrwali w Ałmatach. Fizycznością, ciężka grą, takim zabiciem piękna futsalu. W drugiej połowie nam się to udało.

Uważasz, że te doświadczenia z wcześniejszych baraży, z meczów z czołowymi ekipami, zaczyna już procentować?

Tak, na pewno. Chcieliśmy grać podobnie jak Kazachowie w Ałmatach. Zmiażdżyć Węgrów, może nie udało nam się to w takim stopniu, jak sobie to planowaliśmy, ale cel zrealizowaliśmy. Rywalom brakowało momentami pomysłu na grę, jedynie gdy doszli nas w pierwszej połowie to było trudno.

Miałeś wtedy chwile zwątpienia?

Kluczowy moment to była obrona we trzech przeciwko czterem Węgrom. Chwała dla tych, którzy wtedy byli na parkiecie i wybronili te dwie minuty. Zagrali super. To dało nam impuls, że możemy iść dalej, kontynuować naszą grę. To był decydujący moment.

W przerwie w szatni było gorąco?

Było trochę krzyków, ale była też chłodna, przemyślana rozmowa. I dobre wskazówki odnośnie drugiej połowy. Potem ruszyliśmy, chociaż pierwsze minuty nie były jakieś rewelacyjne. I też bardzo ważna, kluczowa bramka Sebastiana Wojciechowskiego. Wtedy ponownie uwierzyliśmy, że możemy ich pokonać i awansować do finałów ME.

Po meczu radości w szatni nie było końca.

Tak, ale może tutaj Cię zaskoczę, bo przyznam, że większa euforia była po meczu eliminacyjnym z Hiszpanią. Nie wiem, może dlatego, że teraz ten mecz układaliśmy sobie w głowie, różne scenariusze, jak to może wyglądać. A może to dopiero do nas dotrze. Dla nas jest to bowiem wielki sukces, jedziemy na mistrzostwa Europy. Zapiszemy się, mamy nadzieję, w historii pozytywnie. Bardzo miła chwila, ale też czas na dalszą grę, trzeba się dalej rozwijać. Awans do finałów to nie może być dla nas sufit, raczej podłoga. Jedziemy dalej.

Dla Ciebie i kilku kolegów z Rekordu ten sezon będzie wyjątkowy. Możesz częściej grać na arenach międzynarodowych niż w Futsal Ekstraklasie.

Tak, dla mnie to jest bardzo fajna sprawa. Ja sobie powiedziałem w wakacje, przechodząc do Rekordu Bielsko-Biała, że chce spełnić swoje dwa marzenia. Zagrać w Lidze Mistrzów i pokazać się na mistrzostwach Europy. Uważam, że mamy zawodników na tyle fajnych, że powinniśmy w tych mistrzostwach grać. Udało się. Marzenia spełnione, jedziemy dalej, nie zatrzymujemy się. Mamy kolejne plany. Dla mnie to super jesień i super chwile.

Jakie są Twoje kolejne marzenia?

Trzeba sobie stawiać wysokie cele, bo tylko tak człowiek jest w stanie pójść do przodu. Kolejny awans w LM z Rekordem Bielsko-Biała. A na mistrzostwach Europy nie możemy spocząć na laurach. Chcielibyśmy wyjść z grupy, pokazać się z dobrej strony na tym turnieju, pokazać naszą jakość. Dawno nas na tym turnieju nie było, ostatnio w 2001 roku. Nikt przez te lata nas pewnie nie szanował w Europie, ale odrabiamy ten dystans. Teraz się z nami już pewnie liczą. Widać to też po tym, że inne kraje chcą grać z nami sparingi. To jest pozytywne, że możemy mierzyć się z najlepszymi zawodnikami, oni nas też szanują.

Trenowałeś wcześniej swój strzał podcinką, a la Tomasz Frankowski, po którym padła bramka?

Nie, nie trenowałem tego wcześniej. Myślałem jednak o tej próbie już w czasie meczu, bo we wcześniejszych sytuacjach węgierski bramkarz cały czas wychodził do autu i strzelaliśmy w niego. Pomyślałem, że jak kolejny raz wyjdzie do mnie, to będę próbował tej wcinki, bo on generalnie nie zamykał jakoś specjalnie tej bramki. Po prostu szedł „na dzika”, a my „podpalaliśmy” się, strzelaliśmy w niego. Więc ja zdecydowałem, że może nie wyjdzie, ale będę próbował.

Po tej bramce też zauważyłem początkowo taki stoicki spokój u Ciebie. Ale Ty raczej w reprezentacji nie jesteś jakimś cichym człowiekiem.

Na pewno nie. Nie jestem człowiekiem spokojnym, staram się ten zespół cały czas napędzać, bo uważam, że już jestem zawodnikiem doświadczonym, już mam trochę tych występów w reprezentacji i chcę też tym chłopakom, zwłaszcza młodszym, pomóc. Wiele meczów rozegrałem. Jest Marcin Mikołajewicz, jest Rafał Franz, jestem ja. W tej trójce mamy bardzo dużo występów. Ale występów. Teraz czas na mecze.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności