Aktualności
[FUTSAL] Gol Kubika, wsparcie z Kostaryki – to zapamiętamy z mistrzostw Europy w futsalu
Happy end w meczu z Rosją
Biało-czerwoni w ostatnich miesiącach potrafią „pisać” idealne scenariusze dla kibiców, którzy nie lubią się nudzić. Najpierw dramatyczny bój w eliminacjach mistrzostw Europy z Hiszpanią zakończony wynikiem 1:1 i awansem do baraży, później właśnie baraże z Węgrami i rewanż w Koszalinie. Odrabianie strat, dwubramkowe prowadzenie, czerwona kartka dla Rafała Franza, wyrównanie gości i zryw Polaków zakończony promocją na turniej do Słowenii. I wreszcie pierwszy mecz o punkty po 17 latach przerwy. Rywal – Rosja. Po wyrównanym meczu na niespełna 10 sekund przed końcem spotkania Michał Kubik efektownym uderzeniem dał reprezentacji historyczny remis.
Wejście na salony
Biało-czerwoni przypomnieli się futsalowemu światu. Po raz pierwszy od 17 lat zagraliśmy na imprezie rangi mistrzowskiej i zwłaszcza mecz z Rosją odbił się szerokim echem wśród uczestników turnieju. I nie trzeba przywoływać nawet słynących z kurtuazji trenerów Cacau (Kazachstan) czy Siergieja Skorowicza (Rosja), którzy chwalili naszą reprezentację za czynione postępy. Rangę kadrze podnosi także osoba trenera Błażeja Korczyńskiego. Kojarzony z występów na parkietach, dobrze wysławiający się po angielsku, potrafiący się poruszać na futsalowych salonach – to z pewnością również wpływa na nasz wizerunek wśród zagranicznej elity.
Brak międzynarodowego ogrania
Reprezentacja Polski była jedną z dwóch ekip, które opierały się wyłącznie na zawodnikach krajowych. Tą drugą jest Kazachstan, oparty w dużej mierze na klubowej drużynie Kajrat Ałmaty. O sile tego klubu nie trzeba jednak nikogo przekonywać. Naszym ligowym zespołom bardzo daleko jeszcze do najlepszego zespołu w Kazachstanie. Mistrz Polski, Rekord Bielsko-Biała w tym sezonie nie przeszedł równy głównej UEFA Futsal Cup. Bardzo dobrze w Słowenii zaprezentowali się właśnie trzej gracze mistrza Polski: Michał Kałuża, Artur Popławski i Michał Kubik. Oby mistrzostwa Europy zaowocowały ruchem transferowym dla naszych graczy.
Półfinaliści... i Polska
Jak bardzo byśmy chcieli unikać stwierdzenia o złośliwości oraz pechu, to niestety... nie da się. Trzeba stwierdzić jasno: trafiliśmy do najtrudniejszej grupy turnieju. Komentujący mecze mistrzostw Europy na antenie Polsatu Sport trener reprezentacji Polski w beach soccerze, Marcin Stanisławski rok temu powiedział, że jego kadra, przygotowująca się wtedy do mistrzostw świata, trafiła do grupy, „o której on nawet nie myślał, że może być tak trudna”. Dzisiaj Błażej Korczyński mógłby powtórzyć te same słowa. A jednak, i to może oddaje nasz start w Mistrzostwach Europy, pewien niedosyt pozostaje. Była bowiem szansa wyjścia z tej grupy.
Wsparcie rodem z Kostaryki
Na parkiecie do najlepszych jeszcze trochę nam brakuje, z pewnością jednak na medal zasłużyli nasi kibice. Fani reprezentacji Polski stanowili jedną z najbarwniejszych grup na mistrzostwach Europy. Wśród osób dopingujących ekipę Błażeja Korczyńskiego znaleźli się nie tylko kibice znani z futsalowych hal. Byli również sympatycy kojarzeni z piłkarskimi boiskami, zawodnicy grający w futsal w przeszłości, a nawet grupa fanów z Dublina. Wśród tej ostatniej prym wiódł kibic rodem... z Kostaryki. Nasi zawodnicy mogli liczyć nie tylko na wokalne popisy kibiców. Na mecz z Kazachstanem fani przyszli zaopatrzeni w specjalne transparenty, które zrobiły furorę wśród miejscowej publiki. I wypada jedynie żałować, że kibice futsalu częściej nie mają okazji na okazywanie patriotyzmu w tak efektowny sposób. Najbliższe mistrzostwa świata bowiem w 2020 roku, mistrzostwa Europy dwa lata później.
To jeszcze Mistrzostwa Europy?
Siłą naszych grupowych rywali było nie tylko większe doświadczenie, czy czysto sportowe umiejętności. Także, a może przede wszystkim,... Brazylijczycy. Czterech naturalizowanych Brazylijczyków w reprezentacji Rosji, trzech kolejnych w ekipie Kazachstanu. Jeszcze „lepiej” sytuacja wyglądała w reprezentacji Włoch, w której gra aż ośmiu zawodników z Kraju Kawy. Podobnie sytuacja się ma z Azerbejdżanem. Biało-czerwoni jednak o temacie „paszportowym” nie zamierzali dyskutować, nie chcąc w ten sposób się usprawiedliwiać. I nie zamierzają zmieniać drogi. Chcą trenować, szkolić się, doskonalić, ale nie szukać półśrodków.
Tadeusz Danisz
fot. UEFA