Aktualności

Andrea Bucciol: „Kończę turniej z podniesioną głową”

Reprezentacja23.03.2015 
Reprezentacja Polski w futsalu eliminacje do mistrzostw Europy zakończyła na ostatnim miejscu. Remis z Białorusią i porażki z Finlandią oraz mistrzem Europy, Włochami nie zadowoliły chyba nikogo. Tuż po turnieju porozmawialiśmy z trenerem biało–czerwonych, Włochem Andrea Bucciolem.

Czwarte miejsce w turnieju i ogromny niedosyt. Zacznę jednak trochę prowokacyjnie: może taki jest nasz stan posiadania?

- Nie wiem czy widział pan mecz z Finami. Ja oglądałem ten mecz dwa razy w nocy, nie możemy nie trafiać w takich sytuacjach jakie mieliśmy. Finowie mieli dużo szczęścia. W sobotę natomiast rywalizowaliśmy na równym poziomie w pierwszej, ale także w drugiej połowie meczu z mistrzami Europy. Niestety, umiejętności robią różnicę...

Wracając do meczu z Finami. Mieliśmy w tym spotkaniu sytuacje, ale najbardziej brakowało nam chyba spokoju pod bramką.

- Ale ja nie mogę nic na to poradzić. Ja nie mogę pracować nad skutecznością. To są umiejętności a momentami także kwestia przypadku. Mimo porażki pokazaliśmy, że umiemy grać. Nie jesteśmy mistrzami Europy, my musimy przede wszystkim walczyć. Bez względu na to, czy ja będę dalej trenerem czy też nie, bo to nie jest ważne. Ta drużyna musi iść w tym kierunku, bo mamy szansę walczyć za kilka lat w mistrzostwach Europy. Teraz się nie udało.

Czy dziś trener powołałby na turniej inną czternastkę?

- Nie. Absolutnie nie.

Michał Kubik to jednak chyba trochę taki wyrzut na pana sumieniu.

- To jedynie pokazuje, że czasem sygnał, który dasz zawodnikowi zadziała. Czasem też nie. Pierwsza myśl jaka mnie naszła po kontuzji Marcina Kiełpińskiego w sobotę była taka: powołujemy Kubika. I tak też zrobiłem.

Tyle, że gdyby nie kontuzja Kiełpińskiego, to Kubika – jednego z lepszych graczy na tym turnieju w naszej ekipie - by w ogóle w Krośnie nie było…

- Bo Kiełpiński to pivot, a Kubik gra tuż obok. Było mi przykro, ale nie mogę mieć sentymentów. Tak samo było w przypadku Pawła Budniaka, czy Michała Wojciechowskiego, którzy na tym turnieju grali mniej. Oni byli ze mną od początku mojej przygody z reprezentacją. Na zgrupowaniu w Bielsku-Białej, tuż przed samym turniejem, inni zawodnicy zaprezentowali się lepiej. Ale to nie były łatwe decyzje. Michał Kubik ma wysokie umiejętności. Kontuzja Kiełpińskiego od razu oznaczała dowołanie Kubika. To był taki sygnał.

Co się działo z Marcinem Mikołajewiczem podczas tego turnieju? Nie był sobą...

- Gdy wysyłam powołania opieram się na wcześniejszych spotkaniach. Widziałem, za pośrednictwem Internetu  dużo meczów jego drużyny klubowej i wydaje mi się, że „Miki” nie zmienił się w porównaniu do ubiegłego roku. Ale każdy z nas jest inny. Nie wiem. Może presja na niego podziałała? Może pierwszy dzień miał zły? W meczu z Finami grał już dużo lepiej. Inna rzecz, że w meczu z Białorusią daliśmy mu tylko siedem piłek. Na to też trzeba patrzeć. Siedem piłek to trochę mało… A on z tego żyje. I tego prawdopodobnie zabrakło, by ta ocena była inna. Bo wydaje mi się, że ogólnie z Białorusią zagraliśmy dobry mecz. Trzeba szanować ten remis, zwłaszcza w sytuacji gdy nie idzie wygrać.

Mówimy dużo o braku skuteczności. Dlaczego więc swojej szansy w tej reprezentacji nie dostał chociażby Rafał Franz – najlepszy strzelec Futsal Ekstraklasy.

- Wracamy do tego, co mówiłem na konferencji prasowej. Ja mam swoje zdanie, mam swoją wizję. Widziałem dużo spotkań. Mam swój styl i swoją koncepcję. Mam nadzieję, że ludzie to szanują, bo to moja praca. Jeżeli tego nie szanują, to co ja mam robić...

Mówił trener także na konferencji, że potrzebuje odpocząć. Wyłącza telefon i odpoczywa. Jak to rozumieć?

- Ten turniej to były duże nerwy. Ale ja jestem Włochem i moim największym marzeniem jest prowadzenie reprezentacji Italii. Każdy trener chyba chce prowadzić kadrę narodową. Mam taką okazję, będę to na pewno pamiętał do końca życia. Bo dla trenerów reprezentacja to zawsze szczyt. Jestem Włochem, ale też czuje się Polakiem. Mam żonę Polkę, rodzinę w Polsce, słowa hymnu „z ziemi włoskiej do Polski” idealnie do mnie pasują (śmiech). Może nie jestem 100-procentowym Polakiem, ale jestem z Polską związany bardzo mocno.

Czyli teraz chwila odpoczynku, ale do dymisji trener się nie podaje?

- Absolutnie nie. Żadna dymisja. Kończę turniej z głową podniesioną. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Nie jestem najlepszym trenerem na świecie, ale chyba też nie najgorszym. Mogę spać spokojnie, bo wszystko co mogłem zrobić, to zrobiłem. Chłopacy też dali z siebie wszystko. Ale oceniają mnie inni.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

TAGI: futsal, Andrea Bucciol, Krosno, eliminacje, Serbia 2016,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności