Aktualności

[FUTSAL] Błażej Korczyński: Pewien etap się skończył. Teraz chcemy iść dalej

Reprezentacja25.10.2017 

Jeden z najwybitniejszych polskich futsalowców, najlepszy strzelec ligowych rozgrywek – Błażej Korczyński został nowym trenerem reprezentacji Polski. Do tej pory pomagał przy kadrze trenerowi Andrzejowi Biandze, teraz przejął w pełni odpowiedzialność za najważniejszą drużynę futsalową w kraju. – Nie boję się odpowiedzialności, cieszę się na taką sytuację – mówił kilka chwil po ogłoszeniu nominacji.

– Reprezentacja Polski osiągnęła sukces, bo tak trzeba określić awans na mistrzostwa Europy. Tam zagramy z największymi potęgami. Według wielu kadra szczyt już osiągnęła. Nie bałeś się w takim momencie obejmować reprezentację?

– Szczerze? Nie patrzę na to w ten sposób. Owszem, może mogłem czekać do jakiegoś potknięcia reprezentacji, ale to nie jest w mojej naturze. Ja lubię podejmować wyzwania, nie chowam się za kimś. A jeżeli moja przygoda w roli pierwszego trenera zakończy się niepowodzeniem, to po prostu zostanę zwolniony. Nikt mnie chyba nie zabije… Mam jednak pomysł na tę reprezentację, wierzę, że się uda.

– Pytanie o to, jak Twoja autorska reprezentacja będzie wyglądać, chyba jest niepotrzebne. Byłeś przy kadrze i chyba zostawiłeś w niej swój ślad.

– Na pewno nie będzie w kadrze rewolucji, bo i być nie może. Byłem w tym zespole, widziałem od środka jak to wszystko wygląda i w 99% będzie to wszystko kontynuowane. Zawodników też nowych nie wymyślimy, bo po prostu ich nie ma.

– Nie oznacza to chyba, że selekcja przed mistrzostwami Europy jest już zamknięta?

– W żadnym wypadku. Trzeba przecież pamiętać, że w pierwszym meczu na EURO nie zagra chociażby Tomasz Kriezel, który będzie pauzował za kartki. Przyglądamy się też cały czas rozgrywkom ligowym. Przed nikim nie zamykamy drzwi. Zarówno młodsi, jak i starsi dostaną szansę. Ja skłaniam się ku zawodnikom młodszym. Wierzę, że w najtrudniejszych momentach oni dadzą radę. Na kogo zwróciłem uwagę w pierwszych meczach? Nie chcę wymieniać nazwisk, bo zaraz będą pierwsze nominacje, przy kolejnych powołaniach również następni zawodnicy zostaną wyróżnieni, ale na przykład wpadli mi w oko gracze obu beniaminków. Warto im się przyglądać. Także w Toruniu, Gdańsku, w Bielsku-Białej oczywiście są wyróżniający się piłkarze. Sam początek rozgrywek jest bardzo ciekawy. Na pewno okres końcowy w tym roku to będzie próbowanie niektórych nowych wariantów. Trzeba jednak też pamiętać o tych, którzy zrobili awans. Naszą siłą jest atmosfera i chcemy przy tym pozostać.

– Jakie najbliższe plany ma reprezentacja?

– Na pewno nie będziemy się nudzić. 9 listopada spotykamy się na zgrupowaniu, przy okazji którego zagramy dwa mecze ze Słowenią na wyjeździe. Na te mecze powołam czternastkę zawodników. Na pewno wśród nich zabraknie Mikołaja Zastawnika. Wraca on dopiero do pełni zdrowia i jeszcze postanowiliśmy dać mu odpocząć. W grudniu zagramy z Gruzją, wtedy będzie okazja powołać szesnastu graczy. Później już w styczniu przygotowania przed samym turniejem.

– Sztab w reprezentacji zostaje ten sam?

– Tak, w sztabie nie będzie żadnych zmian. Pojawi się jedynie nowy asystent, którego nazwisko podam w najbliższym czasie.

– Analizujesz już rywali, z którymi zagramy na styczniowym turnieju?

– Tak, mamy wszystko rozplanowane. Zaczęliśmy się tym zajmować kilka dni po awansie. Było krótkie świętowanie, kilka godzin się pocieszyliśmy, a później zaczęła się żmudna praca. Poznaliśmy rywali, trzeba było więc wszystko zaplanować. Mamy przygotowane na ostatni guzik pod tym względem wszystko, ale też wiemy, że to od zawodników zależy jaki będzie ostateczny rezultat. Rywali mamy bardzo mocnych, ale inaczej być nie mogło. Gramy na mistrzostwach Europy. Zagramy nie tylko o promocję naszego futsalu, nie tylko zawodnicy grają dla siebie, ale także o przyszłość. Istotny jest bowiem ranking. Każdy pozytywny wynik to szansa zdobycia punktów i awansu do drugiego koszyka. To będzie oznaczać, że w kolejnych eliminacjach do mistrzostw świata nie trafimy na rywali typu Serbia czy Czechy.

– Przez ostatnie lata pracowałeś przy kadrze jako asystent Andrzeja Biangi. Jaki to był dla Ciebie okres?

– To była naprawdę dobra nauka. Dużo się nauczyłem od trenera Biangi. Kwestie organizacyjne, całe struktury pracy selekcjonera, tematy, które w pracy klubowej zupełnie nie są trenerom potrzebne. Na pewno ten okres mi się przydał. Od razu wskoczyć na stanowisko selekcjonera byłoby zdecydowanie trudniej. Pewien okres został zakończony sukcesem, ale teraz chcemy iść dalej.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności