Aktualności
[FUTSAL] Finowie również lepsi, mundial nie dla nas
Na wyjazd na mistrzostwa świata w futsalu reprezentacja Polski będzie musiała jeszcze poczekać. Biało-czerwoni nie awansują nawet do kolejnej rundy eliminacji. Po porażce z Finlandią niedzielny mecz z Hiszpanią będzie jedynie spotkaniem o zachowanie twarzy.
– Nie można tracić nadziei, Gruzja meczem z Hiszpanią udowodniła, że jest groźna, ale cały czas mamy szansę – mówił po pierwszym piątkowym meczu Hiszpania – Gruzja (3:2) trener Roman Sowiński, szkoleniowiec, który jako pierwszy wprowadził naszą reprezentację na Mistrzostwa Europy. Awans na mundial po czwartkowej porażce z Gruzją stanął pod dużym znakiem zapytania, ale po wygranej Hiszpanii, która co prawda rodziła się w bólach, ale jednak stała się faktem, Polacy do meczu z Finlandią przystąpili dodatkowo zmotywowani.
Biało-czerwoni zaczęli bardzo mocno, tak jakby chcieli już w pierwszych fragmentach rozstrzygnąć losy spotkania. Już po minucie groźnie uderzali Mikołaj Zastawnik i Piotr Łopuch. Ten drugi wskoczył do pierwszej piątki za Piotra Pietruszkę. Finowie sporadycznie gościli pod bramką Michała Kałuży, ale już pierwsza okazja powinna zakończyć się bramką. Lassi Lintula przegrał jednak pojedynek z bramkarzem polskiej reprezentacji.
Polacy starali się prowadzić grę, groźnie wyglądały uderzenia z dystansu Roberta Gładczaka i Sebastiana Leszczaka, który za drugim razem przymierzył w słupek, ale to Finowie mieli groźniejsze sytuacje. Po błędzie naszej defensywy bliski zdobycia bramki był Tero Intala, ale nie trafił w światło bramki. Pomylił się także Sergei Korsunov, a dobra gra Gładczaka przyczyniła się także w defensywie. Zawodnik GSF Gliwice uratował Polaków wybijając piłkę niemal z linii bramkowej po kolejnej próbie Korsunova. Strzał Miika Hosio wybronił z kolei Kałuża.
Finowie bardzo mądrze się bronili i mimo, że robili to przez większość czasu, to błędów większych w defensywie nie popełniali. W naszej ekipie najaktywniejszy był Leszczak, ale jego celownik nie był nastawiony zbyt dokładnie. Dopiero w 28. minucie popisał się uderzeniem, które uradowało publikę w hali w Zielonej Górze.
Paradoksalnie po stracie bramki Finowie stylu gry nie zmienili, nadal skupiali się głównie na defensywie. Okazję do podwyższenia wyniku miał Mikołaj Zastawnik, ale to rywale cieszyli się z goli. Po szybkim wznowieniu gry z boku biało-czerwoni zaspali i Miika Hosio strzałem tuż przy słupku wyrównał. A kolejna okazja, po zamieszaniu podbramkowym, dała prowadzenie ekipie z północy Europy. Polacy nie potrafili odpowiedzieć, w ostatnich minutach nie dało nic również wprowadzenie lotnego bramkarza. Nic więc dziwnego, że po ostatniej syrenie spośród biało-czerwonych z radości promieniał jedynie mały chłopak, który za pośpieszne wycieranie parkietu został pochwalony przez Michała Kałużę...
Polska – Finlandia 1:2 (0:0)
Bramki: Sebastian Leszczak 28 - Miika Hosio 31, Jukka Kytola 34
Polska: 1. Michał Kałuża – 6. Piotr Łopuch, 7. Mikołaj Zastawnik, 9. Tomasz Lutecki, 13. Tomasz Kriezel – 20. Krzysztof Iwanek, 2. Michał Kubik, 3. Remigiusz Spychalski, 4. Mateusz Lisowski, 5. Robert Gładczak, 8. Dominik Solecki, 10. Sebastian Leszczak, 11. Piotr Pietruszko, 14. Michał Marek
Finlandia: 1. Juha-Matti Savolainen – 3. Tero Intala, 6. Jukka Kytola, 8. Sergei Korsunov, 9. Mikko Kytola – 12. Antti Koivumaki, 2. Panu Autio, 4. Iiro Vanha, 5. Juhana Jyrkiainen, 7. Jarmo Junno, 10. Miika Hosio, 11. Lassi Lintula, 13. Jani Korpela, 14. Antti Teittinen
Sędziowali: Cedric Pelissier – Dario Pezzuto
Żółte kartki: Michał Kubik, Mikołaj Zastawnik - Jani Korpela, Jukka Kytola