Aktualności
[FUTSAL] Błażej Korczyński: Stanęliśmy w drzwiach, ale jeszcze nie potrafimy zrobić tego kroku
Reprezentacja Polski udziału w mistrzostwach Europy w futsalu jeszcze nie zakończyła, ale teraz jej dalszy udział zależny jest już wyłącznie od reprezentacji Kazachstanu. Trzecia drużyna ostatnich mistrzostw Europy musi wygrać różnicą pięciu bramek lub wyżej z wicemistrzem Europy i świata czyli Rosją. – Nie wierzę w takie rozwiązanie – mówi wprost znany z trzeźwych osądów trener naszej kadry, Błażej Korczyński.
Co się stało z Polską w pierwszej połowie meczu z Kazachstanem? Całkiem inaczej pewnie wyglądałby wynik spotkania, gdyby reprezentacja tak jak po przerwie, grała od początku?
To jest już teraz tylko gdybanie, co by było gdyby... Ale nie było i nie jest. Staraliśmy się przed meczem z Kazachami zrobić wszystko, zarówno w sferze taktycznej, jak i mentalnej. Niektóre proste błędy, to jest jednak dramat. By się nad tym pochylić musielibyśmy mieć chyba dwumiesięczne zgrupowanie. My się zajmujemy na zgrupowaniach strategią, grą w przewadze, a nie podstawami.
To problem głowy?
Mentalny. W drugiej połowie oddaliśmy 33 strzały, rywal zaledwie 13. W pierwszej połowie poprosiłem zespół, by 0:2 dowiózł do przerwy, bo widziałem, że jesteśmy bladzi jak ściana, jesteśmy spóźnieni i zagubieni. W samej końcówce straciliśmy jednak dwie bramki. I możemy teraz gdybać, co by było, gdyby te straty w drugiej połowie były mniejsze... Strzelamy bramkę, mamy kolejne sytuacje i w końcówce zaryzykowalibyśmy na pewno dużo bardziej, oddalibyśmy dużo więcej strzałów.
Od pierwszych minut w naszej grze było jednak widać taką ospałość, zwłaszcza na tle pobudzonego rywala. Do tego doszła duża ilość fauli.
Jak jesteś spóźniony, to nie jesteś w kontakcie z rywalem. Jak jesteś blisko przeciwnika to masz więcej przechwytów, wtedy jest walka bark w bark, ciało w ciało. Wtedy sędziowie też nie gwiżdżą tak fauli.
Być może jednak pewnym wytłumaczeniem, dlaczego udało się w meczu z Rosją, a z Kazachstanem już nie, jest fakt, że w pierwszym meczu długo utrzymywaliśmy zerowe konto strat.
To się też jednak z czegoś bierze. Zawodnicy przy stałych fragmentach stali. Apelowaliśmy o to, by byli blisko rywala, o kontakt, nawet gdy go przeciwnik zablokuje, to trzeba powalczyć o pozycję. A my momentami staliśmy jak pionki na szachownicy. To było bardzo pasywne granie, piłki mijały naszych zawodników. Mam nadzieję, że trochę ten mecz, w sensie twarzy, uratowaliśmy w drugiej połowie, walką, sytuacjami, tym, że to my bardziej byliśmy stroną stwarzającą okazje. Wynik jednak boli.
Dużo mankamentów było w naszej grze, w drugiej połowie jednak były już one mniej widoczne.
W przerwie powiedziałem zawodnikom, że nie można tak grać na mistrzostwach Europy. To EURO, nie liga podwórkowa. Albo jak mężczyźni damy z siebie wszystko, albo po powrocie do hotelu w głowach będą siedzieć myśli „eh, mogliśmy dać z siebie więcej”. I przede wszystkim nastawiałem zawodników na myślenie o pierwszej bramce, nie o czterech od razu. Na kolejne przyjdzie czas po tej pierwszej. Krok po kroku. Jak myślisz, że szybko musisz odrobić cztery bramki i brakuje ci cierpliwości, to najczęściej dostajesz kolejne cztery.
Wierzysz, że Kazachstan wysoko wygra z Rosją?
Obie ekipy mają o co grać, nikt nie chce wchodzić do ćwierćfinałów z drugiego miejsca. Ja racjonalnie podchodzę do sprawy, gdybym był trenerem Kazachstanu i na przykład prowadził z Rosją 2:0 lub nawet 3:0, to już nie forsowałbym tempa, mając w zanadrzu kolejne spotkanie, ryzykując kartki i zmęczenie. Nie podejrzewam, że w tym ostatnim spotkaniu padnie wynik korzystny dla nas, jestem realistą.
Duże rozgoryczenie?
Przed mistrzostwami Europy pewnie nikt na nas nie stawiał, ale otworzyła się szansa i teraz to jest bardziej bolesne, bo byliśmy blisko. Był tylko krok od awansu, ale okazuje się, że był to krok milowy. Nie dało się go zrobić. To jest smutne. Na mistrzostwa jechaliśmy sprawić niespodziankę. Byliśmy blisko, stanęliśmy w drzwiach, trzeba było zrobić ten krok. Ale jeszcze nas na to nie stać.
Jak będą wyglądały najbliższe dni zespołu?
Mieliśmy dwa alternatywne plany, na wypadek porażki i zwycięstwa z Kazachami. Piątek to dzień luzu, wszyscy jesteśmy już zmęczeni, ja również. Trzy tygodnie poza domem, zmęczenie psychiczne, fizyczne również daje się we znaki, Rosja, Kazachstan – to psychicznie nas dużo kosztowało. Przekonać siebie że będzie dobrze, uwierzyć w to, przekonać do tego innych. Trzeba więc teraz przede wszystkim odpocząć.
Rozmawiał Tadeusz Danisz
fot. UEFA