Aktualności
[WYWIAD] Marek Leśniak o Polakach w Bundeslidze
Jak dużym echem odbił się w Niemczech wywiad Roberta Lewandowskiego dla magazynu „Sport Bild”, w którym opowiedział m.in. o tym, że dalej chce grać w Bayernie i tłumaczył niektóre zachowania z wcześniejszych miesięcy?
Na razie niewielkim. Podejrzewam, że niektóre tematy mogą zostać powyciągane po meczu z Hoffenheim, o ile on Robertowi nie wyjdzie. Jednak jestem przekonany, że nic takiego się nie stanie, jestem przekonany, że Bayern wygra. Choć z drugiej strony nie będę zaskoczony, jeśli goście sprawią w Monachium niespodziankę i wygra z Bayernem. Im dobrze się gra z Bayernem, mają na ten zespół jakiś patent. Ale mimo wszystko nie tym razem.
Jak odebrał Pan wypowiedzi Roberta Lewandowskiego we wspomnianym wywiadzie?
Wygląda na to, że Robert chce załagodzić sytuację po tym, jak chciał odejść z klubu. Swoją drogą, nie powinien domagać się transferu, szczególnie mając podpisany kontrakt do 2021 roku. Władze Bayernu doskonale wiedzą jak wygląda rynek i zdają sobie sprawę, że nie mieliby kim zastąpić Lewandowskiego. Niestety, do Niemiec wielkie gwiazdy obecnie nie przychodzą. Tutaj nie płaci się tyle co w Hiszpanii, we Włoszech, do Anglii nawet nie ma co porównywać. Stąd problemy z napływem topowych piłkarzy. Tacy prędzej odchodzą po jednym czy dwóch dobrych sezonach. Czytałem ostatnio wywiad z prezydentem Hannoveru 96. Przyznał, że czołowe kluby w Europie uciekają tym z Bundesligi. Angielskie są nie do dogonienia. Hiszpańskie i włoskie właśnie je przeskakują, a i francuskie zaczynają doganiać. Jeżeli prywatni inwestorzy nie zaczną finansować niemieckich klubów, to poza Bayernem żaden nie będzie w stanie wzmocnić się graczami z najwyższej półki.
Opowiedzenie przez Lewandowskiego o całej sytuacji było potrzebne, opinia o nim w Niemczech już nie jest taka pozytywna, jak kiedyś?
Na pewno nie jest już tak lubiany, jak w czasach gry w Borussii Dortmund czy przez pierwsze dwa sezony w Bayernie. Późniejsze narzekania na drużynę czy klub sprawiły, że stracił zaufanie Niemców. To specyficzny naród i trzeba uważać, co i jak się mówi. Tym bardziej, jeśli, tak jak Robert, dużo się zarabia. Nie oszukujmy się, to to też kibiców w oczy kłuje. Poza tym głośne mówienie o transferze bardziej zostanie zrozumiane w mniejszych klubach. W przypadku Bayernu jest to traktowane jak niewłaściwe zachowanie. Ale jeśli będzie strzelał gole, to wszystko wróci do normy.
Bayern jest murowanym faworytem do mistrzostwa, a Lewandowski do armaty króla strzelców?
Życzę Robertowi tej nagrody z całego serca. Co do pierwszej kwestii, to tak, Bayern siódmy raz z rzędu będzie mistrzem. Pewnie przegra dwa czy trzy mecze, ale nikt im nie dotrzyma kroku. Myślę, że znowu będą pewni tytułu na przełomie marca i kwietnia. Niemcy „czarnego konia” upatrują w Bayerze Leverkusen. Fakt, grają najładniej w Niemczech, tyle że nie zawsze efektywnie. To sprawa, że kończą sezon na trzecim miejscu czy tuż za podium. Borussia na dobrą sprawę zrobiła jeden dobry transfer – Axela Witsela ściągnęła z Chin. Nie ma jednak szans, by zagrozić Bayernowi.
Tylko czy Bawarczycy nie ryzykują zbyt dużo powierzając drużynę Niko Kovacowi?
W klubie mówią, że to trener ze szczytu ich listy życzeń. Jest dobry, ale mam wrażenie, że było inaczej. Bayern chciał Julian Nagelsmann, ale ten, jak już wiadomo, po jeszcze jednym sezonie w Hoffenheim przeniesie się do RB Lipsk. Mówiło się o Juergenie Kloppie, ale obecnie jest on nie do wyciągnięcia z Liverpoolu. Pozostali topowi trenerzy też są zatrudnieni i trzeba by było za nich płacić, co w przypadku Bayernu nie opłaca się. Natomiast Kovac zrobił dobrą robotę w Eintrachcie Frankfurt, z którym dwa razy był w finale Pucharu Niemiec z czego raz go zdobył. Jako piłkarz grał w Bayernie, Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge go dobrze znają, więc wiedzą, co robią.
Choć Łukasz Piszczek zrezygnował z gry w reprezentacji Polski, by w pełni skupić się na grze w Borussii Dortmund, której został wicekapitanem, to klub za 7,5 mln euro kupił z Realu Madryt prawego obrońcę Achrafa Hakimiego.
No tak, ale czy ten Hakimi był podstawowym zawodnikiem Realu? Nie był. Pewnie ma potencjał, ale jeżeli Łukasz będzie grał tak, jak potrafi, a potrafi dużo, mimo wieku i jeśli będzie zdrowy, to nikt mu nie zagrozi. Jeśli już to Hakimego będą szykować na następcę Polaka, który ma umowę z klubem do 2020 roku.
Jakie szanse na grę w VfL Wolfsburg ma Jakub Błaszczykowski?
Obawiam się, że w przeciwieństwie do Robert i Łukasza - niewielkie. Niestety. Kuba praktycznie cały poprzedni sezon stracił przez kontuzje, a mundial był jaki był. Choć w Wolfsburgu wiele się pozmieniało i nie wiemy, jaka będzie rola Błaszczykowskiego, to nie sądzę, żeby był graczem podstawowego składu.
Dobry pomysłem byłby krok w tył i wypożyczenie do innego klubu Bundesligi?
Bardzo dobrym. Żeby być w formie meczowej na 34 kolejki w Bundeslidze powinien zagrać w 25 spotkaniach. Oczywiście w futbolu gwarancja gry jest niemożliwa, ale mógłby iść na przykład do beniaminka Fortuny Dusseldorf. Grałem w tym klubie, śledzę, co się w nim dzieje i jestem przekonany, że Błaszczykowski grałby w nim regularnie. Tak samo w drugim beniaminku, 1. FC Nuernberg czy SC Freiburg.
Do Fortuny z VfB Stuttgart został wypożyczony Marcin Kamiński.
To bardzo dobry ruch. Przede wszystkim dlatego, że może liczyć na regularną grę. Do tego sam klub jest przyjemny do bycia w nim. Ma piękny stadion, 50 tys. widzów na każdym meczu, do tego Dusseldorf to piękne miasto. Słowem – bardzo dobre miejsce do rozwoju i utrzymania formy, a co za tym idzie, sprzyjającym powołaniom do reprezentacji Polski.
Pan jeszcze pracuje przy piłce?
Nie, do kwietnia tego roku prowadziłem zespół z piątej ligi, ale przestałem. Na razie prowadzę firmę ogrodniczą, a piłkę oglądam i staram się czytać wszystko, co się o niej pisze. A korzystając z okazji, chciałbym pozdrowić polskich kibiców!