Aktualności
[WYWIAD] Sławomir Peszko: Mam jeszcze większą motywację
Jaki był dla Ciebie 2017 rok?
Sportowo, średni. Były wzloty i upadki. Lechia miała wiosną bardzo dobre wyniki, ale koniec końców skończyło się na wielkim rozczarowaniu. Walczyliśmy o mistrzostwo, a zostaliśmy z niczym. Musieliśmy obejść się smakiem, bo nawet nie zakwalifikowaliśmy się do europejskich pucharów. Czkawka odbija się nam się do teraz. Ten sezon jest już chyba stracony. W drugim półroczu z powodu kontuzji wypadłem z reprezentacji na trzy i pół miesiąca, ominęło mnie wiele spotkań ligowych Lechii. Cierpiałem. Cieszę się, że wróciłem na ostatnie kolejki w rundzie jesiennej. Jak widać nie zapomniałem jak się gra w piłkę. Myślę, że w końcówce roku pokazałem się z niezłej strony. Mam jeszcze większą motywację żeby przygotować się do 2018 roku, który będzie jeszcze ważniejszy niż ten, bo czeka nas mundial.
O Rosji już myślisz?
Tam samo jak o rundzie wiosennej. W końcu to dobre mecze w Lechii dadzą mi przepustkę do reprezentacji. A to jest mój cel numer jeden. Chcieliśmy żeby Lechia przezimowała w ósemce. Niestety. Zapowiada się walka o ósemkę do ostatniej kolejki. Nie liczę już na nic specjalnego.
Co zawiodło?
Ciężko powiedzieć. Może po ostatnim sezonie straciliśmy wiarę że jesteśmy w stanie osiągnąć sukces? W Lechii zaszły duże zmiany kadrowe. Szybko odpadliśmy z Pucharu Polski, przez co sami sobie skomplikowaliśmy plany gry w europejskich pucharach. Sporo tego...
Nie masz wrażenia, że Lechia jako zespół, jest wypalona? Może czwarte miejsce to był maks możliwości tej drużyny?
Nie wiem jaki jest limit Lechii. Ja chcę w końcu coś wygrać z tym zespołem. Jak nie teraz, to w następnym sezonie. Jeszcze nie zdarzyło mi się żebym nic nie osiągnął w jakimś klubie. Mam podrażnione ambicje.
Zająłeś trzecie miejsce ex aequo z Rafałem Wolskim w dziesiątce najlepszych sportowców Gdańska za 2017 rok. Jak traktujesz takie wyróżnienia?
Z dystansem. Z drugiej strony to miłe, że ktoś ciebie docenia, tym bardziej w Gdańsku, gdzie jest wielu fantastycznych sportowców szczególnie w wioślarstwie i żeglarstwie. Plebiscyt wygrał właśnie wioślarz, Mateusz Biskup z AZS AWFiS Gdańsk. Piłka nożna to gra zespołowa. W innych dyscyplinach pracujesz pod siebie, a nie pod zespół, dlatego piłkarzom trudniej wygrać taki plebiscyt. Miejsce na podium to powód to dużej satysfakcji.
Jak oceniasz swoje szanse na znalezienie się w kadrze na mistrzostwa świata?
Jestem w stałym kontakcie ze sztabem trenerskim. Często rozmawiam z selekcjonerem Adamem Nawałką. W Niecieczy, na meczu Sandecja – Lechia, był asystent selekcjonera Bogdan Zając. Przyjechał na to spotkanie specjalnie dla mnie. Normalnie pewnie też przyglądałby się Rafałowi Wolskiemu, który nie grał, bo ma uraz stopy.
Teoretycznie wypadł ci jeden konkurent na skrzydle reprezentacji, Maciej Makuszewski.
Miałem nadzieję, że pojadę na mundial z Maćkiem. Szkoda mi „Makiego”. Nigdy nikomu źle nie życzę. Sam wiem jakie to uczucie siedzieć bezczynnie, gdy masz kontuzję. W piłce jednak nieszczęście jednego to szczęście drugiego. Gdy byłem kontuzjowany, to właśnie Maciek grał w reprezentacji. Miał dobre wejście do kadry. Wiele osób łączy się w bólu z Makuszewskim. Ja nic na pokaz nie robię. Skontaktowałem się z nim „bez świadków”. Powiedziałem: „Trzymaj się i myśl pozytywnie”.
Widzisz siebie w reprezentacji po mundialu?
Prawdopodobnie zakończę wtedy przygodę z reprezentacją. Prawdopodobnie, bo może będę czuł się na siłach dalej grać z orzełkiem na piersi? Dostanę drugą młodość? W reprezentacji jestem 10 lat, w przyszłym roku skończę 33 lata. W takim wieku nie jest łatwo utrzymać wysoką formę. Ale przyjazdu na zgrupowanie nigdy nie odmówię!
Mistrzostwa świata w Rosji to dla wielu naszych reprezentantów ostatni turniej, czyli ostatnia szansa na sukces?
Nie jesteśmy młodą reprezentacją. Robert Lewandowski dobija do trzydziestki. Na ilu mundialach jeszcze zagra? Nie wiadomo. Po turnieju we Francji mamy niedosyt. W Rosji możemy coś osiągnąć, choć trafiliśmy do trudnej grupy. To bardzo niebezpieczna grupa, bo rywale nie prezentują kultury piłkarskiej z Europy. Z Yuyą Osako byłem razem w 1. FC Koeln. Grałem przeciwko Kagawie, którego na co dzień spotyka w Borussii Dortmund Łukasz Piszczek. Japonia to dobry piłkarsko zespół. Jamesa Rodrigueza każdy kojarzy, bo jest klubowym kolegą Roberta Lewandowskiego w Bayernie. No a Kamil Glik ma za kolegę Radamela Falcao. Polsko-kolumbijska rywalizacja to będzie jeden ze smaczków naszej grupy.
Jak się rozwija Twoja akademia piłkarska w Jedliczu?
Chłopaki wygrali już kilka turniejów! Byli na spotkaniu z reprezentantami Polski. Jeżdżą do Krakowa na mecze ekstraklasy. Coraz więcej dzieci do nas dołącza. Żałuję tylko, że nie mamy żadnych orlików pod balonem i muszą trenować na hali. Widzę jakie postępy robią. Prezentują coraz wyższą kulturę gry. Rodzice pytają mnie kiedy ich dzieci wyjadą do Poznania, czy Warszawy. Uspokajam. To są dopiero 10-latkowie. Dajmy im czas. Najważniejsze, żeby skończyli szkołę, potem już im pomogę. Za każdym razem jadę tam z uśmiechem na twarzy. Czasami muszę się tłumaczyć dlaczego dostałem czerwoną kartkę. Pytają jakie to uczucie jak strzelam gola w lidze. Akademia to jest mój osobisty powód do dumy, odskocznia od seniorskiej piłki. W przyszłości chciałbym pracować jako trener młodzieży.
Twój syn też robi postępy w piłce?
Marcel ma dopiero 3,5 roku. Na razie piłka to dla niego zabawa. Ostatnio był bohaterem filmiku Łukasza Wiśniowskiego, bo grał z selekcjonerem. Zna wszystkich. Ogląda mecze. Kibicuje Lechii i Robertowi Lewandowskiemu. Przez moje zamiłowanie do Juventusu lubi też Paulo Dybalę. Ze względu na mojego teścia, wiernego fana Wisły Płock, jest też kibicem „Nafciarzy.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski