Aktualności

[ZAPOWIEDŹ] Węgry – Polska, czyli mecz o pierwszy krok do mundialu

Reprezentacja25.03.2021 
Dla jednych i drugich ten mecz to będzie wartość nadrzędna. Podopieczni Marco Rossiego nie przegrali od sześciu spotkań i uwierzyli, że nadchodzą lepsze czasy. W przypadku zespołu Paulo Sousy dyspozycja i system jest większą niewiadomą, choć przez to także przyciąga uwagę kibiców. W czwartek w Budapeszcie (godz. 20.45) odbędzie się jedno z kluczowych starć eliminacji MŚ 2022.

Wystarczy spojrzeć w wyliczenia statystyków. Ci z Gracenote Sports wyliczyli, że faworyzowana w polskiej grupie Anglia ma 74-procentową szansę zakończenia rywalizacji w eliminacjach na pierwszym miejscu. W przypadku czterech grup ten współczynnik przekracza 80%. A Polska? Jej szanse na zajęcie drugiego miejsca wynoszą 42%, co ciekawe – mniej niż w przypadku Węgier (52%). Dlaczego więc to biało-czerwoni są uznawani za faworytów czwartkowego starcia w Budapeszcie?

Punktów dyskusyjnych jest kilka. Pierwszym – Robert Lewandowski. Najlepszy napastnik i piłkarz na świecie w 2020 roku kolejne miesiące bije rekordy i dziś nawet Rossi stwierdza, że od kilku lat trudno o zespół, który byłby w stanie zatrzymać Polaka. Jednak te wyliczenia średnio dotyczą reprezentacji. Najlepszy strzelec w historii biało-czerwonych ostatni raz do bramki trafił przeciwko Bośni i Hercegowinie we Wrocławiu, gdy w październiku rywal szybko pozbawił się szans na korzystny wynik.

Dziś Lewandowski dostaje pozytywne sygnały. Nowy selekcjoner reprezentacji powtarza, że najsilniejszą formacją jego zespoły jest ta przednia, ataku. Dla nich chce stworzyć taki system, który pozwoli wykorzystać ich umiejętności. W nowym roku trafiał przecież nie tylko Lewandowski (22 gole), ale też Arkadiusz Milik (4) i Krzysztof Piątek (3). Bardzo dobrą formę prezentuje też Piotr Zieliński, któremu Sousa poświęcił sporo uwagi w przedmeczowych rozmowach z mediami.

Co mówił konkretnie selekcjoner? – Zieliński wie doskonale, jak radzić sobie z momentami pauzy, zmianami rytmu gry. Widzę w jego grze elementy futbolu totalnego – tłumaczył Portugalczyk. Uwolnienie ofensywy będzie kluczowe w eliminacjach. Każde poprzednie, zakończone awansem do turnieju mistrzowskiego były efektem tego, że wiodący zawodnicy pierwszej linii mieli kreowane szanse.

Jednak Sousa w kontekście meczu z Węgrami podkreślał ważną różnicę. Dla Marco Rossiego, selekcjonera gospodarzy czwartkowego meczu, to będzie 25 spotkanie. Wygrał połowę z dotychczasowych meczów, wcześniej pracował w Honvedzie i doskonale zna tutejsze realia. Jego reakcja na grę drużyny i przejście na system 1-3-5-2 pozwoliła zagwarantować Węgrom awans do EURO 2020 poprzez baraże. – Nie jestem czarnowidzem, by wywróżyć, jaki plan na ten mecz będzie miał Paulo Sousa – mówił Rossi przed meczem. – Jesteśmy jednak przygotowani na grę przeciwko trójce, jak i czwórce obrońców. Mamy plan, ale pytanie jest to samo: czy będziemy w stanie go wypełnić – dodawał.

Tu jest rola Polaków. Historia stoi przeciwko nim, ale nie będzie miała ona żadnego znaczenia. Nie liczy się fakt, że Węgrzy wygrali 20 z 32 spotkań, że strzelili dotychczas biało-czerwonym aż 87 goli… Ostatnie trzy mecze miały miejsce odpowiednio w 2003, 2007 i 2011 roku. Tylko naprawdę nieliczni reprezentanci mogą pamiętać, że ten bilans jest tak kiepski.

Tym bardziej, że różnica w rankingu FIFA jest wyraźna – Polska jest na miejscu 19., Węgry na 40. Ranking ELO wyraża podobną dysproporcję – gospodarze są na 37. pozycji, biało-czerwoni na 21. Czy to automatycznie wymusza sposób gry Polaków w Budapeszcie? Nie bardziej niż zapowiedzi Sousy. – Moje zespoły mają być głównymi bohaterami, dominować posiadanie piłki, które ma prowadzić do tworzenia szans – mówił Portugalczyk w tych kilku momentach, gdy spotykał się z mediami. Ta zapowiedź powinna cieszyć kibiców, zdefiniować przynajmniej nastawienie jego zespołu. – W większości spotkań to my będziemy mieć przewagę, stwarzać więcej okazji – dodawał.

To jednak prowadzi do trzeciego wniosku o który zresztą Portugalczyk najbardziej się obawiał – wszystkiego, co może dziać się z jego drużyną po stracie piłki. Na te momenty miał zwracać uwagę w treningach. – Od momentu, jak reprezentanci przyjadą na zgrupowanie, będziemy rozmawiać na temat modelu gry. Popracujemy z obrońcami, przekażemy im dwa, trzy koncepty i jedną część zajęć poświęcimy na to, by jako kolektyw pracować odpowiednio w wysokim i niskim bloku defensywnym – zapowiadał Sousa przed zgrupowaniem.

Dzień przed meczem był zadowolony z wykonanej pracy i zdradzał jeszcze więcej o swojej metodyce. Jak wyglądały treningi we wtorek, gdy zamknął je dla obserwatorów, a także kiedy miał zdradzić wyjściowy skład na swój debiut w roli selekcjonera. W Budapeszcie okazja może przewyższyć okoliczności – nie tylko ze względu na początek nowego rozdziału w historii reprezentacji Polski. To w tym mieście niemal sto lat temu odbyło się pierwsze spotkanie biało-czerwonych, właśnie z Węgrami. Gospodarze czwartkowego meczu eliminacji zrobili wszystko, by podkreślić wyjątkowość tej relacji – specjalne koszulki, oprawa na pustych trybunach – ale boisko rozstrzygnie, czy po stuleciu rywalizacji role naprawdę udało się odwrócić. W grudniu 1921 roku to Węgrzy byli zdecydowanymi faworytami, a Polacy – skrajnymi outsiderami. Wówczas nikt nawet nie marzył o organizowaniu takiego turnieju jak mistrzostwa świata, dziś to cel dla jednych i drugich, niezależnie od prognoz analityków. Niech to tylko podkreśli stawkę rywalizacji.

Michał Zachodny, Budapeszt

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności