Aktualności

Zwycięstwo (z) podświadomości. Jak Paulo Sousa trafia do piłkarzy?

Reprezentacja24.03.2021 

Czas przyzwyczaić się do innych określeń: świadomość, podświadomość, praca kognitywna… Różne są sposoby na trafienie do zawodników, ale Paulo Sousa wybrał ten przez ich głowy. Od początku swojej kadencji selekcjonera kładzie nacisk na inteligencję piłkarską, rozumienie gry i jakość informacji. Powody dla których 50-letni Portugalczyk tak robi są fascynujące.

Sousa sam przyznaje, że był lepszym piłkarzem, niż jest trenerem, głównie ze względu na zdobyte trofea. Wygrywał ligi portugalską i włoską, dwukrotnie unosił puchar za zdobycie Ligi Mistrzów, do tego krajowe trofea i nawet młodzieżowe mistrzostwo świata. W pierwszej reprezentacji Portugalii zagrał 52 razy, w mistrzostwach Europy w 2000 roku osiągnął z nią półfinały. Trudno to porównać do kariery szkoleniowej, która też przyniosła zwycięstwa, ale na Węgrzech, w Izraelu i Szwajcarii. Także w futbolu międzynarodowym czwartkowy mecz Polski w Budapeszcie będzie jego debiutem w roli selekcjonera.

Co jednak ciekawe, on sam zauważa, że kariera piłkarska nie miała wielkiego wpływ na rozdział trenerski. Ten też nie zaczął się od razu po zakończeniu grania – ostatni raz na boisku pojawił się w 2002 roku, debiutu w roli szkoleniowca doczekał się w 2008. Tych sześć lat pomiędzy było jednak kluczowych dla tego, jak Sousa-trener dziś układa reprezentację Polski. – Powiedziałbym, że doświadczyłem dwóch metod szkoleniowych. Pierwszy etap to wszystkie kluby w których grałem aż do Espanyolu w którym zakończyłem karierę. Metoda treningu skupiała się na przygotowaniu kondycyjnym. Moja, trenera, jest inna – podkreślał przed startem marcowego zgrupowania.

Przed laty zdarzyło mu się, że wyróżnił Ottmara Hitzfelda, którego spotkał w Borussii Dortmund, choć bardziej wskazując na zarządzanie grupą, niż metodologię szkoleniową.  – Był bardzo mądrym trenerem – mówił w wywiadzie dla „Tuttosport”. – Miał dwie cechy, które doprowadziły do jego sukcesów. Po pierwsze, do podejmowania decyzji wykorzystywał instynkt. Dla trenera ważna jest nie tylko umiejętność czytania gry, ale też podejmowania szybkich decyzji, które opierają się na czymś więcej. Po drugie, to sposób w jaki radził sobie z różnymi piłkarzami i osobowościami, fakt, że nie potrzebował stworzenia hierarchii do tego, by być szanowanym. Był liderem, który potrafił połączyć różne grupy i dyskutować z nimi o pomysłach. Pamiętajmy, że wtedy wielu trenerów wciąż było dyktatorami. Ten aspekt był dla mnie ważną lekcją, którą do dziś wysoce sobie cenię jako szkoleniowiec.

To jednak pracując w UEFA po zakończeniu kariery, podróżując od kraju do kraju, poznając różne projekty szkoleniowe w Europie, samemu studiując grę oraz prowadząc wykłady rozwinął się najbardziej. Szukał inspiracji nie tylko w futbolu, samemu wskazując na ogromną rolę… profesora neurologii behawioralnej, Antonio Damasio. O nim jednak za chwilę.

Newsletter od Frade

Warto zaobserwować, że w latach, które Sousa poświęcił na naukę, zmiany w futbolu dotyczące taktyki, sposobu gry oraz metodologii szkolenia znacząco przyspieszyły. Przykładowo, w Niemczech coraz mocniej zaczęto stawiać na grę obroną strefową, Francuzi triumfowali w mistrzostwach świata (1998) i Europy (2000) wynosząc swoją szkołę na piedestał, na znaczeniu zyskiwali trenerzy z Portugalii. Sousa podkreślał również, że już po karierze wielkie wrażenie wywarła na nim lektura książki legendy holenderskiej myśli futbolu totalnego, Rinusa Michelsa. Co istotne, „TeamBuilding: The Road To Success” dotyka nie tylko sposobów prowadzenia treningu, wdrażania taktyki, ale poprzez zebranie opinii z różnych dziedzin dotyka kwestii psychologii w zarządzaniu drużyną i piłkarzami.

W Portugalii można również podzielić najnowszą historię futbolu na czasy przed i po Jose Mourinho. To ten znany szkoleniowiec pokazał światu metodologię stworzoną przez Vitora Frade na Wydziale Nauki i Edukacji Fizycznej Uniwersytetu w Porto. Poprzez konkretny sposób planowania treningów fizyczna strona treningu została zintegrowana z piłkarską. Nie chodzi o konkretne ustawienie, ale też umiejętność patrzenia na przeciwnika i adaptacji. Zresztą portugalski futbol historycznie miał różne wpływy, z Węgier, Anglii, Ameryki Południowej… Jednak o ich trenerach do dziś mówi się, że myślą innowacyjnie, szukają nowych dróg i są po prostu dobrze wykształceni za sprawą rozbudowanych wydziałów sportowych tamtejszych wyższych uczelni. Wspomniany Frade, mimo 77 lat, pozostaje wzorcem pewnego podejścia, szukania inspiracji w nauce. Ponoć wciąż co jakiś czas rozsyła e-mailem do ponad pięciuset trenerów z całego świata to, co ciekawego znalazł, przeczytał lub usłyszał. Na liście odbiorców jest oczywiście Mourinho.

Nic dziwnego, że język Sousy też może mieć wydźwięk właśnie uniwersytecki. – Antonio Damasio zwrócił moją uwagę na coś innego. Często mówię o świadomości i podświadomości, pracy kognitywnej, a ona zawsze była wykonywana. Dziś jednak mamy więcej informacji oraz odpowiedni na pytania jak i dlaczego możemy te elementy łączyć w treningu piłkarskim. Świadomość i podświadomość się różnią, także w nabywaniu poprzez nie wiedzy. Czasem odbywa się to szybciej, czasem wolniej, bo zawodnicy mogą nie być przyzwyczajeni do pracy nad rozumieniem gry. Jednak zawsze i we wszystkim, to czego się uczymy jest skuteczniejsze poprzez wykonywanie tych rzeczy. Dlatego musimy utożsamiać pracę kognitywną – myślenie, mówienie, pokazywanie wideo – z działaniem na boisku – mówił tydzień temu Sousa.

Pojęcie całości, dzielenie emocji

Jak w tym wszystkim odnajduje się Damasio? Związki tego uznanego profesora, autora wielu bestsellerów z futbolem nie są jasne, żadna z publikacji nie odnosi się do piłki nożnej, lecz bardziej do filozofii, świadomości i kreatywności. Jego najsłynniejsze książki powstały na początku XXI wieku, a w 2006 roku wystąpił w dokumencie francuskiej telewizji, która skupiła się na funkcjonowaniu Lorient, drużyny z Ligue 1 prowadzonej przez Christiana Gourcuffa. Obok Damasio przemawiał także Arrigo Sacchi, znany trener reprezentacji Włoch i Milanu, a temat najlepiej wyraża tytuł produkcji: „Football, l'intelligence collective” (tłum. „Futbol, inteligencja kolektywu”).

Dokument ten świetnie odzwierciedla zmiany, które zachodziły wówczas w futbolu: rosnące znaczenie systematyki, metodologii, analizy i nauki ma do dziś wpływ na niezwykłą dynamikę rozwoju tej dyscypliny. Sacchi zwracał uwagę, że wydobycie kreatywności z jednostki jest łatwe, ale największym wyzwaniem pozostaje kreatywność kolektywu. Gourcuff tłumaczył, że zespół to mikrospołeczność, więc koncepcja gry jest koncepcją relacji życiowych, wykraczających poza technikę czy taktykę. Filozoficzne wywody bohaterów są uzupełnione o przykłady z innych dziedzin nauki.

Wypowiedzi Damasio świetnie to uzupełniają. – Piłkarz musi posiadać umiejętność percepcji, ale to trener nadaje jej sens, by jego zawodnik wiedział, gdzie i jak w danym miejscu na boisku się ustawia, jaka jest jego rola, wkład w grę zespołu, relacja i interakcja z partnerami – mówi. – Wpasowanie piłkarzy w system jest interesujące, ponieważ to zadanie techniczne. Przykładowo, grając na skrzypcach w orkiestrze musisz nie tylko panować nad swoim instrumentem, ale wiedzieć, co robią inni, obserwować dyrygenta. Potrzebne jest pojęcie całości, a także dzielenie emocji: strachu przed porażką, radości ze zwycięstwa – tłumaczył.

O świadomości mówił, że na najwyższym poziomie pozwala wynajdować nowe rozwiązania problemów w kompleksowych środowiskach. – Jeśli jej nie masz, to zapewne nie posiadasz troski o siebie i innych, więc nie będziesz w stanie znaleźć rozwiązania, które pozwoli ci przetrwać. Gatunki, które nabywają jej coraz więcej, jak ludzie, mogą dzięki niej przeżyć w skrajnie trudnych warunkach. Ta umiejętność rozwiązywania problemów, którą nazywamy kreatywnością, wymaga świadomości. Kiedy w oczywistej, prostej sytuacji podejmujesz decyzję, to jest ona efektem oceny, logiki zdarzenia. Jeśli jednak sytuacja jest kompleksowa, to wykorzystujesz podświadomość, ponieważ nie poddaje się ona napięciom, a dzięki niej zyskujesz przestrzeń do lepszej oceny zdarzenia. Jeśli jesteś wytrenowany we właściwy sposób, to pewne działania wybierasz automatycznie, są one wynikiem doświadczeń, powiązane z emocjami, które już znasz. Dlatego niektóre akcje na boisku zdają się być intuicyjne, przychodzą do głowy w jednej chwili – zaznaczał.

Z treningu do głowy

Jest to język daleki od tego, którym operuje się w szatni piłkarskiej. Co więcej, Sousa też doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że będąc selekcjonerem nie może tak skutecznie oddziaływać na podświadomość swoich piłkarzy. Świadomość bodźcuje rozmowami, odprawami i analizami, które w pierwszych tygodniach jego pracy odbywały się online. A podświadomość? – To jedna z największych różnic w pracy w reprezentacji. Nie mam takiej możliwości wpływania na piłkarzy, by wdrożyć swoje koncepty. Do bycia trenerem potrzeba treningów. W podświadomości doświadczasz czegoś, nauka najlepiej wychodzi poprzez doświadczanie: działania i emocje, analizowanie i decydowanie pod ich wpływem. Wtedy te połączenia szybciej stają się mocniejsze. My tego procesu nie możemy przyspieszyć – dodawał.

Nawet z tych kilku wystąpień publicznych Sousy w ostatnich tygodniach przebija się wiele podobnych stwierdzeń. – Musimy zbudować relację z piłkarzami, by wyciągnąć z nich maksimum, by oni poczuli dynamikę połączeń, które najlepiej do nich pasują – mówił. – Defensywnie chcemy wdrożyć dwa, trzy koncepty bronienia, ale przy piłce chodzi o percepcję przestrzeni, ustawienia zawodników, timingu... Chcemy, by od pierwszego treningu zawodnicy dostrzegali, jakie są między nimi odległości, pozycje, orientacja ciała, organizacja poruszania się w trójkątach, rombach – tłumaczył. Przesada? – Często można usłyszeć, że to tylko gadanie o emocjach, że nie potrzeba tej świadomości, logiki, ale one są konieczne. Wiedza, logika i emocje są odzwierciedleniem naszych decyzji. Zawód piłkarza czy muzyka wymaga edukacji poprzez naukę inteligencji ruchowej – mówił Damasio.

Dzień przed meczem z Węgrami Sousa zauważał, że sposobem prowadzenia treningu starał się w tych trzech treningach, które odbył z drużyną jeszcze w Polsce trafić do podświadomości swoich piłkarzy. Tak, aby jak najszybciej poznali sytuacje, które wraz z nowymi pomysłami i taktyką mogą zdarzyć się w Budapeszcie już w pierwszym meczu eliminacji. Stali bywalcy treningów reprezentacji w poniedziałek mogli się mocno zdziwić. Nie tylko dlatego, że całe zajęcia były otwarte, ale także dlatego, że dotykały taktyki, jasno wskazując na system wybrany przez Sousę. Kluczowa różnica dotyczyła przede wszystkim tego, jak poprowadzony był trening. Po krótkiej rozgrzewce na siłowni, zabawie biegowej i małej grze już po kwadransie pobytu na murawie selekcjoner ustawił piłkarzy w dwóch składach, by pokazać im, jakie będą mieli możliwości rozegrania akcji. Nie schematy, ale rozwiązania.

Do tego sprowadziły się pozostałe treningi: urzeczywistniania momentów, które Sousa i jego sztab wskazali jako wymagające najpilniejszej atencji. W trakcie odpraw przedstawiających nowy model gry reprezentacji i już na boisku wskazywali możliwe rozwiązania, działając na ich podświadomość. – Wiem, że w meczu zdarzą nam się momenty niepewności, ale one będą typowe dla początku procesu. Jestem jednak przekonany, że jakość piłkarzy pozwoli je przezwyciężyć – kończył Sousa środową konferencję. W czwartek pierwszy sprawdzian z tego, na ile w ciągu czterech dni, kilku odpraw i czterech treningów udało mu się trafić tam, gdzie od początku i z premedytacją celował: do głów piłkarzy.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności