Aktualności
[FUTSAL] Brazylijczycy lepsi, porażka po walce
Z czterech dotychczasowych meczów z Brazylią nawet jednego nie zdołaliśmy zremisować. To już świadczy o skali trudności przed jaką w sobotnią noc stanęła drużyna Błażeja Korczyńskiego. Mecz ten był jednak najlepszym z wszystkich dotychczasowych występów reprezentacji Polski przeciwko canarinhos, a przy odrobinie szczęścia powinien się zakończyć remisem.
Jak niesprawiedliwy może być futsal pokazała pierwsza połowa sobotniego spotkania Polski z Brazylią. Drużyna, która w styczniu po raz pierwszy od 17 lat zagrała na Mistrzostwach Europy w niczym nie ustępowała pięciokrotnym mistrzom świata, a właściwie czystych sytuacji podbramkowych miała nawet więcej. Najbliżej zdobycia bramki był Tomasz Kriezel, którego dobitka strzału Tomasza Luteckiego zatrzymała się na słupku, w innej sytuacji gracz FC Toruń trafił w bramkarza. Dwie dogodne okazje miał także Lutecki. W obu jednak nie trafił w światło bramki. Próbowali także Mikołaj Zastawnik czy Marcin Mikołajewicz, a Sebastian Leszczak w „stylu brazylijskim” chciał oszukać bramkarza, jednak w ostatniej chwili został zatrzymany.
Gospodarze po niemrawych pierwszych minutach coraz bardziej się rozkręcali, ale efektów przez długie minuty nie było widać. Grali efektownie, potrafili wymienić kilkanaście podań na naszej połowie, jednak akcje kończyli niecelnymi uderzeniami. Biało – czerwoni natomiast przypominali drużynę z meczu z Rosją na ME. Skoncentrowaną w tyłach, grającą ofiarnie, wspieraną dodatkowo w bramce przez Michała Kałużę, co przynosiło skutek aż do 17. minuty. Wtedy to Rocha uwolnił się spod opieki Luteckiego i strzałem pod poprzeczkę dał prowadzenie Brazylii. Po chwili wynik mógł podwyższyć, ale uchroniły nas koniuszki palców Kałuży. Godne odnotowania w pierwszej połowie były jeszcze jedynie dwa strzały Felipe Valerio.
Zdobyta bramka pozwoliła gospodarzom grać w drugiej połowie dużo swobodniej. Szybciej przemieszczali się pod bramkę Kałuży, co jednak nie znaczy, że tylko na połowie biało – czerwonych toczyła się gra. W pierwszych minutach po przerwie ponownie najlepszą okazję mieli nasi zawodnicy. Po tym jak Dominik Solecki wyłuskał piłkę spod nóg rywala Kriezel w doskonałej sytuacji fatalnie spudłował przymierzając w słupek. Zdecydowanie więcej okazji mieli gospodarze, których kilkukrotnie zatrzymywał Kałuża. Po rzucie wolnym piłkę z linii bramkowej wybijał Michał Wojciechowski, natomiast Renatinho przymierzył w poprzeczkę.
Biało – czerwoni ograniczali się przede wszystkim do kontr i strzałów z dystansu, czym bliżej końca spotkania tym ich intensywność była jednak coraz większa. Próbował między innymi Sebastian Wojciechowski, a w niegroźnej sytuacji, po podaniu z lewej strony Kriezela samobójczą bramkę zdobył Rodrigo. Z remisu jednak zbyt długo się nie cieszyliśmy. Po chwili ten sam zawodnik trafił raz jeszcze, tyle, że już do właściwiej siatki. Ostatnie minuty nasi reprezentanci grali z lotnym bramkarzem, co zakończyło się stratą trzeciej bramki.
Brazylia – Polska 3:1 (1:0)
Bramki: Rocha 17, Rodrigo 36, Gleidson 37 – Rodrigo 35 s
Brazylia: 1. Guitta - 14. Rodrigo, 7. Leandro Lino, 11. Marcel, 16. Rocha, 3. Gian, 4. Felipe Valério, 5. Gleidson, 6. Daniel, 8. Kevin, 9. Douglas, 10. Sinoê, 13. Bateria, 15. Renatinho.
Polska: 1. Michał Kałuża - 7. Mikołaj Zastawnik, 13. Tomasz Kriezel, 9. Tomasz Lutecki, 10. Marcin Mikołajewicz, 12. Michał Widuch, 2. Sebastian Grubalski, 3. Michał Marek, 4. Michał Wojciechowski, 5. Robert Gładczak, 6. Mateusz Cyman, 8. Dominik Solecki, 11. Sebastian Leszczak, 15. Sebastian Wojciechowski.