Aktualności
[FUTSAL] Biało-czerwoni już trenują. Za tydzień start eliminacji mistrzostw Europy
Reprezentacja zgrupowanie w Łodzi rozpoczęła w środowe popołudnie. Ostatni kadrowicze zjeżdżali na miejsce zbiórki jeszcze do późnego wieczora, de facto pierwsze zajęcia były przeprowadzone w czwartek. W obecnej sytuacji najważniejsza była jednak pewność, że wszyscy zawodnicy są zdrowi.
Odmieniona kadra
W powołanej na dwumecz z Portugalią kadrze nie zabrakło niespodzianek. Pojawili się przedstawiciele beniaminków, jak chociażby Michał Klaus (AZS UW Wilanów) czy Krzysztof Elsner (Dreman Futsal Opole Komprachcice), tylko wśród rezerwowych znalazł się natomiast Robert Gładczak. W kadrze na ubiegłoroczne preeliminacje znaleźli się przedstawiciele siedmiu ligowych klubów, teraz natomiast, dla porównania, są gracze z aż dziewięciu zespołów, w tym trzech absolutnych debiutantów.
Zmieniająca się w ostatnich miesiącach geografia klubów futsalowych sprawiła, że również siły na zgrupowaniu reprezentacji Polski układają się zupełnie inaczej, niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Dzisiaj w kadrze mistrz Polski, Rekord Bielsko-Biała, ma tylko dwóch przedstawicieli, pięciu swoich graczy ma natomiast wicemistrz Polski z Lubawy. Do czwórki powołanej już wcześniej dowołany został jeszcze w ostatniej chwili Bartłomiej Piórkowski. – Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogłem przyjechać na zgrupowanie. Atmosfera na kadrze jest świetna, warunki do trenowania bardzo dobre, pozostaje nam ciężka praca, tak żeby dobrze wypaść w dwumeczu z Portugalią – mówi 25-letni zawodnik drugiej obecnie siły polskiej ligi.
Dla gracza Constractu Lubawa jest to pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski, wcześniej był jedynie powołany na konsultacje szkoleniową w Szamotułach. – Chciałbym, aby udało się zadebiutować w koszulce z orzełkiem na piersi – mówi Piórkowski, który na zgrupowanie dołączył jako jeden z ostatnich, wraz z duetem Rekordzistów, którzy jeszcze w środę rozgrywali mecz ligowy. Bielszczanie na zgrupowaniu pojawili się w wyśmienitych nastrojach, po wysokiej wygranej. – Wszystkim wyniki testów koronawirusowych wyszły negatywne, więc nastroje nie zostały zepsute – dodaje nasz rozmówca.
Bez kapitana
Reprezentanci Polski wracają do gry równo po rocznej przerwie, na zgrupowaniu spotykają się po półrocznej pauzie. Na przełomie stycznia i lutego ubiegłego roku podopieczni Błażeja Korczyńskiego walczyli w preeliminacjach, pewnie wygrywając turniej fazy wstępnej na Malcie. Jesienią mieli jeszcze krótką konsultację, ale na jakiekolwiek przetarcie przed meczami o punkty nie było szans. To z pewnością, zwłaszcza przy tak dużym rozwarstwieniu klubowym, może nie pozostać bez wpływu na poczynania. – To na pewno nie jest łatwa sytuacja – mówi Michał Kubik. – Będziemy przystępowali z marszu do gry, a zwłaszcza z takim rywalem może to być widoczne. Szkoda, że nie udało się pograć w ubiegłym roku, bo byłoby to fajne przetarcie przed trudnym startem – dodaje.
To nie jedyny kłopot, jaki spędza sen z powiek naszym trenerom. Drugim jest nieobecność kapitana naszej reprezentacji. Kubik jeszcze w ubiegłym roku złamał kość i dopiero wraca do pełni formy. A z obecnej kadry Kubik to jedyny gracz, który w eliminacjach ME trafił do siatki w meczu z Portugalią. Na szczęście są w zespole inni, którzy potrafią strzelać gole najlepszym w meczach o stawkę. Przygotowujący się do pierwszych meczów Mikołaj Zastawnik i Tomasz Kriezel sześć lat temu w spotkaniu eliminacji MŚ Portugalia – Polska zdobyli honorowe bramki dla naszego zespołu.
Szansą dla naszej kadry przy obecnych problemach może być również system rozgrywania eliminacji. – Uważam ogólnie, że im więcej się gra, tym lepiej. To też nam daje trochę większe szanse. Jeden turniej rządzi się swoimi prawami, nie trafisz z formą i odpadasz. Przy jednej porażce już masz problem. W nowym systemie dajemy sobie szansę dlatego, że jak nie pójdzie pierwszy mecz, to mamy rewanż w późniejszym czasie. Presja jednego meczu również nie powoduje problemów – tłumaczy Kubik, który w „tradycyjnym” systemie eliminacje miałby z głowy. Od tego cyklu eliminacje do ME przebiegają jednak zupełnie inaczej niż w poprzednich latach. Polacy zagrają dwa mecze z każdym rywalem. Kubik najpewniej więc nie weźmie udziału jedynie w meczach z Portugalią. Na spotkania wiosenne z kolejnymi naszymi rywalami, czyli Czechami i Norwegią, będzie już gotowy.
Sukces z Portugalią drogą do finałów?
O awans nie będzie jednak łatwo. Rywalizacja będzie się toczyć właściwie o drugie miejsce, tutaj naszym przeciwnikiem będzie sąsiad zza miedzy, Czechy. Południowcy po kilkuletnim kryzysie wracają do wysokiej formy, nie tak dawno awansowali do mistrzostw świata, które odbędą się jesienią tego roku. – Zawsze to była trudna drużyna do ogrania, często z nimi rywalizowaliśmy. To ich doświadczenie z ważnych imprez jest szczególnie ważne. Zdarzało się, że graliśmy fajne mecze i wygrywaliśmy przekonująco, ale czasem przegrywaliśmy właśnie tym doświadczeniem. Na pewno Portugalia i Czechy to będą kluczowi przeciwnicy – mówi raz jeszcze Kubik. O sile tych nacji przekonuje fakt, że obie reprezentacje zagrają w finałach mistrzostw świata.
Polacy zmagania eliminacyjne rozpoczną od dwumeczu z Portugalią, która na poprzednich mistrzostwach Europy okazała się najlepsza. W finałowym meczu pokonała po dramatycznym spotkaniu Hiszpanię 3:2. Biało-czerwoni mogą doskonale pamiętać zmagania w Słowenii w 2018 roku, bo wtedy pojechali na turniej finałowy po raz pierwszy po blisko 20 latach przerwy. Teraz wszyscy w kadrze chcą powtórzyć ten wynik. – Reprezentacja wręcz musi mieć cel minimum w postaci następnego awansu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której będziemy czekać na to kolejne 20 lat. Cel jest więc jasny, a jego realizacja będzie stanowiła kryterium oceny reprezentacji i trenera Błażeja Korczyńskiego – mówił nie tak dawno na łamach „Rzeczpospolitej” przewodniczący Komisji Futsalu i Piłki Nożnej Plażowej, Adam Kaźmierczak.
Portugalia w futsalowym rankingu UEFA zajmuje drugie miejsce, my jesteśmy na dziewiętnastej pozycji. Polska z Portugalią mierzyła się do tej pory czternastokrotnie, wygrała tylko jeden mecz. Ale to jedno zwycięstwo było równie cenne, co i symboliczne. W 2000 roku wygraliśmy bowiem w meczu eliminacyjnym do ME, a to zwycięstwo otworzyło nam drogę do turnieju finałowego. Jak będzie tym razem? Dowiemy się już wkrótce.
Tadeusz Danisz