Aktualności

Z salki gimnastycznej na reprezentacyjne salony. Nieoczywista droga Michała Helika

Reprezentacja25.03.2021 

W ostatnich miesiącach robi furorę w angielskiej Championship, ale kilkanaście lat temu chyba mało kto się spodziewał, że na boiskach chorzowskich „Kresów” biega zawodnik, który może zadebiutować w reprezentacji Polski. – Na pewno był to utalentowany chłopak, ale nie myśleliśmy, że może zajść aż tak wysoko – mówią trenerzy, koledzy z boiska i znajomi Michała Helika z Chorzowa. 25-letni obrońca zadebiutował dziś w biało-czerwonych barwach w meczu eliminacji MŚ 2022 z Węgrami w Budapeszcie.

Chorzowskie „Kresy” to boisko, gdzie swoje pierwsze kroki stawiało wielu uznanych piłkarzy. Wśród nich jest także Michał Helik, który po debiucie w Ruchu Chorzów i występach w Cracovii, jako piłkarz Barnsley FC ma szansę zadebiutować w koszulce z orzełkiem na piersi.

Predyspozycje na przywódcę

Jednym z pierwszych, który dostrzegł możliwości Michała, był trener młodzieżowych reprezentacji Polski Marcin Dorna, który w sprawie Helika utrzymywał niemalże stały kontakt z jego pierwszym trenerem, Marcinem Molkiem. – Michał osobiście kojarzy mi się z występami na środku obrony w parze z Mariuszem Malcem. Wtedy występowali w kadrze województwa śląskiego u trenera Molka. Obaj zresztą mieli swoje atuty, swobodnie operowali piłką. Helika później z gry na pewien czas wyeliminowała kontuzja, ale pokazał charakter i wrócił do futbolu na najwyższy poziom – powiedział trener Dorna. Właśnie długa kontuzja pośrednio spowodowała, że Helik nie znalazł się w ostatecznej kadrze byłego selekcjonera reprezentacji Polsk U-21 na młodzieżowe mistrzostwa Europy, które w 2017 roku zostały rozegrane w naszym kraju.

Pochodzący z Chorzowa zawodnik bardzo szybko trafił do kadry województwa śląskiego, gdzie był wyróżniającym się graczem. – Michał miał predyspozycje, by być przywódcą. Umiał prowadzić grę, regulować jej tempo. Miał aspiracje do bycia piłkarzem, bo jego technika użytkowa była na dobrym poziomie, od niego ustawiało się skład – wspomina trener Karol Michalski, który prowadził Michała w zespole Ruchu Chorzów juniorów młodszych.



Pierwsze powołanie pod kątem młodzieżowej kadry Polski również przyszło bardzo szybko. W notesie trenera Marcina Dorny, który opiekował się reprezentacją rocznika 1995, znalazł się w 2009 roku. Wtedy otrzymał powołanie na konsultacje, wraz z dwoma kolegami z klubu. – Michała spotkałem na wstępnym etapie selekcji w najmłodszych kadrach. Pamiętam, że był powołany na jedną z pierwszych konsultacji swojego rocznika w 2009 roku – opowiada trener Dorna. – Był cały czas obserwowany, ale ostatecznie na finały mistrzostw Europy U-17 w 2012 roku nie pojechał. Helik rokował dobrze od najmłodszych lat, z szansą na rozwój. Dzisiaj warunki fizyczne i gra w powietrzu to jego mocne srony, ale już wtedy udzielał wsparcia kolegom z przodu, włączał się do gry, chciał budować akcje. Teraz te jego atuty nie są nikomu obce – dodaje szkoleniowiec.

Początkowo Michał był jednak próbowany na rożnych pozycjach. – Mało kto w czasach podstawówki chce grać w obronie. Jeżeli ma się umiejętności, a Michał takowe miał, to chce się atakować, strzelać i dryblować – uśmiecha się Marcin Molek. Z czasem jednak, gdy młodzi zawodnicy zaczęli być przypisywani do konkretnych pozycji, Helik zaczął wędrować coraz niżej. Skrzydło, prawa obrona, środek defensywy… Dla chłopaka, którego idolem był Ronaldinho, nie było to jednak skazanie. – Gdy graliśmy już w pełnym składzie, coraz częściej był ustawiany w tyłach, gdyż warunki go do tego predestynowały. Wysoki, dobry technicznie, świetnie grał głową. Ale jak była potrzeba, to szedł do przodu – dodaje jego pierwszy trener, który chwali także charakter Helika. – Z czasem był w naszej grupie także kapitanem. W kadrze Śląska ciągnął za sobą resztę. I co równie ważne, był dobrym uczniem. Godził naukę z piłką. To świetny przykład – opowiada.

Helik lubował się, prócz lekcji wychowania fizycznego, w przedmiotach ścisłych: matematyce i biologii. Po pewnym czasie znajomość własnego organizmu mu się bardzo przydała...



499 dni pauzy

Najtrudniejszym momentem w dotychczasowej karierze Michała była blisko półtoraroczna przerwa w grze spowodowana kontuzją. – Helik przychodził wówczas do klubu, rehabilitował się, ciężko pracował, wydawało się, że już wraca do zdrowia, zaraz będzie gotowy do gry, był pełen nadziei. Ale za chwilę znowu się coś komplikowało… – wspomina ze smutkiem trener Ireneusz Psykała, który prowadził Helika w drużynie rezerw, jak i w Młodej Ekstraklasie Ruchu. Michał w połowie 2015 roku, już po zakończeniu sezonu ligowego, przeszedł zabieg polegający na czyszczeniu więzadeł i rzepki z obumarłych tkanek w klinice w Berlinie. Początkowo wydawało się, że stoper „Niebieskich” wróci do gry po dwóch-trzech miesiącach. – Chyba był w tym czasie u ośmiu lekarzy, u każdego inna diagnoza, inna metoda leczenia. Można było się załamać… – wspomina kolega z drużyny Ruchu, Łukasz Molek.

Ostatecznie tzw. kolano skoczka, czyli zapalenie więzadła rzepki, wyłączyło go z gry na ponad rok. – Nieraz się wtedy kontaktowaliśmy, nie wiadomo co mu było, pytał się, rozmawialiśmy o jego problemach zdrowotnych. Po operacji wciąż Michałowi coś doskwierało, ból był cały czas obecny. Próbowano różnych metody, ale długi czas nic nie pomagało. Ja potrafiłem wyobrazić sobie, co Michał czuje, kontuzja również wyhamowała moją karierę – przypomina Molek.

Michał Helik wrócił ostatecznie na boiska dopiero jesienią kolejnego sezonu, po 499 dniach przerwy. Jak sam przyznawał później, po tej przerwie mocno zmienił swoje podejście do treningów i ćwiczeń oraz profilaktyki zdrowotnej. – Może w pewnym procencie kontuzja i problemy z powrotem do zdrowia były spowodowane tym, że Michał w młodym wieku tak szybko poszedł mocno do góry. Mięśnie i kości mogły być narażone na pewne kontuzje – analizuje trener Karol Michalski.



W tym trudnym momencie przydawało się na pewno wsparcie rodziców. Oboje po katowickim AWF, mama w przeszłości związana również ze sportem, a tata, Sławomir Helik, grał w Ruchu na stoperze. – Tyle, że lewa noga. Jak po zakończeniu roku szkolnego graliśmy dzieciaki kontra rodzice, to Sławek stawał sobie na środku obrony i lewą nogą wszystko załatwiał – opowiada Marcin Molek. – Na pewno Michał czuł wsparcie ojca – dodaje trener Psykała. Sławomir Helik znajdował się w szerokiej kadrze Ruchu u trenera Oresta Lenczyka, ale nie zadebiutował w pierwszej drużynie „Niebieskich”.

Pierwsze kroki w akrobatyce

Helik od dziecka był bardzo wysportowanym chłopakiem. Mimo swojego wzrostu nie miał żadnego problemu z koordynacją ruchową, a na treningach to właśnie przyszły reprezentant Polski demonstrował najtrudniejsze ćwiczenia. W dużej mierze wpływ na to miał fakt, że w dzieciństwie nie tylko uganiał się za piłką, ale także uprawiał... akrobatykę sportową w małym chorzowskim klubie, Sokolnia. – Na pewno wiele mu to dało, był bardzo sprawny od małego – ocenia Łukasz Molek. – Miał większe predyspozycje do piłki nożnej. Na pewno zajęcia stricte piłkarskie poparte właśnie sprawnością ogólną przy jego wzroście powodowały, że był wyróżniającym się chłopakiem od samego początku – analizuje Michalski.

Rocznik 1995 w UKS Ruch Chorzów, gdzie zaczynał Helik, był bardzo mocny. Bo prócz samego Michała to także Mariusz Malec, który dzisiaj jest stoperem Pogoni Szczecin oraz Maciej Urbańczyk, grający w Stali Mielec. W sztabie Ruchu Chorzów jest… Łukasz Molek, który postawił na trenerkę, a dwóch-trzech innych chłopaków również przebijało się na szczebel centralny. – To również pomagało Michałowi. Wszyscy się wzajemnie napędzali, rywalizacja w tej grupie była mocna. Z czasem chcieli dołączać do nas kolejni chłopcy i ten rocznik był wiodący – analizuje Molek, który grupę w Chorzowie prowadził w ramach szkoły sportowej od czwartej klasy podstawówki, przez sześć kolejnych lat. – Od początku Michał się wyróżniał. Uniwersalny chłopak, który przewyższał o głowę swoich kolegów. Chudziutki, dryblas – opisuje trener Molek.



Młodzi piłkarze Ruchu z rocznika 1995 bardzo dobrze radzili sobie w rywalizacji z rówieśnikami. Wygrywali nie tylko w województwie śląskim, ale wyróżniali się także na terenie całej Polski. W 2011 roku młodzi „Niebiescy” reprezentowali Polskę w turnieju Lisboa Cup w Portugalii, gdzie zajęli piąte miejsce. – Z tym wyjazdem wiąże się ciekawa historia. Początkowo wydawało się, że kwota wyjazdu będzie mniejsza. Okazało się, że potrzeba jednak więcej pieniędzy. Młodzi, wraz z Michałem Helikiem, pod opieką rodziców i kierownika zorganizowali sobie możliwość zbierania pieniędzy na wyjazd w jednym z chorzowskich supermarketów. Po kilku godzinach cała brakująca kwota się uzbierała – uśmiecha się Molek.

Z trybun na boisko

W tym okresie utworzyły się zresztą znajomości i przyjaźnie, które trwają do dziś. – Właściwie od czwartej klasy szkoły podstawowej do gimnazjum, a potem jeszcze w Ruchu, byliśmy cały czas razem, więc staramy się utrzymywać kontakt – mówi Molek, który razem z Michałem chodził między innymi na mecze ukochanego Ruchu, czasem do sektora najzagorzalszych fanów. – Niebieskie barwy, ukochane – Michał w ten sposób tłumaczył dlaczego w dzieciństwie trzymał kciuki również za Chelsea. Debiut w dorosłej drużynie Ruchu jesienią 2013 roku dla Helika był więc spełnieniem marzeń, ale niestety przerodził się w koszmar. Ruch pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego przegrał w Białymstoku z Jagiellonią 0:6, a sam Helik popełnił kilka błędów. – Po tym spotkaniu trenera Zielińskiego już nie było w Chorzowie, to był także trudny moment dla Michała – dodaje starszy z braci Molków.

Dzisiaj koledzy ze szkolnej szatni cały czas są w kontakcie. Wraz z Malcem i Urbańczykiem starają się spotkać, jeżeli tylko nadarzy się ku temu okazja. – Chociażby podczas urlopu czy też w trakcie okresu świątecznego na Śląsku. Na pewno dbamy, by ta znajomość przetrwała i nie można powiedzieć, że Michałowi odbiła sodówka. Czy będąc w Chorzowie, czy już w Krakowie, czy w końcu wyjeżdżając z Polski, cały czas tak samo podchodzi do ludzi. To skromny chłopak – mówi jego kolega ze szkolnych lat. – Odważny i wesoły chłopak, uśmiech nie schodził mu z twarzy, ale zarazem jest skromny, pełen pokory. Tak wtedy, jak i dzisiaj – dodaje na koniec były jego trener.

Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności