Aktualności
[FUTSAL] Michał Kałuża obiera kurs na Hiszpanię. „Spełnia się moje marzenie”
Radosnym nastrojom wśród futsalowych kibiców, a nawet wśród samych zawodników nie można się dziwić. Ostatnim futsalowcem, który grał na obczyźnie był Paweł Budniak. Ponad pięć lat temu grał w silnej lidze ukraińskiej. Teraz jest graczem Rekordu, którego wychowankiem jest Michał Kałuża.
Kamień, który ruszy lawinę?
W polskim futsalu właśnie brak wyjazdów zagranicznych, możliwość cotygodniowego grania z najlepszymi w Europie, jest jednym z brakujących elementów do szybszego rozwoju tej dyscypliny. Pod wieloma względami piłka halowa goni Europę, jednak w temacie emigracji zawodników do lepszych lig, właściwie nic się nie działo od lat. – Gdy informacja już oficjalnie się pojawiła, to było zatrzęsienie wiadomości i gratulacji. Przychodziły wiadomości SMS typu „pokaż siłę polskiego futsalu”, „dobrze nas reprezentuj”. Poczułem odpowiedzialność, że nie mogę dać plamy – uśmiecha się Kałuża, który stanie się pierwszym Polakiem w Primera Division. Wcześniej biało-czerwoni grali na niższych szczeblach, bramkarz reprezentacji ma szansę wpisać się do historii. – Dla mnie ten transfer to było zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że może nadejść, zwłaszcza w takim momencie. Wszystko wydarzyło się miesiąc po zakończonym sezonie. Prędzej liczyłem się z ofertami po ubiegłorocznych mistrzostwach Europy czy też po mistrzowskim sezonie. Gdy jednak wtedy nie było ofert, to już nie liczyłem na nic i byłem nastawiony na kolejny sezon w Bielsku-Białej – mówi.
Dla reprezentacyjnego bramkarza kamieniem, który w tym wypadku ruszył lawinę w kierunku transferu zagranicznego był mecz na mistrzostwach Europy. Po zremisowanym pojedynku z Rosją Kałuża był chwalony niemal przez wszystkich. Po tamtym spotkaniu poznał przedstawicieli agencji menadżerskiej, która ostatecznie zmianę barw klubowych pilotowała. – Wszystko poszło szybko i działo się w przededniu mojego wylotu na urlop, więc załatwialiśmy to dosłownie w biegu. Decyzja i rozmowy klubów to kwestia dwóch-trzech dni, ogólnie temat zamknęliśmy w ciągu tygodnia, bo byli też w orbicie zainteresowań inni bramkarze. Duże podziękowania tutaj dla Rekordu, bo domknięcie transferu załatwianego właśnie w biegu, na telefonie, nie było łatwe – opowiada Kałuża, o którym od ubiegłorocznych ME mówiono co pewien czas w kontekście zagranicznego transferu. – Jakieś pojedyncze oferty się pojawiały, ale nie z hiszpańskiego kierunku – powiedział Kałuża.
Wychowanek Rekordu trafia do beniaminka Primera Division, który do elity awansował po dwóch latach gry na zapleczu. Nie zmienia to jednak faktu, że dla naszego bramkarza jest to ogromny skok w górę. – To najmocniejsza liga futsalowa na świecie. W Hiszpanii futsal uprawiany jest od najmłodszych lat, zarówno w szkołach, jak i akademiach. Dlatego też kunsztu bramkarskiego zawodnicy futsalowi uczą się od dziecka. Hiszpanie kochają technikę w szkoleniu dzieci, organizują liczne campy bramkarskie, prawie każda akademia posiada trenera bramkarzy. Te aspekty świadomości, powodują, że bramkarze z Półwyspu Iberyjskiego są świetnie wyszkoleni technicznie – mówi bramkarz Kamil Kajetaniak, który trenował z hiszpańskimi golkiperami, od lat śledzi także zmagania w Hiszpanii.
Konkurent ponad dwa razy starszy
Rywalem Kałuży do miejsca w bramce Bureli będzie doświadczony Edu. Bramkarz, który w klubie z Galicji spędził już 12 lat, przeżywał wzloty i upadki. – Jest to legenda galicyjskiego futsalu. Był jednym z najlepszych graczy w Segunda División w zeszłym roku, ale będzie miał trudne zadanie z Kałużą w nadchodzącym sezonie – o 42-letnim bramkarzu mówi grający w Polsce Ignacio Casillas, który miał okazję rywalizować w przeszłości z Edu. – Częściej z takich naszych pojedynków zwycięsko wychodził Edu – uśmiecha się nasz hiszpański rozmówca. – Jest dobrym bramkarzem, jest duży, ale jest również bardzo zwinny. Bez problemu rozciąga nogi, jak to się mówi po polsku… robi szpagat – dodaje.
Sam Michał Kałuża na razie spokojnie podchodzi do tematu rywalizacji o miejsce między słupkami. – Od każdego bramkarza można się wiele nauczyć – mówi, podając za przykład również sytuację w Rekordzie, gdzie wiele zyskał na współpracy z Bartkiem Nawratem.
O losy naszego bramkarza nie obawiają się także w sztabie reprezentacji. Jesienią kadrę czeka start w eliminacjach do mistrzostw świata 2020, Michał Kałuża jest podstawowym golkiperem w reprezentacji. – Jego transfer do ligi hiszpańskiej to wspaniała wiadomość, nie tylko dla Michała, ale również dla polskiego futsalu. To był odpowiedni moment na ten wyjazd, gdyż w polskiej lidze osiągnął wszystko, co było do zdobycia i na swój dalszy rozwój taki transfer był mu potrzebny. Myślę, że grając w lidze hiszpańskiej wciąż jest wstanie się rozwinąć pod kątem bramkarskim i również mentalnym, a to wspaniała wiadomość dla nas, trenerów reprezentacji. Mam nadzieję, że niebawem będzie w czołówce światowych bramkarzy, a gra w ekipie beniaminku ligi hiszpańskiej to będzie tylko przystanek do top klubu – mówi Tomasz Ulfik, trener bramkarzy w naszej reprezentacji.
Równouprawnienie w zarobkach
Burela to małe, nadmorskie miasto na północy Hiszpanii. Nie brakuje jednak w nim atrakcji. – Nad oceanem, byle była pogoda – opowiada Kałuża. Również sam klub jest bardzo ciekawy. Działają w nim dwie sekcje futsalowe: męska i żeńska, w ostatnim sezonie obie awansowały do hiszpańskiej elity. – Burela jest pionierskim klubem w Hiszpanii pod względem równych praw i pensji obu drużyn – dodaje Casillas.
Prócz Kałuży latem do zespołu dołączyło jeszcze sześciu innych graczy. O ambicjach i profesjonalizmie w nowym klubie nasz golkiper już się przekonał. – Dostałem dokładną rozpiskę od trenera przygotowania motorycznego. Bardzo obszerna, od razu ją sobie dokładnie przetłumaczyłem, by nie było żadnych niedomówień. Cały kalendarz na lipiec, plan na siedem dni w tygodniu. Codziennie bieganie, po południu siłownia. Tylko niedziele wolne. Wszystko wyszczególnione, ile biegania na jakim tętnie. Z Rekordu jestem przygotowany do profesjonalnego przygotowania, ale to również robi wrażenie – mówi Kałuża. – Na początku może Michałowi łatwo nie być, bo to jednak trochę inna szkoła. Atutem jest jednak wiek, ma dopiero 20 lat i pewnych nawyków będzie mógł się szybko pozbyć – dodaje Kajetaniak.
Dla Michała Kałuży najbliższy czas to będą tygodnie hiszpańskie. Już pod koniec lipca obierze kurs na Półwysep Iberyjski, a jeden z jego pierwszych powrotów do Polski spowodowany będzie eliminacjami do mistrzostw świata i meczem z… Hiszpanią. – Gdy dowiedziałem się, że jest oferta transferowa to akurat pakowałem się na urlop. Na Teneryfę – uśmiecha się były już bramkarz Rekordu. – To był jednak zupełny przypadek. Mam jednak nadzieję, że za jakiś czas nie będę miał przesytu tym krajem. Można powiedzieć, że zakochałem się w tym kraju i lidze. I nie chodzi tylko o poziom sportowy i emocje, jakie wywołuje liga hiszpańska. Grałem w eliminacjach mistrzostw Europy z Hiszpanią, potem dwukrotnie z Rekordem byliśmy w Barcelonie. Mogłem zobaczyć jak futsaliści są w Hiszpanii traktowani, jak wszyscy się starają, by ta dyscyplina się rozwijała – opowiada Kałuża, który stara się już przygotować do tego wyjazdu. – Dostałem zalecenie z klubu, by podstawowe słówka przyswoić, niekoniecznie te potrzebne do życia, ale te, które będą mi potrzebne na parkiecie. Mam więc słownik i się uczę – mówi Kałuża.
Na początku sierpnia Michał Kałuża rozpocznie przygotowania do sezonu z nowymi kolegami. – Spełniam marzenie – mówi na koniec, a wielu jego młodszych kolegów ma nadzieję, że Kałuża będzie nie tylko tym, który zagra jako pierwszy Polak w Primera Division, ale także otworzy szeroko drzwi światowego futsalu przed polskimi zawodnikami.
Tadeusz Danisz