Aktualności
[WYWIAD] Rafał Pietrzak: Reprezentacja? Byłem jeszcze bardziej zaskoczony niż kibice!
Trener Jerzy Brzęczek ogłosił w poniedziałek swoje pierwsze powołania do reprezentacji Polski. Na liście wybrańców znalazłeś się między innymi ty. Jakie to uczucie?
Spełniło się jedno z moich największych marzeń z dzieciństwa. Każdy młody chłopak śni o grze z orzełkiem na piersi, a ja mam szansę tego doświadczyć, dlatego z niecierpliwością czekam na przyjazd na zgrupowanie reprezentacji. W poniedziałek, w dniu powołań, długo nie mogłem jeszcze uwierzyć w to wszystko... Ale we wtorek, kiedy pojawiłem się w klubie, powoli już do mnie dotarło, co się właśnie stało. Dobrze, że akurat mieliśmy trening, mogłem się uspokoić i skupić na obowiązkach klubowych.
Kto jako pierwszy gratulował nominacji?
Nie mam żony, narzeczonej, nawet dziewczyny, więc pierwsi gratulowali znajomi i koledzy z wiślackiej szatni. Chłopaki jak to chłopaki, było trochę żartów i śmiechów. Fajnie, że w drużynie mamy taką dobrą atmosferę, przez to mogłem w klubowym gronie cieszyć się z nominacji.
W jaki sposób dowiedziałeś się o powołaniu?
Chwilę przed pojawieniem się listy z nazwiskami na Łączy Nas Piłka zadzwonił do mnie trener Jerzy Brzęczek. Wiedziałem z kim mam przyjemność, bo mam w telefonie zapisany numer trenera z nie tak dawnych czasów. Przeszła mi przez głowę myśl, że może selekcjoner chce porozmawiać o ewentualnym powołaniu kiedy indziej, na przykład przy okazji tournée dla zawodników z Ekstraklasy. Tymczasem powiedział, że mam stawić się na kadrze już teraz. Selekcjoner zapytał, co ja na to.
I co ty na to?
Na początku przeżyłem szok. Dziwiłem się, bo to dopiero początek sezonu, myślałem, że muszę jeszcze rozegrać trochę meczów, żeby zostać zauważonym. Stało się inaczej. Zaraz po tej zaskakującej dla mnie informacji zgłosiłem selekcjonerowi swoją gotowość. Póki co, staram się nie myśleć o wyjeździe na kadrę, bo zanim spotkamy się na zgrupowaniu, czeka mnie jeszcze ligowe spotkanie ze Śląskiem Wrocław.
Kibice i eksperci są zaskoczeni twoją obecnością na liście powołanych...
To ja byłem chyba jeszcze bardziej zaskoczony niż kibice, ludzie, którzy do mnie dzwonili i pisali SMS-y! Muszę pokazać, że zasłużyłem na nominację. Podchodzę do wszystkiego spokojnie. Przede mną pierwsze zgrupowanie, chcę poczuć atmosferę kadry od środka, poznać chłopaków, cały sztab szkoleniowy. Nie chcę jednak stać z boku i wyłącznie obserwować, tylko pokazać się z jak najlepszej strony. Mam cichą nadzieję, że może pojawię się na boisku w którymś ze spotkań. Ale już sam fakt powołania bardzo mnie cieszy. Jestem pozytywnie nastawiony i z takim nastawieniem przyjadę na zgrupowanie.
Oprócz ciebie, z Ekstraklasy selekcjoner powołał Adama Dźwigałę i Damiana Szymańskiego z Wisły Płock, Tarasa Romanczuka oraz Przemysława Frankowskiego z Jagiellonii Białystok, a także Macieja Makuszewskiego z Lecha Poznań.
Skoro jesteśmy tymi szczęśliwcami, to musimy pokazać, że nie przez przypadek się tu znaleźliśmy. Myślę, że inni ligowcy dostali znak, że jeśli któryś z nas będzie w dobrej formie, to ma szansę trafić do reprezentacji. Powołanie traktuję jako impuls do jeszcze cięższej pracy. Już w mojej głowie i nogach, żeby tej szansy nie zaprzepaścić.
W maju grałeś w trzeciej lidze, dziś jesteś w reprezentacji Polski. Pewnie trzy miesiące temu nie uwierzyłbyś, gdyby ktoś powiedział ci, że we wrześniu pojawisz się na treningu drużyny narodowej?
Absolutnie! W tej całej sytuacji muszę pamiętać, żeby twardo stąpać po ziemi. Ok, teraz jestem na fali wznoszącej, bo wiosną grałem w rezerwach Zagłębia na czwartym poziomie rozgrywkowym. Z drugiej strony jak szybko znalazłem się na szczycie, tak szybko mogę z niego spaść. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora oraz koncentracja na swoich zadaniach. Wiem, że nie wszystkie mecze tego sezonu były w moim wykonaniu dobre. Nie byłem z siebie zadowolony po pierwszej połowie spotkania z Lechem Poznań. Chodzi głównie o grę w defensywie. Z Górnikiem wypadłem lepiej, ale to też zasługa drużyny, bo w ostatnich kolejkach prezentujemy się bardzo dobrze. Gramy ofensywnie, dzięki czemu mogę pokazać swoje ofensywne atuty. Podejrzewam, że to mogło przekonać trenera Brzęczka.
Tak jak wy przekonujecie swoich – i nie tylko – kibiców, stylem gry?
Zdajemy sobie sprawę jak trudny jest każdy mecz w tej lidze – i tak będzie ze Śląskiem – dlatego musimy dalej robić swoje, nie zadowalać się tym, co jest. Zapominamy już o tym, że strzeliliśmy pięć goli Lechowi i poprawiliśmy bilans bramkowy trzema trafieniami z Górnikiem. Trzeba skoncentrować się na najbliższym wyzwaniu, czyli Śląsku. Zdaję sobie sprawę, że po tym powołaniu będę już inaczej postrzegany. Może nie jako kadrowicz, bo to za duże słowo, przecież nie wiadomo czy w ogóle zagram, niemniej jestem teraz podwójnie zmotywowany na Śląsk.
Można powiedzieć, że trener Maciej Stolarczyk odkurzył ciebie dla Wisły?
W regularnej grze w tym sezonie pomogło mi przestawienie Macieja Sadloka na środek obrony. Kiedy grał na lewej obronie, to był wyróżniającym się zawodnikiem na tej pozycji w Polsce. Trudno byłoby mi wygryźć go ze składu. Cieszę się, że w końcu i do mnie uśmiechnęło się szczęście. Jak to się mówi – szczęściu trzeba też czasem dopomóc.
To nie będzie twoje pierwsze spotkanie z Jerzym Brzęczkiem.
Trafiliśmy na siebie w Katowicach. We wrześniu 2015 roku trener Brzęczek przejmował GKS. Pracowaliśmy razem pół rundy, bo zimą przeszedłem do Wisły Kraków. Zapamiętałem go jako trenera, który czuje szatnię. Lubi rozmawiać z piłkarzami, rozumie nas, ponieważ sam grał w piłkę. Jest wymagający i myślę, że poradzi sobie w reprezentacji.
Od ciebie będzie wymagał asyst? W rundzie jesiennej sezonu 2014/15 w 17 meczach zaliczyłeś aż osiem ostatnich podań.
Wtedy wykonywałem wszystkie stałe fragmenty gry, koledzy strzelali dużo goli z moich podań po rzutach rożnych czy wolnych. Robiłem swoje, a oni swoje. Nie wiem, jakie teraz będę miał zadania. Jestem obrońcą i zapewne w pierwszej kolejności dostanę zalecenia, aby odpowiednio zabezpieczać tyły. Z kolei każde udane zagranie w ofensywie będzie tylko działało na moją korzyść.
Dużo mówisz o spokoju. To gdzie ten spokój w Wiśle ma was zaprowadzić?
Do kolejnego meczu w lidze. Pełna koncentracja na najbliższym przeciwniku. Nie myślimy o tym, co będzie za miesiąc, tylko o przyszłej kolejce.
Trafiłem na opinie, że Wisła gra futbol totalny i jest prawdziwą drużyną. Zgadzasz się z tym?
Ostatnie wyniki na to wskazują... Szkoda tylko, że na początku rozgrywek nie osiągaliśmy tak dobrych rezultatów. Mocno trenujemy, poprawiamy niedostatki. Odzyskaliśmy skuteczność, której brakowało nam w pierwszych spotkaniach sezonu. Wszystko przed nami.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski