Aktualności
[WYWIAD] Jan Bednarek: Trzeba potrafić wykorzystać swoją szansę
Piłkarski świat stanął w miejscu. Jak ty odnajdujesz się w nieznanych nam dotąd realiach?
Zniknął gdzieś stres związany z rywalizacją ligową, nie ma tej adrenaliny. Żyje się spokojniej, nie w pośpiechu, kiedy jeden trening goni drugi, a potem mecz. Wszystko było podporządkowane meczom. Teraz życie stało się bardziej prozaiczne, ludzkie, inne sprawy zaczęły się liczyć. Myślę, że w tym trudnym dla wszystkich czasie można znaleźć sporo pozytywów. Jakich? Więcej czasu spędzam w domu z bliską mi osobą. Siedzimy w trójkę – są ze mną dziewczyna i pies. Wszystko kręci się tak naprawdę wokół spacerów z psem i posiadówek z domu. Z pandemią nie ma żartów, ściśle przestrzegamy odgórnych wytycznych. Z rodziną i znajomymi kontaktujemy się za pomocą mediów społecznościowych. Graliśmy z nimi w gry planszowe online. Dla chcącego nic trudnego. Znaleźliśmy takie rozwiązania, aby nie udzieliła nam się nuda. Czasu jest tyle, że można jeszcze poczytać książkę, czy pograć na konsoli.
Jedną z twoich pasji jest muzyka, a konkretnie rap. Lubisz słuchać polskich raperów, to też rodzaj muzyki z konkretnym przesłaniem. Jest jakieś przesłanie na te czasy?
Polscy raperzy biorą udział w głośnym wyzwaniu Hot 16 Challenge, które polega na wsparciu polskiej służby zdrowia. To pokazuje, że nie tylko robią dobrą muzykę, ale są też dobrymi ludźmi. Wszystko to ma na celu wygranie naszej wspólnej walki z wirusem. Wiem, że wielu ludzi popada w zły nastrój spowodowany skutkami pandemii, ja jestem raczej pozytywnie „nastrojony”. Z drugiej strony mam pełną świadomość, jakie niebezpieczeństwo nam grozi, jeśli zlekceważymy zagrożenie. To sytuacja, którą musimy wszyscy razem przetrwać. A kiedy odpowiednie grupy naukowców znajdą antidotum na koronawirusa, to trzeba liczyć, że wszystko wróci do normalności. Muzyki i tak słucham dużo na co dzień, bo to dla mnie forma relaksu. Teraz jednak poszerzamy swoje horyzonty muzyczne, wybierając piosenki różnych wykonawców.
Dlaczego akurat rap?
Ponieważ zmusza do refleksji nad światem. Można się wyłączyć, pomyśleć, odprężyć. Wolę artystów, których muzyka, teksty, coś ze sobą niesie. Którzy mogą poprzez słowa coś ci uzmysłowić. Pozwolić spojrzeć na sprawę z innej strony. Uważam, że w ten sposób rozwijam swój umysł. Fajnie szukać w raperach inspiracji i ścieżki rozwoju.
Kto jest twoją inspiracją?
Rodzina, czyli rodzice, brat, dziewczyna. Chciałbym, żeby byli dumni ze mnie, cieszyli się z tego jakiego mają syna. Chcę im dawać jak najwięcej szczęścia. Ich duma jest dla mnie najważniejsza. To mnie motywuje do ciężkiej pracy.
Do naszej rozmowy pasują słowa papieża ś.p. Jana Pawła II: „Ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”.
Świat zwolnił. Pokazuje nam inne wartości. Wiele osób umiera, na naszych oczach dzieją się tragedie wielu rodzin. Może pandemia niektórym uzmysłowi, aby zatrzymać się? Żeby przewartościować życie? W takich też sytuacjach poznaje się ludzi. Kto jest dobry. Widzimy jak wiele osób pomaga służbie zdrowia, staje w obronie innych. Mam poczucie, że Polacy jako społeczeństwo zjednoczyli się choć na chwilę. Piłka zeszła na drugi plan.
Uważasz się za dobrego człowieka?
To nie mnie oceniać. Trzeba zapytać bliskich. Ja po prostu staram się być jak najlepszym chłopakiem, synem, bratem. Myślę, że szacunek to największa wartość, jaką można zyskać. Równie ważna jest wiara we własne umiejętności. Szacunek, jaki innym okazujesz, wróci ze zdwojoną siłą. Jeśli kogoś źle traktujemy, to ten ktoś będzie zły wobec nas. Wiara? Trzeba ciężko pracować i wierzyć, że zyskasz dzięki niej dużo.
To akurat o tobie. Na początku pobytu w Southampton nie grałeś. Z czasem stałeś się podstawowym zawodnikiem pierwszego składu.
Piłka to sport, w którym trzeba potrafić wykorzystać swoją szansę. I być na nią przygotowanym. Ja tak zrobiłem. A kiedy już grałem, chciałem się cały czas rozwijać i korzystać z chwili, ile się da. Kariera nie trwa wiecznie, gramy przez kilkanaście lat, musimy brać, co najlepsze.
W styczniu przerwała się twoja świetna seria spotkań w wyjściowym składzie „Świętych”. Wystąpiłeś w podstawowej jedenastce w 49. meczach z rzędu. Wypadłeś ze składu na Crystal Palace z powodu drobnej kontuzji. A mowa o najlepszej i najbardziej wymagającej lidze świata.
Jak już przychodzi twoja chwila, musisz wycisnąć z niej jak najwięcej. Największe korzyści jako piłkarz odniosę, kiedy nie będę się zadowalał tym, co po drodze osiągnąłem, tylko poprzez regularną grę. Trzeba iść w górę, a nie w dół. Wejść na szczyt jest łatwiej niż się na tym szczycie utrzymać. Jesteśmy w trakcie przymusowej przerwy, i to dobry moment na ciężką pracę. Pracę nad sobą, żeby stawać się lepszym piłkarsko.
Jan Bednarek z maja 2019 roku i Jan Bednarek z maja 2020 roku to duży postęp na korzyść tego drugiego?
Przez ten rok bardzo się zmieniłem. Rozegrałem dużo spotkań, popełniłem też dużo błędów, które wiele mnie nauczyły. Inaczej patrzę na piłkę. Inaczej działa moja psychika, inaczej już reaguję na boisku. Ta cała otoczka wokół Premier League sprawiła, że stałem się dojrzalszy, także życiowo. Mam coraz większy bagaż doświadczeń, wyciągnąłem sporo wniosków. Nie sprawi to, że nagle przestanę robić błędy, to nieuniknione. Cały czas się uczę, mam nadzieję, że te pomyłki będą kolejnymi cennymi lekcjami z korzyścią dla mnie w perspektywie przyszłości.
Gra przeciwko któremu z napastników Premier League sprawiła tobie najwięcej trudności?
Ciężko mi wskazać trzech najlepszych, bo praktycznie co tydzień ścieram się z napastnikiem o dużej piłkarskiej jakości. Napastnicy mają to do siebie, że są trudni do upilnowania. Bardzo niebezpieczni i ruchliwi są Aguero, Kane, Rashford. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Najważniejsze w tym wszystkim jest skupienie się na sobie. To ja muszę grać dobrze i ustrzegać się błędów. Na tej pozycji podstawą jest pewność siebie. Jeśli tylko zastanawiasz się co zaraz może z tobą zrobić Aguero, to lepiej zostań w szatni. Jak masz przekonanie o swojej jakości, to rywalizujesz z nim ze świadomością, że go powstrzymasz. Dążę do tego, żeby nie obawiać się innych. Trzeba znać swoją wartość, bo ona pcha cię do przodu.
W reprezentacji Polski, podobnie jak w klubie, regularnie dostajesz szanse gry w pierwszym składzie. Czujesz się przez to dużo pewniej?
Jestem podstawowym zawodnikiem kadry, której staram się dawać jak najwięcej. Na początku było nam trudno. Ostatnio byliśmy na fali wznoszącej, czuliśmy się coraz lepiej ze sobą, coraz lepiej wyglądała współpraca między nami, piłkarzami a sztabem szkoleniowym. Myślę, że przez ten rok, który został do EURO jeszcze bardziej się rozwiniemy, skorzystamy na tym jako zespół. Mam nadzieję, że w przyszłorocznych mistrzostwach pokażemy, że jesteśmy mocną drużyną. I że Polska to nie tylko indywidualności, a kolektyw. Liczę, że damy kibicom dużo radości.
W 10. kolejce Southampton zostało rozbite przez Leicester. 9:0 to najwyższe zwycięstwo jakiegokolwiek zespołu na wyjeździe w historii angielskiej ekstraklasy... Wydawało się, że dni trenera Ralpha Hasenhuettla są policzone, tymczasem wciąż prowadzi on „Świętych”.
Został dlatego, że mocno w nas wierzy. Mimo wysokiej porażki nie zwątpił w drużynę. Uważał, że wciąż jesteśmy w stanie zrobić wiele. Przecież nagle nie sprawił, że przestaliśmy grać w piłkę. Potrafił podnieść zespół na duchu. Z czasem zaczęliśmy piąć się w górę tabeli. Przed nami dużo nauki. Jeśli będziemy słuchać rad trenera, bardziej doświadczonych zawodników to możemy osiągnąć dobry wynik.
Czyli nie powiedzieliście jeszcze ostatniego słowa?
Tylko, czy to ostatnie słowo będzie nam dane powiedzieć na boisku? Nie wiadomo czy dokończymy sezon. Jeśli wrócimy, to naszym celem jest gra o jak najwyższe miejsce. Jeśli o mnie chodzi to nie planuję nic długofalowo. Powinienem skupić się na teraźniejszości. Dziś, czy jutro czeka mnie trening, który pozwoli mi wrócić w dobrej formie na boisko. Chciałbym, abyśmy grali dobrze w piłkę i wygrywali, ile się da. To przecież zwycięstwa budują drużynę. Wrócimy mocniejsi. Będziemy gotowi na dużą intensywność meczów.
Jaki plan na piłkarzy mają władze Premier League?
Jesteśmy w stanie oczekiwania. Na nic w tym momencie nie mamy wpływu. Zdrowie jest obecnie na pierwszym miejscu. Czy nie wyobrażam sobie braku dalszej gry? Moje zdanie jest tu mało ważne, ważniejszy głos mają specjaliści i eksperci od zdrowia. My możemy chcieć to czy tamto, życie i tak zweryfikuje. Jedyne co, możemy zrobić, to czekać aż wrócimy do treningów grupowych.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski