Aktualności
„Chcemy zrealizować marzenia i pojechać na Mistrzostwa Świata”. Echa po Kazachstanie
Przed spotkaniem słowa te były przez niektórych traktowane jeszcze z niedowierzaniem. Wszak nasz rywal to ścisła czołówka światowa, co potwierdził w niedawnych Mistrzostwach Europy. W Serbii Kazachstan zajął trzecie miejsce, a w składzie ma kilku naturalizowanych Brazylijczyków. Faworyta w tym spotkaniu nie było więc trudno wskazać, a początek meczu to potwierdził. W czwartej minucie Sierik Żamankułow dał prowadzenie naszym rywalom. Polacy jednak nie wystraszyli się rywala. Z każdą minutą grali coraz lepiej, odważniej, a na niecodzienny sposób gry Kazachów – z bramkarzem grającym niemal na połowie boiska – odpowiadali… tym samym. Polacy już w pierwszej połowie kilkukrotnie wycofywali bramkarza, a w miejsce Rafała Krzyśki pojawiali się czy to Daniel Krawczyk, czy też Sebastian Wojciechowski. Próby te nie dały żadnego efektu, ale sposób gry naszej drużyny mógł się podobać.
– To normalna drużyna, pokazują to – mobilizowali się w czasie, o który poprosili rywale, nasi zawodnicy. Kazachowie oczywiście mieli także swoje sytuacje, ale na posterunku w tym wypadku był Krzyśka.
W drugiej połowie obraz gry naszej reprezentacji nie uległ zmianie. Nadal byliśmy stroną bardziej zdeterminowaną, ale sportowe szczęście przez długie minuty się do nas nie uśmiechało. O wyjątkowym pechu mógł mówić zwłaszcza Marcin Mikołajewicz, któremu w kilku sytuacjach zabrakło zimnej krwi. I gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się niesprawiedliwą dla naszej reprezentacji porażką, wznowienie gry z boku otworzyło drogę do wyrównania. Na 27 sekund przed końcem spotkania Mikołajewicz przywrócił nadzieję biało-czerwonym.
– Jedziemy z wielką nadzieją na rewanż. Trenerzy bardzo dobrze rozpracowali naszych przeciwników. Nam wypadało już właściwie tylko zrealizować na parkiecie założenia trenerów – mówił po meczu skromnie bohater w naszej ekipie.
W rewanżu nadal jednak faworytem będą Kazachowie. – Ale to dobrze. My lubimy szukać niespodzianek. Może Kazachowie nas nie do końca dobrze rozpracowali, może gdzieś indziej leży przyczyna… Ale to ich problem. My musimy stwierdzić, że nasza drużyna rośnie z każdym spotkaniem, czuje się coraz pewniej i na pewno nie oddamy tych paszportów do Kolumbii bez walki – mówił po spotkaniu trener naszej reprezentacji Andrzej Bianga, który otrzymał tym spotkaniem chyba najlepszy prezent urodzinowy od zawodników. Swoje święto obchodzi w środę.
Optymizmu w polskim obozie po meczu nie brakowało, a na brawa zasłużyli wszyscy. Od głównych bohaterów do każdego członka sztabu szkoleniowego. Jak i oczywiście kibiców. – Fani nas bardzo mocno wspierali. Czuliśmy ten doping. To był nasz szósty zawodnik – dodawał Bianga. – A my chcemy dalej realizować nasze marzenia. W środę idziemy rano do pracy, ale chcemy propagować nasz futsal i w rewanżu powalczymy o realizację naszych marzeń – dodał na zakończenie Rafał Krzyśka.
– Ogromnie cieszę się z tego wyniku. Nie byliśmy faworytami, ale moi zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Mam nadzieje, że będziemy równie dobrze prezentować się za dwa tygodnie w Kazachstanie. Wiemy nad czym mamy jeszcze popracować i co mamy zrobić. Cały zespół zrobił postęp, moi zawodnicy potrafią grać jak równy z równym. Przykładem jest dzisiejsze spotkanie. Ten wynik jednak niczego nie rozstrzyga. Była dramaturgia, która zakończyła się dla nas remisem. Mieliśmy ogromne wsparcie od kibiców. Piłkarze już w przerwie czuli, że mają od nich wsparcie – powiedział na antenie Polsatu Sport trener reprezentacji Polski Andrzej Bianga.
22 marca 2016, 18:00 - Szczecin
Polska – Kazachstan 1:1
Bramki: Marcin Mikołajewicz 40 - Sierik Żamankułow 4
Polska: 1. Rafał Krzyśka - 2. Michał Kubik, 7. Mikołaj Zastawnik, 10. Marcin Mikołajewicz, 11. Tomasz Kriezel. Grali także: 12. Bartłomiej Nawrat, 3. Daniel Krawczyk, 4. Adrian Pater, 5. Sebastian Wojciechowski, 6. Maciej Mizgajski, 8. Dominik Solecki, 9. Tomasz Lutecki, 13. Michał Marek, 14. Robert Gładczak
Kazachstan: 2. Higuita - 5. Sierik Żamankułow, 6. Leo, 9. Aleksandr Dowgań, 18. Daurien Nurgożyn. Grali także: 1. Grigorij Szamro, 3. Arnold Knaub, 4. Aleksandr Griebonos, 7. Nikołaj Piengrin, 8. Dinmuchambiet Sulejmienow, 11. Michaił Pierszyn, 14. Ilja Mun, 15. Pawieł Taku, 19. Douglas Jr
Żółte kartki: Kriezel - Nurgożyn
Sędziowali: Kamil Çetin, Ozan Soykan
Tadeusz Danisz