Aktualności

[FUTSAL] Błażej Korczyński: Nóg nikt nie cofnie

Reprezentacja26.01.2018 
Reprezentacja Polski w futsalu ma już za sobą ostatni sprawdzian przed mistrzostwami Europy, które rozpoczną się w najbliższy wtorek. Porażka z Włochami dała przede wszystkim sporo materiału do analizy. – Wiemy nad czym jeszcze musimy popracować. Ale jesteśmy dobrej myśli – zapewnia trener naszej reprezentacji, Błażej Korczyński.

Jak ogólne wrażenia po sparingu z Włochami?
W miarę pozytywne. Nie graliśmy tragicznie, w pierwszej połowie wyglądało to dobrze, dopóki graliśmy swoje, a nie kierowały nami emocje. Potem jednak demony wróciły. Na pewno dobry materiał do analizy.

Zastanawiałem się czy po takiej nerwowej grze faktycznie tego materiału do przemyśleń było dużo?
Tak. Analiza pozwoliła inaczej odebrać pierwszą połowę. Nie można powiedzieć, że jestem spokojny, bo wiem, gdzie są nasze mankamenty. Niepokoi mnie to, ale sądzę, że damy sobie radę.

Więc jakie takie ogólne wnioski już na chłodno?
Na pewno nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Duży wpływ na wynik meczu miały okoliczności. Gdybyśmy grali na przykład w Koszalinie lub przez kilka dni trenowali na hali oraz mieli wsparcie własnej widowni i własnych sędziów, to ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. To niuanse, ale tymi detalami rywale spowodowali, że nam było dużo trudniej. Gdybyśmy odwrócili sytuację, to wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Ale to było dobre przetarcie przed tym, co nas może czekać w Słowenii.

Skąd te emocje?
My tak, niestety musimy grać. Najlepsze drużyny w Europie pod względem piłkarskim nas przewyższają. Umiejętności, kunszt sportowy, taktyka – to atuty rywali. My musimy „odwdzięczyć” się cechami wolincjonalnymi, „sprężarką”. I gdy grasz na maksa, to wystarczy czasem mała iskierka, że wybuchniesz. Wtedy jest już ciężko nad tym zapanować. Nie mogę też uspokajać i wyciszać chłopaków, bo to jest jeden z naszych sposób, by wyrównać dystans do najlepszych.

To może przynieść jednak opłakane skutki.
My generalnie nie dajemy sobie rady z sędziami, którzy puszczają agresywną, brutalną wręcz grę. Rywale są przyzwyczajeni do takiego sposobu, wynoszą to ze swoich lig, nas taka gra rywala irytuje. Nie mamy takiego doświadczenia i brakuje nam wyrachowania. Jak na zaczepki rywala już odpowiadamy, to od razu w taki sposób, że przeciwnik odskakuje na kilometr. To też niestety jest wynoszone z ligi. Ale nóg nikt nie cofnie.

Na co pod kątem tego sparingu zwracacie jeszcze uwagę?
Przede wszystkim proste, indywidualne błędy. Niedokładnie rozgrywane stałe fragmenty gry, nad tym pracujemy i to musi wyglądać zdecydowanie lepiej. Pierwsza stracona bramka to błąd Mikołaja Zastawnika, drugiej nie powinno być, bo wcześniej był faul. Na boisku trzeba myśleć, ale my już zapominamy o tym co było. Pogadaliśmy i walczymy dalej, skupiając się na meczu z Rosją.

Gra ofensywna spędza sen z powiek?
Mieliśmy kilka dobrych sytuacji zaraz na początku spotkania. Artur Popławski, Mikołaj Zastawnik, fajnie rozegrany rzut rożny. 3-4 sytuacje z początku były, mogliśmy strzelić i wcale nie musieliśmy stracić. Mogliśmy prowadzić, Włosi też oczywiście mieli sytuacje, ale tak będą wyglądać nasze mecze. Rywal będzie miał sytuacje, a my swoje musimy wykorzystywać. 

To będzie trochę inne granie niż te, które do tej pory oglądaliśmy w wykonaniu biało-czerwonych, czy które znamy z ligowych boisk.
Oczywiście. Trzeba mieć tego świadomość. Jesteśmy w gronie dwunastu najlepszych drużyn w Europie. Będziemy na pewno mniej utrzymywać się przy piłce aniżeli rywal, więcej będziemy za nią gonić, co nie znaczy, że to nie jest sposób na wygranie spotkania. Trzeba być gotowym na przechwyty po stałych fragmentach gry i na szybkie kontrataki.

Kluczem będzie obrona czy atak?
Równowaga. Agresywna obrona jest bardzo ważna, konstruowanie akcji i posiadanie piłki również. Nad tym jeszcze cały czas pracujemy, bo są rezerwy i to poprawiamy. Na treningach skupiamy się głównie na sprawach taktycznych, przede wszystkim na obronie. Na szczęście zawodnicy są zdrowi więc możemy w spokoju pracować.

Jak ostatnie dni spędzacie?
Środa i czwartek to były już ostatnie tak intensywne godziny, z badaniami zdrowia włącznie. Na szczęście żadnych problemów nie ma. Z każdym kolejnym dniem obciążenia są coraz mniejsze, w niedzielę wylatujemy do Słowenii. W poniedziałek na miejscu dwa razy trenujemy, we wtorek rano rozruch i wieczorem pierwszy mecz.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności