Aktualności
[FUTSAL] Arkadiusz Szypczyński: Mam nadzieję, że rywale nauczą się mojego nazwiska
Kiedy rozmawialiśmy w listopadzie, zdradziłeś mi, że marzysz o powołaniu do reprezentacji. Chyba nie myślałeś wtedy nawet, że trzy miesiące zagrasz z Portugalią na wyjeździe i jeszcze strzelisz jej gola.
Oczywiście, że wtedy o tym nie myślałem. Bardzo się cieszę, że trener Błażej Korczyński dał mi szansę i z tego, że wystawił mnie w wyjściowej czwórce. Jestem szczególnie zadowolony, że udało mi się jeszcze dobrze strzelić głową i piłka wylądowała w siatce. To moja debiutancka bramka w reprezentacji.
To twój najważniejszy gol w dotychczasowej karierze?
Bardzo ważny i szczególny. Strzeliłem gola mistrzom Europy i to w eliminacjach EURO. Również dzięki temu trafieniu zremisowaliśmy ten mecz. Na pewno już zawsze zostanie to w mojej pamięci.
Na dodatek zdobyłeś bramkę głową.
Sytuacja rzadko spotykana w futsalu, głównie kojarzona z boiskami piłkarskimi. Byłem tak ustawiony, piłka leciała na głowę, to trzeba było dołożyć (śmiech). W lidze zdarzyło mi się strzelić głową, przypadkiem, może ze dwa razy. Była dedykacja dla dziewczyny po tym golu, serduszko. Co sobie pomyślałem? Radość przede wszystkim. Później już, jak usiadłem na ławce, na chłodno pomyślałem sobie: „kurczę, strzeliłem naprawdę z głowy?” Z głowy, nie z głowy, ważne, że w sieci.
Może teraz rywale nauczą się twojego nazwiska (przy okazji pierwszego meczu realizatorzy z Portugalii naszego rozmówcę przedstawili jako Szczypczyńskiego – przyp. red.)?
Moje nazwisko jest trudne do wymówienia. Mam jednak nadzieję, że utkwi w głowie naszych rywali i nie będą już go przekręcać.
Czy po piątkowym meczu dostałeś dużo gratulacji?
Dużo osób oglądało, interesowało się tym meczem. Miałem wiadomości w piątkowy późny wieczór, czy to od znajomych, czy też od rodziny. Gratulacje za bramkę. To naprawdę bardzo miłe, ale teraz już ten szum ucichł. Jesteśmy bliżej kolejnego meczu, trzeba się skupić na rewanżu, oby było znowu na plus.
Jak ogólne odczucia po meczu w Portugalii?
Cieszymy się, na pewno to niespodzianka. Przywieźliśmy cenny remis, doceniamy ten wynik, ale już zapominamy o tym meczu i skupiamy się na rewanżu. Kiedy doceniliśmy ten wynik? Ja właściwie zaraz po tym spotkaniu, po końcowej syrenie. Gdy Portugalia przy wyniku 2:2 jeszcze mocniej naciskała na nas, praktycznie zerkałem co chwilę na zegar, ile jeszcze czasu pozostało do końca spotkania. Nie ma co ukrywać, praca w defensywie kosztowała nas dużo sił. Mnóstwo koncentracji i pracy było potrzeba, by udało się wywieźć ten remis. Zaraz po gwizdku odczułem wielką ulgę, że już to się skończyło i dowieźliśmy ten wynik, ale był też niedosyt, że nie udało się dowieźć tego prowadzenia.
Fizycznie takie spotkanie można porównać z meczami ligowymi?
Nie ma co tego porównywać. Portugalia, mistrz Europy, to zupełnie inny poziom. Założenia trenera były takie, by przede wszystkim skupić się na defensywie. To był klucz do sukcesu. My staraliśmy się być zdeterminowani i skoncentrowani przez cały mecz na pracy w obronie, co nam się udawało. Wiadomo, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, każdy każdemu pomagał. Nadkładaliśmy nóg, to zaprocentowało. Wykonywaliśmy tytaniczną pracę w defensywie, zmęczenie było bardzo duże. Musieliśmy się mega napracować, by pewne braki nadrobić. Z czasem pojawiały się błędy, trener analizował już materiał wideo. W drugim spotkaniu będziemy starali się je wyeliminować i poprawić naszą grę, zarówno w defensywie, tak by nie tracić tyle sił, ale również w ofensywie, tak by stwarzać okazje bramkowe.
Trema przed meczem była?
Czułem lekką tremę, ale to były pozytywne emocje. Nie było stresu, który mógłby paraliżować, że się boję, że to wpłynie źle na moją grę. Taki drobny stresik jest zawsze, nawet przed każdym meczem ligowym. To też nakręca, to jest potrzebne, ale nie było bojaźni, czy myślenia w stylu, że zaraz mogę coś zepsuć, a „wielka Portugalia” to wykorzysta.
Mental po takim meczu z mistrzami Europy mocno wzrasta?
Na pewno po tym meczu jesteśmy trochę podbudowani, że z wielką Portugalią da się grać. Wystarczy chcieć, być zdeterminowanym, walczyć. Jesteśmy podbudowani, w dobrych humorach wróciliśmy. Tylko teraz zapominamy o tym pierwszym meczu i myślimy o rewanżu. Czeka nas bowiem jeszcze większa praca, na tym się skupiamy. Ale owszem, to spotkanie podbudowało nas mentalnie. Pozostał niedosyt, ale mimo wszystko daliśmy radę. Pozytywnie zaskoczyliśmy kibiców w kraju. I teraz też chcemy to zrobić.
Zrobiliście dobry wynik, ale on może nic nie dać, jeżeli nie będzie podparty kolejnymi udanymi spotkaniami. Po meczu trzeba było was w tej kwestii uświadamiać?
Trener dał nam chwilę po meczu, by pocieszyć się tym wynikiem, pewnie też był uradowany. Na drugi dzień było już jednak zejście na ziemię, skupienie się na rewanżu. To będzie jeszcze cięższy mecz, Portugalia przyjedzie trochę rozdrażniona i będzie chciała zdobyć trzy punkty. Na pewno to będzie trudniejsze spotkanie, trzeba wyeliminować błędy, poprzeczka będzie zawieszona wyżej. Mamy to w głowach, że Portugalia będzie chciała zdominować środowe spotkanie. Jesteśmy mocno skoncentrowani na treningach, jeszcze bardziej niż przed pierwszym meczem.
Czujesz, że dla nowych zawodników, również dla ciebie, te mecze z Portugalią to olbrzymia szansa na zaistnienie w kadrze na dłużej?
Myślę, że tak. Mimo tej zdobytej bramki uważam, że nie zagrałem na sto procent swoich możliwości. Trener również tak sądzi, rozmawialiśmy o tym. Popełniałem też dużo błędów, na wideo było to widać. Muszę poprawić swoją grę, ale walczę o to, by zostać w reprezentacji na dłużej. Pozostali kadrowicze, którzy są na zgrupowaniu pierwszy raz, albo wracają do kadry po dłuższej przerwie, mają identyczne nastawienie. Widać u nich dużą ambicję i każdy będzie walczył o swój byt w reprezentacji.
Mocno cały czas trenujecie?
Teraz treningi są trochę lżejsze niż wcześniej. Staramy się ustawiać w defensywie, zajęcia czasem są przerywane, trener poprawia nas, bardzo dokładnie staramy się wszystko robić. Ale są też momenty, gdy trzeba mocno popracować na zajęciach. Są gierki, gdzie każdy walczy o każdy centymetr na parkiecie, nikt nie odkłada nogi. Nie ma lekko.
Analizy też są, czy raczej już to zadanie odrobiliście wcześniej?
Cały czas analizujemy grę Portugalczyków. Czego można się po nich spodziewać, co mogą teraz, przed drugim meczem, zmienić w swoim ustawieniu i grze. Dużo analizujemy materiałów z tego pierwszego spotkania, jak rozgrywali piłkę i staramy się to odzwierciedlić i ustawić w defensywie, poprawiając również te elementy, w których popełnialiśmy błędy. Chcemy być przygotowani.
Drugi mecz z Portugalią będzie innym spotkaniem?
Będzie nam trudniej, Portugalia będzie rozdrażniona, jeszcze bardziej zmotywowana na to spotkanie. Rywale mogą chcieć nas czymś zaskoczyć, ale większość schematów i stałych fragmentów gry pozostanie jednak niezmienna. My też możemy być lepiej przygotowani na to spotkanie. Na pewno determinacja musi być taka sama lub nawet większa z naszej strony. Musimy trochę zdrowia zostawić na tym parkiecie.
Rozmawiał Tadeusz Danisz