Aktualności
[FUTSAL] Dwumecz z Norwegią przetarciem przed finałem z Czechami. „To będzie wojna”
Reprezentacja10.03.2021
Bufor wyczerpany
Przypomnijmy: by myśleć o awansie na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, biało-czerwoni muszą zająć w grupie eliminacyjnej drugą lokatę. Po meczach z Portugalią, mimo że zajmowaliśmy trzecie miejsce, mogliśmy z optymizmem patrzeć w przyszłość. Jeden punkt na terenie rywal zdawał się być bardzo cenną zdobyczą, gdyż starcia z mistrzami Europy już wcześniej wszyscy spisywali na stratę. – Po tych spotkaniach mieliśmy jednak delikatny bufor. Ale został wyczerpany – mówi selekcjoner naszej reprezentacji, Błażej Korczyński.
W sobotni wieczór w Łodzi skutecznie postawili się bowiem Portugalczykom również nasi południowi sąsiedzi. Czesi zremisowali 3:3, dwukrotnie w tym spotkaniu prowadząc, a w drugiej połowie goniąc wynik. – Teraz rywalizacja o wyjście z naszej grupy rozpoczyna się od początku. Jest tak jak wszyscy się spodziewali na początku eliminacji – dodaje selekcjoner.
Na pierwszym miejscu plasuje się Portugalia, która ma obecnie osiem punktów i wygrała po jednym spotkaniu z Czechami i Polską. We wtorkowe popołudnie w łódzkiej Atlas Arenie w meczu rewanżowym Portugalczycy nie dali szans Czechom, wygrywając tym razem 5:1. W kwietniu mistrz Europy zagra dwumecz z Norwegią, więc może już pakować się na turniej finałowy ME. Skandynawowie są jeszcze bez punktu i zapewne z zerowym dorobkiem zakończą zmagania.
Obecnie na drugim miejscu są Czesi, ale Polaków wyprzedzają jedynie lepszą różnicą bramek. Można teraz gdybać, kto byłby na drugim miejscu, gdyby w lutym doszło do meczów Norwegów z Czechami. Wtedy jednak z powodu koronawirusa Skandynawowie nie mogli przystąpić do gry i w obu meczach przyznano Czechom walkowery 5:0. To właśnie bramki z tych meczów wywindowały naszych rywali na drugie miejsce. W meczach z Portugalią jedną bramkę mniej stracili Polacy.
Dobry „zapas”
I taki to będzie właśnie bój w naszej grupie, o każdą bramkę. W pierwszej kolejności o drugim miejscu będą decydować bezpośrednie mecze z Czechami. – To będą dla nas mecze, jak baraże – mówi trener Korczyński. – Czeka nas trochę taka polsko-czeska „zabijaczku”, taka wojna. Jak to mówią Czesi, będzie to dobry zapas (zapas to po czesku pojedynek – przyp. red). Na pewno będzie zacięta rywalizacja. Kto ją wygra, pojedzie na mistrzostwa Europy. Nikt nie odstawi nogi – w naszym obozie zdają sobie sprawę z rangi najbliższych meczów.
Pierwsze spotkanie z Czechami zostanie rozegrane w Pradze, na rewanż obie reprezentacje zawitają natomiast do Opola. – Tak zakładaliśmy przed eliminacjami, że to będą mecze o drugie miejsce w grupie – mówi o starciach z południowymi sąsiadami Korczyński. – Po naszych spotkaniach z Portugalią byliśmy w lepszej sytuacji, ale teraz to się zmieniło. Jesteśmy w bardzo ciężkiej grupie, nie będzie łatwo awansować – dodaje selekcjoner, który w Łodzi miał okazję dwukrotnie z bliska przyjrzeć się naszym rywalom. – Przygotowujemy się już pod te mecze – słyszymy.
Czesi to jedna z najbardziej utytułowanych reprezentacji futsalowych w środkowej Europie. Nasi najbliżsi przeciwnicy w XXI wieku ośmiokrotnie rywalizowali w turniejach finałowych mistrzostw Europy. Dwukrotnie, w 2003 i 2010 roku, stanęli nawet na podium. Jedyny raz w tym wieku nie uczestniczyli w ME cztery lata temu, gdy to właśnie Polacy pojechali na zmagania najlepszych europejskich reprezentacji. Kryzys w czeskim futsalu jest już jednak chyba zażegnany, bo nie tak dawno podopieczni trenera Tomáša Neumanna awansowali na mistrzostwa świata.
Trzeba popracować
Biało-czerwoni muszą się jednak skupiać na sobie. Bo chociaż zadanie w meczach z Norwegią zostało wykonane, to trener miał wiele do zarzucenia swoim zawodnikom. – Dopuściliśmy do zbędnych nerwów, niepotrzebnie forsowaliśmy tempo, zamiast zdominować przeciwnika i kontrolować mecz – Błażej Korczyński przyznał, że z wszystkich meczów eliminacyjnych to właśnie po poniedziałkowym zwycięstwie 4:1 miał najwięcej uwag do swoich podopiecznych. W pierwszej kolejności chodziło o nierealizowanie założeń taktycznych. – W pierwszych meczach było z tym zdecydowanie lepiej – dodaje, przypominając, że w piątkowym starciu z Norwegią Polska oddała aż 65 strzałów na bramkę rywala, w tym aż 30 celnych. – Teraz wynik końcowy meczu mamy podobny, ale chodzi o styl, kulturę gry, posiadanie piłki czy mądrość gry. Daliśmy rywalom się napędzić – zarzuca.
Sztab szkoleniowy w meczach z Norwegią z tyłu głowy miał przede wszystkim potyczki z Czechami, a nawet mecze na turnieju finałowym. – Nie realizowaliśmy w pełni założeń, ale mamy lepszą jakość, dlatego w meczu z Norwegią nie odbije się to na nas. Ale przyjdą kwietniowe spotkania, kolejne pojedynki, a przecież chcemy jechać na EURO, odegrać tam ważną rolę, wyjść z grupy. I z takim podejściem będzie to problem – przestrzega selekcjoner, dodając: – Ten mecz dał nam również trochę odpowiedzi personalnych.
Najgłośniej po drugim meczu ze Skandynawami selekcjoner zwracał uwagę na podejście do rywalizacji z mniej znaczącym rywalem tych najbardziej doświadczonych zawodników. – Nie chcę zwalać na Michała Kubika czy Tomasza Luteckiego, ale to jest taka spychologia. Ci z mniejszą liczbą występów patrzą na tych bardziej doświadczonych, z kolei ci drudzy myślą, że jak już oni są, to Norwegowie sami się przed nimi położą, a to jest bardzo zgubne. Nie jest to zatem kwestia umiejętności, ale bardziej głowy. Trzeba popracować, nawet wtedy, gdy ma się sto występów w kadrze – akcentował Korczyński.
Przed biało-czerwonymi powrót do ligi. Kadrowicze w swoich klubach rozegrają pięć meczów. Na finały rywalizacji w naszej grupie powinien być już gotowy między innymi Mikołaj Zastawnik, który kontuzji doznał w pierwszym meczu z Portugalią. Mecze z Czechami zostaną rozegrane 9 kwietnia w Pradze oraz 14 kwietnia w Opolu. Z pewnością już teraz każdy ma z tyłu głowy te spotkania i chce się do nich jak najlepiej przygotować.
Tadeusz Danisz