Aktualności

[FUTSAL] Dominik Śmiałkowski – kadrowicz z bogatym bagażem sportowym i życiowym

Reprezentacja02.10.2020 

Reprezentacja Polski w futsalu rozpoczęła już ostatni etap przygotowań do eliminacji mistrzostw Europy. Biało-czerwoni będą mierzyć się w jednej grupie z Portugalią, Czechami i Norwegią. Jednym z tych, który wiąże duże nadzieje z meczami eliminacyjnymi jest Dominik Śmiałkowski, którego kibice mogą kojarzyć także z boisk piłkarskich.

Gracz futsalowego Piasta Gliwice podczas niedawnego zgrupowania reprezentacji Polski został dostrzeżony przez selekcjonera Błażeja Korczyńskiego. – Dominik Śmiałkowski dobrze wyglądał w ofensywie na zgrupowaniu. Zagrał tak, jak się spodziewaliśmy, tak jak jest w stanie zagrać i to nas cieszy – mówił w programie Łączy Nas Futsal selekcjoner. – To na pewno miłe słowa. Dostałem informację, że dobrze wykonywałem swoje indywidualne zadania, które przygotował dla mnie trener, natomiast jestem świadomy, że jeszcze dużo pracy przede mną, bym mógł myśleć o grze w eliminacjach – skwitował skromnie słowa trenera sam zawodnik.

Przed biało-czerwonymi wkrótce kolejne zgrupowania i najważniejsza impreza najbliższych miesięcy, czyli cykl meczów w ramach eliminacji. Awans na turniej finałowy zapewnia sobie najlepsza drużyna z każdej eliminacyjnej grupy, drugi zespół również ma duże szanse na promocję. – Głównym celem naszego ostatniego zgrupowania była praca nad naszym stylem gry. Zgrupowanie przebiegło zgodnie z planem, trenowaliśmy dwa razy dziennie, przeplatając to dużą dawką video analiz z tego, co aktualnie robimy i czemu ma to posłużyć w przyszłości. Myślę, że na następnym zgrupowaniu będziemy poruszać temat grupowych rywali. Sama atmosfera w kadrze początkowo była dla mnie zagadką ponieważ długi czas mnie w reprezentacji nie było, muszę powiedzieć, że byłem jednak mile zaskoczony. Relacje między zawodnikami są bardzo dobre – dodaje 28-letni futsalista.

Powrót po przerwie

Dla Śmiałkowskiego, chociaż zaproszenie na zgrupowanie było niespodzianką, reprezentacja nie była zupełnie nowym tematem. Ba, pewnie mało kto z obecnych kadrowiczów zaliczył debiut już tak dawno temu. Pierwsze mecze w kadrze Śmiałkowski rozegrał bowiem w 2014 roku, a debiut zaliczył przeciwko reprezentacji Cypru. – Na pewno gdy przeczytałem listę powołanych na zgrupowanie wrześniowe, byłem zaskoczony. Cieszę się i dziękuje selekcjonerowi za zaufanie – mówi zawodnik, który przez ponad sześć lat rozegrał w kadrze około dziesięciu meczów.

Nominacja do Śmiałkowskiego mogła być zaskoczeniem, głównie jednak dlatego, że w ostatnich miesiącach powracał on do futsalu po dłuższej przerwie. – Dwanaście miesięcy nie grałem w piłkę – precyzuje sam zawodnik, który w tym czasie zmagał się z kontuzjami. – Pandemia zmobilizowała mnie do pracy nad sobą, dotarło do mnie, że to ostatnia szansa żeby jeszcze coś osiągnąć. Niebagatelny wpływ na mój powrót do formy mieli Bartosz Garsztecki oraz Michał Szlęzak, bez pomocy których na pewno nie byłbym tutaj gdzie jestem, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Chciałbym również podziękować Rafałowi Franz, który jako dyrektor sportowy Piasta, jak również kolega z szatni cały czas wspierał mnie, jeśli chodzi o sferę mentalną po dwóch naprawdę ciężkich kontuzjach. Mogłem też liczyć na wsparcie Jarosława Jenczmionki oraz Krzysztofa Bochenka, których pomoc była nieoceniona – wylicza.

Celem mistrzostwo Polski

Dzisiaj Śmiałkowski ma podwójne powody do zadowolenia, bo Piast Gliwice bardzo udanie rozpoczął sezon ligowy. W czterech meczach „Piastunki” zanotowały trzy zwycięstwa, punktami podzieliły się jedynie z Cleareksem Chorzów. – Od początku okresu przygotowawczego, gdy już mogłem czynnie uczestniczyć w treningach z drużyną, zauważyłem ogromny głód sukcesu. Zaangażowanie na treningach było tak duże, że aklimatyzacja nowych zawodników odbyła się bez problemu, co przełożyło się na dobrą atmosferę w drużynie, a to bardzo ważny czynnik w walce o sukces – mówi pivot Piasta.

Gliwiczanie w opinii wielu ekspertów mogą być czarnym koniem rozgrywek ligowych. Dominik potwierdza, że zespół Piasta mierzy wysoko. – Naszym celem jest mistrzostwo. Drugie czy dziesiąte miejsce nie będzie nas satysfakcjonowało. Według mnie ze strony klubu mamy wszystko, żeby to osiągnąć. Moim celem jest sukces drużyny, nie interesują mnie wyróżnienia indywidualne – mówi odważnie Śmiałkowski, który jest również pod wrażeniem swojego trenera klubowego.

Szkoleniowcem Piasta jest bowiem jeden z najbardziej utytułowanych trenerów futsalowych, Portugalczyk Orlando Duarte. – Zdecydowanie najlepszy szkoleniowiec spośród wszystkich, z którymi miałem przyjemność pracować. Absolutny top jeśli chodzi o wiedzę, jak i podejście do zawodników. Nie uczy nas jak grać, uczy nas jak myśleć na boisku, co przydaje się również w życiu pozasportowym. Nieoceniony człowiek, jestem pod wielkim wrażeniem jego osoby – mówi gracz Piasta. – Wierzę w to, co stara nam się przekazać i uważam, że jeżeli wszyscy poziomem sportowym dostosujemy się do jego wizji, to będziemy sięgać po najwyższe cele – dodaje zawodnik, który z niejednego sportowego pieca już chleb jadł.

Kolega Starzyńskiego i Lipskiego

Swoją przygodę ze sportem młody Dominik rozpoczynał, tak jak każdy jego kolega, od piłki nożnej. Grał chociażby w juniorach Carbo Gliwice, Piasta, ale także w Gwarku Zabrze i w Ruchu Chorzów. W tym ostatnim klubie w Młodej Ekstraklasie. – Czas w Młodej Ekstraklasie wspominam bardzo dobrze, to była przyjemność grać z Filipem Starzyńskim czy raczkującym wtedy Patrykiem Lipskim, jak również Martinem Konczkowskim – uśmiecha się Dominik. – Do dzisiaj mam kontakt z wieloma zawodnikami z tamtego okresu. Bardzo fajny czas, poza tym, że w tym okresie miałem najwięcej kontuzji w swoim życiu – wspomina.

To właśnie urazy w poważnym stopniu zatrzymały rozwój młodego piłkarza. – W Ruchu miałem największą szansę wybicia się wyżej. Kilka razy dostawałem informację, że od przyszłego tygodnia zaczynam treningi z pierwszą drużyną bądź trener chce mnie zabrać na sparing, ale pech chciał, że za każdym razem doznawałem jakieś kontuzji krótszej bądź dłuższej i wypadałem z rytmu meczowego – opowiada. 

Jak sam przyznaje przez długi czas futsal dla niego był jedynie „dodatkiem do przygody na dużym boisku”. Trudno jednak żyć w Gliwicach i nie zetknąć się z halówką. – Moja przygoda z futsalem rozpoczęła się na popularnych „Piątkach” u śp. Jerzego Wojewódzkiego. We wtorek minęły dwa lata od jego śmierci, dla mnie był mentorem, mówiliśmy o nim „Papa”. To on wszystko rozpoczął, był sędzia i założycielem „Piątek”. Jego niebotyczne poczucie humoru sprawiało, że przychodziłem na gliwicką pierwszą ligę futsalu z uśmiechem i nie mogłem doczekać się kolejnego tygodnia, by ponownie usłyszeć: "Znowu ty? Słabych nie bierzemy!" To było święte miejsce, z którego wypłynęło wielu reprezentantów Polski, nie tylko trener Korczyński czy Franz, ale także Łukasz Groszak, Przemek Dewucki czy Marcin Kiełpiński – wspomina Śmiałkowski, który z czasem trafił do młodzieżowej drużyny „Tango” Gliwice. Z nią wywalczył srebrny medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski do lat 21, a mając zaledwie 18 lat został wybrany MVP całego turnieju. – Futsal zawsze był bliski mojemu sercu, natomiast wtedy głównie grałem na dużym boisku – wspomina.

Przez lata próba łączenia hali z boiskiem piłkarskim sprawiała, że Śmiałkowski całkowicie nie mógł poświęcić się futsalowi. Próbował swoich sił nawet na Wyspach Brytyjskich, gdzie z czasem grał w polonijnym klubie. – Gdy osiedliłem się w Coventry, grałem w dwóch angielskich drużynach na dużym boisku, w ligach odpowiadających naszej okręgówce. Potem dostałem zaproszenie do nowopowstałej polskiej drużyny z Coventry, Polonii. Bardzo dobrze wspominam ten czas, wszyscy robiliśmy to rekreacyjnie, często dokładając do interesu, ale staliśmy się prawdziwą rodziną. Nie spodziewałem się, że spotkam tak wspaniałych ludzi, cały czas obserwuje ich poczynania, a z wieloma z nich dalej mam dobry kontakt – opowiada. Wszystkie te zmiany odbywały się jednak ze stratą do futsalu, bo potencjał do gry na hali Dominik cały czas miał duży. – Teraz już jednak jestem zawodnikiem typowo futsalowym, to jest dla mnie sport numer jeden – przyznaje i nie ukrywa, że ma marzenia związane z tą dyscypliną. – Mistrzostwo Polski w moim rodzinnym mieście jest moim marzeniem, ale to jedno z wielu – dodaje na koniec z tajemniczym uśmiechem.

Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności