Aktualności
[WYWIAD] Tomasz Kędziora: Chcę z Dynamem zdobywać trofea
Reprezentacja05.03.2018
Bardzo się z tego powodu cieszę! Najważniejsze w tym meczu było dla nas zwycięstwo. Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, aby strata do pierwszego Szachtara Donieck powiększyła się. W tym momencie tracimy do rywali sześć punktów, trochę nam uciekli. Dzięki wygranej z Zorią pozostajemy jednak w grze o mistrzostwo Ukrainy. W ten weekend rozegraliśmy już 22. kolejkę. Teraz tabela została podzielona na grupę mistrzowską i spadkową. W obu będzie rywalizowało po sześć drużyn i każdy zagra z każdym mecz oraz rewanż. Z Szachtarem zmierzymy się więc jeszcze dwa razy, będzie okazja do odrobienia strat. Wszyscy marzymy o mistrzostwie Ukrainy. Myślę, że z ekipą z Doniecka możemy jeszcze zagrać w finale pucharu kraju. Najpierw musimy jednak wyeliminować w półfinale Dnipro, a Szachtar poradzić sobie z Mariupolem.
Szachtar jest w tym sezonie w świetnej formie.
Ma zwłaszcza super początek rundy rewanżowej. W lidze wygrywa wszystko, pokonał nawet AS Romę w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Będziemy jednak walczyć. Liczymy na to, że Szachtar w końcu wpadnie w dołek, a my to wtedy wykorzystamy.
Gol z Zorią Ługańsk był twoim pierwszym trafieniem w barwach Dynama. Celebrowałeś go jakoś szczególnie?
Nie mam zbyt wielu wypracowanych cieszynek w repertuarze, bo za często nie strzelam goli. Po tym, jak piłka wpadła do siatki, podbiegłem po prostu do kolegi, który mi asystował i cieszyliśmy się wspólnie z całą drużyną.
Ja jedną twoją cieszynkę zakodowałem. Czy pamiętasz, kiedy strzeliłeś swojego ostatniego gola?
Tak! To było w poprzednim sezonie, kiedy grałem jeszcze w Lechu Poznań. Przy Bułgarskiej podejmowaliśmy Legię Warszawa i w 82. minucie strzeliłem gola na 1:0. Później oszalałem z radości i biegłem jak opętany przez pół boiska (śmiech). Podpatrzyłem kiedyś taką cieszynkę u Nemanji Vidicia. Bardzo mi się spodobała i pomyślałem, że zrobię tak samo. To była dla mnie bardzo ważna bramka. Szkoda tylko, że nie zapewniła nam zwycięstwa, bo w końcówce Legia strzeliła dwa gole.
W niedzielę trafiłeś do siatki, a Lech znowu rywalizował z Legią. Tym razem w Warszawie.
To dobry omen (śmiech) Teraz jednak gram dla Dynama Kijów, ale Lechowi nadal kibicuję. W niedzielę również trzymałem kciuki. Nie chciałbym komentować decyzji sędziego Szymona Marciniaka przy rzucie karnym, ale szkoda mi „Kolejorza”, bo uważam, że nie zasłużył na porażkę w Warszawie.
Na Ukrainie jesteś już ponad pół roku. Jak ocenisz poziom ligi? Jest lepsza niż polska ekstraklasa?
Jeśli z ligi ukraińskiej wyjęlibyśmy Szachtar i Dynamo, to myślę, że poziom byłby zbliżony do naszej ekstraklasy. Zwróćmy uwagę na to, że polskie kluby coraz chętniej sięgają po Ukraińców i ci radzą sobie u nas dobrze. Ja gram jednak teraz w dużo większym i lepszym klubie niż Lech Poznań. Dynamo i Szachtar prezentują bardzo wysoki poziom, regularnie występują w europejskich pucharach. I to z powodzeniem! Obie te drużyny są poza zasięgiem całej ligi. Kiedy gramy z rywalami, którzy plasują się niżej w tabeli, bardzo się cofają, pozwalają nam prowadzić grę i tylko czekają na błąd, aby wyprowadzić kontrę. Przez większą część spotkania to my dominujemy. Frekwencja na meczach nie jest duża, ale jeśli przychodzą starcia z Szachtarem czy w Lidze Europy, to wtedy publika jest większa.
Wywalczyłeś miejsce w składzie i regularnie grasz w barwach Dynama. W lidze zaliczyłeś już 12 występów, 8 razy zagrałeś w Lidze Europy i dwukrotnie w Pucharze Ukrainy.
Dla mnie jest to najważniejsze, że kiedy jestem zdrowy, gram regularnie, wychodzę na boisko od pierwszej minuty. Tylko kilka razy zdarzyło mi się usiąść na ławce. To bardzo budujące. Cieszy mnie zaufanie sztabu trenerskiego i staram się za nie odwdzięczać jak najlepszą grą. Przyszedłem do Dynama, aby zdobywać trofea. W tym sezonie gramy o zwycięstwo na trzech frontach: w lidze, pucharze i Lidze Europy.
W czwartek Dynamo czeka pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Europy z Lazio na Stadio Olimpico w Rzymie.
Po wyeliminowaniu AEK-u Ateny trafiliśmy na bardzo dobry zespół z Seria A. To ciekawe losowanie i nie możemy się już doczekać starcia z Lazio. Pierwszy mecz zagramy na Stadio Olimpico i chcemy przywieźć z Rzymu jak najlepszy rezultat. Doceniamy klasę rywala, ale na pewno tanio skóry nie sprzedamy. My również jesteśmy całkiem niezłym zespołem. Rewanż odbędzie się w Kijowie, a tam drużynom przyjezdnym nigdy nie gra się łatwo. Mam tylko nadzieję, że poprawią się trochę warunki pogodowe, bo w niedzielę graliśmy z Zorią w śniegu i było bardzo trudno. Uśmiechnęło się jednak do nas szczęście w końcówce i wygraliśmy. To najważniejsze. Lubimy grać piłką, kombinacyjnie i kiedy tylko pogoda się poprawi, będziemy jeszcze groźniejsi.
Latem, zanim podpisałeś kontrakt z Dynamem, mówiło się, że to właśnie Lazio jest tobą najbardziej zainteresowane. To będzie mecz z podtekstem?
Owszem, były takie doniesienia medialne, ale ja żadnej propozycji kontraktu z Lazio nie dostałem.
Na zakończenie porozmawiajmy jeszcze o reprezentacji Polski. W listopadowym meczu towarzyskim z Meksykiem na Stadionie Energa w Gdańsku (0:1) udało ci się w końcu zadebiutować w narodowych barwach.
To prawda. Od początku tego sezonu jestem regularnie powoływany do reprezentacji Polski przez selekcjonera Adama Nawałkę, ale dopiero w listopadzie dostałem szansę debiutu w kadrze seniorów. To już jednak za mną, teraz nadal ciężko pracuję, aby być częścią tej drużyny.
Występowałeś na wszystkich szczeblach reprezentacji młodzieżowych aż do kadry seniorów. Można powiedzieć, że twoja kariera układa się modelowo.
Rzeczywiście, grałem we wszystkich kadrach młodzieżowych, aż po reprezentację U-21 i dotarłem do drużyny seniorów. To dla mnie ogromny powód do dumy, ale również możliwość fantastycznej nauki, zebrania cennego doświadczenia. W pierwszej reprezentacji są zawodnicy, którzy grają w silnych europejskich klubach na najwyższym poziomie. To od razu przekłada się na jakość treningu. Muszę przyznać, że to zupełnie inny świat, niż choćby kadra U-21. Dlatego cieszę się z każdego powołania, każdej możliwości pojechania na zgrupowanie i rozwoju.
Najwięcej możesz nauczyć się chyba od Łukasza Piszczka, który występuje na tej samej pozycji, co ty.
To prawda. Obserwuję Łukasza od wielu lat, jest wzorem do naśladowania. Dużo od niego czerpię na każdym zgrupowaniu, podpatruję, jak zachowuje się w danych sytuacjach. Cieszę się, że mogę z nim przebywać w jednej drużynie. Na kadrze jest zresztą ogólnie bardzo rodzinna atmosfera. Starsi zawodnicy dobrze przyjmują nowych i każdy czuje się w reprezentacji świetnie.
Mistrzostwa świata 2018 – marzenie czy cel, który jest blisko?
W piłce nigdy nie wiadomo, co będzie jutro. Nie ma co planować, a trzeba skupiać się na tym, co jest tu i teraz. Żyć chwilą, ciężko trenować i przygotowywać się do każdego kolejnego meczu. Wtedy będą rezultaty. A gdzieś tam z tyłu głowy marzenia i cele oczywiście mam.
Rozmawiał Paweł Drażba