Aktualności
[WYWIAD] Paweł Jaroszyński: Mam nadzieję, że nie będzie to jednorazowy wypad
Spodziewałeś się tego powołania czy byłeś zaskoczony?
Powiem tak – liczyłem na nie. Nie będę ukrywał, że wcześniej rozmawiałem z selekcjonerem Adamem Nawałką i wiedziałem, że jestem w gronie obserwowanych zawodników. Cały czas mocno wierzyłem w to, że nominacja na marcowe mecze towarzyskie z Nigerią oraz Koreą Południową przyjdzie i… udało się! Oficjalnie o powołaniu dowiedziałem się od Łączy Nas Piłka. Piątek był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Złapałem nowy wiatr w żagle, czuję się podwójnie zmotywowany i chcę pracować jeszcze ciężej, aby zaprezentować się na kadrze jak najlepiej.
Nie masz wrażenia, że śnisz? Dużo działo się u ciebie przez ostatni rok.
Nawet bardzo dużo. Najpierw ślub, później występ w młodzieżowych mistrzostwach Europy do lat 21, następnie transfer do wymarzonej ligi włoskiej, debiut w barwach Chievo Werona w Serie A, a teraz powołanie do pierwszej reprezentacji. Chciałbym, aby ta bajka trwała jak najdłużej, dlatego muszę włożyć wiele sił i pracy w to, aby przedwcześnie się z tego pięknego snu nie obudzić. Twardo stąpam po ziemi i doceniam to, co mam. Skupiam się na kolejnym kroku, a potem zobaczymy, co przyniesie los.
Transfer do Chievo nauczył cię pokory i cierpliwości. Przez pierwsze pięć miesięcy w ogóle nie grałeś.
Na początku była wielka radość z transferu, ale później wyjazd troszeczkę mnie uziemił. Musiałem poświęcić naprawdę dużo czasu, włożyć wiele sił w to, aby dorównać innym zawodnikom z drużyny. Docelowo się to udało, zadebiutowałem w derbowym meczu Pucharu Włoch z Hellasem Werona, mam już także na koncie sześć występów w Serie A. Wykonałem kawał ciężkiej pracy i mam nadzieję, że to zaowocuje już na moim pierwszym zgrupowaniu w dorosłej kadrze. Mam coś wielu osobom do udowodnienia. Chcę pokazać, że Paweł Jaroszyński to nie jest tylko chłopak, który próbuje gdzieś tam kopać piłkę, ale naprawdę coś potrafi.
Marek Koźmiński, 45-krotny reprezentant Polski, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich 1992 w Barcelonie, uczestnik mistrzostw świata 2002, były obrońca m.in. Udinese Calcio i Brescii, obecnie wiceprezes PZPN, na konferencji przed UEFA EURO U21 Polska 2017, powiedział: „Jaroszyński ma duże możliwości, ale dotąd wykorzystywał je w ograniczonym stopniu”. Teraz udało ci się jednak odpalić.
Wiele dał mi już sam transfer. To, czego się z kolei nauczyłem we Włoszech, to moje. Naprawdę bezcenne doświadczenie. Dużo zawdzięczam całemu sztabowi szkoleniowemu Chievo. Gdyby nie on, zostałbym na tym samym poziomie, co byłem. Teraz jestem jednak w Italii, mam szansę gry w Serie A, za chwilę pojadę na zgrupowanie pierwszej reprezentacji. To droga, której chciałbym się trzymać. Przede mną dużo nowych wyzwań.
Nad czym musiałeś we Włoszech najwięcej pracować?
Najwięcej pracy było nad przygotowaniem taktycznym. Wszystkiego musiałem się uczyć właściwie od podstaw, dużo rzeczy robi się w Polsce zupełnie inaczej. Do tego dochodziła bariera językowa i było mi ciężko. Każdego dnia ciężko pracowałem, aby nadrobić braki i uważam, że mi się to udało. Czuję się również lepiej przygotowany fizycznie, podszkoliłem też umiejętności. Wszystko to komponuje się w jedną całość. Z pomocą trenerów, całego sztabu szkoleniowego Chievo, stworzyłem ulepszony model Pawła Jaroszyńskiego.
W lidze włoskiej zagrałeś już sześć razy. Jaka jest ta Serie A?
Pierwsze tygodnie, miesiące to był prawdziwy kosmos. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Teraz wszystko wraca jednak do normy. Powoli zacząłem się wkomponowywać w zespół, całą ligę, sposób myślenia, bo to we Włoszech również jest ważne. Cieszę się, że w drużynie jestem razem z Mariuszem Stępińskim. Codziennie spędzamy razem czas na treningach, w klubie i spotykamy się również po pracy. Jest wesoło, fajnie. Zaczynam czuć się w Italii swobodnie. Wcześniej nie było tak, jakbym sobie tego życzył.
Nie miałeś momentów zwątpienia, kiedy nie grałeś? Zastanawiałeś się nad zmianami?
Jeśli się nie gra i nie można pokazać na boisku w typowym spotkaniu o stawkę, brakuje rytmu meczowego, zawsze przychodzą momenty zwątpienia. Ja również takowe miałem. Pojawiały się myśli, że może warto poszukać innego rozwiązania, na przykład odejść na wypożyczenie. Odbyłem kilka rozmów z agentem, działaczami Chievo, bezpośrednio z trenerem. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że warto zostać i powalczyć, bo mam szansę na grę. Rolando Maran wystawił mnie pod koniec listopada w meczu Pucharu Włoch z Hellasem. Przekonałem do siebie szkoleniowca i od tamtej pory coraz częściej pojawiam się na boisku. Wiadomo, nie gram jeszcze z kolejki na kolejkę po 90 minut, ale dostaję więcej szans. Trener zaznaczył, że bardzo ważna jest dla niego rotacja w zespole. Wiem, że muszę jeszcze wiele poprawić, aby stać się czołową postacią drużyny na lewej obronie. Nie zamierzam odpuszczać.
Teraz będziesz miał również okazję pokazać się selekcjonerowi reprezentacji Polski. I to w bardzo ważnym momencie, przed mistrzostwami świata.
Nie chcę składać żadnych deklaracji, opowiadać nie wiadomo czego. Cieszę się, że dostałem szansę i będę miał możliwość pokazania się trenerowi Nawałce na konkretnym zgrupowaniu. Nie wiem, czy zagram w którymś meczu, ale jeśli nadarzy się taka okazja, dam z siebie dwieście procent i mam nadzieję, że znajdę sympatię w oczach selekcjonera.
Na zgrupowaniu na pewno nie będziesz się czuł osamotniony. Raz, że w kadrze panuje świetna atmosfera, a dwa – Adam Nawałka coraz chętniej stawia na zawodników z byłej kadry U-21, której byłeś częścią. Teraz nominacje otrzymali również m.in. Tomasz Kędziora i Dawid Kownacki.
Takie było założenie kadry U-21 i wszystkich młodzieżowych drużyn, aby dostarczać piłkarzy do pierwszej reprezentacji. W drużynie seniorów nie ma podziału na młodych i starych. Jesteśmy jedną grupą i walczymy o wszystko. Cieszę się, że kilku moich kolegów miało już możliwość pokazania się na zgrupowaniu selekcjonerowi Nawałce. Teraz przyszła kolei na mnie i mam nadzieję, że nie będzie to jednorazowa przygoda, a początek nowego etapu w mojej piłkarskiej karierze.
Rozmawiał Paweł Drażba