Aktualności
[FUTSAL] Polska po meczu z Rosją. „Do półfinału daleka droga”
Łukasz Żebrowski, trener reprezentacji Polski:
Było trudno w końcówce meczu z Rosją, bo zawsze gdy rywal gra w przewadze, naturalną koleją rzeczy jest, że stwarza sobie sytuacje. Rosja nie grała jednak wtedy wyszukanych schematów, nie zmusiła nas do błędów. Graliśmy w ten sposób siedem-osiem minut, luka mogła się znaleźć, na pewno jest to materiał do analizy.
Trudny moment był zwłaszcza na początku tego okresu, gdy Rosjanie zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem. Wiedzieliśmy, że rzadko kiedy odrabia się straty, gdy rywal gra w przewadze. Wtedy nie wystarczyła sama taktyka, potrzebna była determinacja, by zniwelować przewagę jednego zawodnika.
Początek meczu nie był optymalny w naszym wykonaniu, ale też nie był taki zły, jak mógłby może ktoś sobie wyobrażać. Z czasem zaczęliśmy Rosjan wypychać, zaczęliśmy być dla nich niewygodni, nie przegrywaliśmy pojedynków i to był klucz. Zwłaszcza Mateusz Prokop nie przegrywał starć, chyba ani jednego.
Z Krzysztofem Iwankiem od roku dopracowujemy grę na połowie rywali, tak by się swobodniej czuł w graniu z kolegami. Zabrał się w kwadrat wolny, uderzył. Rosjanie się nie zorganizowali odpowiednio szybko i wyszło fantastyczna dla nas. Gol!
Teraz pora na operację Portugalia. Czeka nas chyba jeszcze większy wysiłek. Ten rywal prezentuje jeszcze większą kulturę gry. Ale chłopaków te punkty też napędzą. Nie chcemy jednak grać na hurra. Chcemy postawić trudne warunki, zobaczymy jaki to przyniesie efekt. Minimum to dyspozycja z meczu z Rosją. Nie możemy dać się stłamsić i musimy poprawić atak pozycyjny. O kolejnej rundzie jeszcze nie myślimy. Potem czeka nas bowiem mecz z Łotwą, ale o tym też jeszcze nie myślimy. Niech inni się teraz martwią jak z nami wygrać.
Krzysztof Iwanek:
Kiedyś miałem okazję na podobną bramkę, w meczu z Francją w eliminacjach, ale jednak nie udało się strzelić. Często miałem myśli, by właśnie w takich sytuacjach uderzać. Może kiedyś w juniorach i w meczach towarzyskich, po sytuacjach indywidualnych strzelałem, ale to pierwsza tak ważna bramka.
Początek meczu był trudny dla nas. Trema zrobiła swoje, trzeba było wejść w swój rytm, wprowadzić na parkiet. Z każdą minutą było jednak lepiej. Końcówka była również nerwowa, ale my, Polacy, chyba właśnie tak lubimy. Nerwowo było bowiem również teraz.
Nie myślę o tym, że jestem pierwszym bramkarzem, który zdobył bramkę na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Raczej podchodzę do tego, że jestem jednym z wielu, który przepuścił kilka bramek. Była szansa te dwa strzały obronić, mimo rykoszetów. Wiele jest jeszcze do poprawy. Trzeba przeanalizować, to co było źle. Do półfinału jeszcze daleka droga.
Tadeusz Danisz, Ryga