Aktualności

[WYWIAD] Damian Szymański – wojskowe wychowanie otworzyło mu drzwi do kadry

Reprezentacja31.08.2018 

Damian Szymański przeżywa najlepszy okres w karierze. Jest liderem i kapitanem Wisły Płock, wkrótce zaprezentuje się przed selekcjonerem reprezentacji Polski na zgrupowaniu kadry. –  Jestem dumny, że będę miał szansę – oczywiście jeśli trener Jerzy Brzęczek na mnie postawi – reprezentować kraj. Cieszę się, że dostrzegł we mnie to coś – mówi pomocnik w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

Rafał Pietrzak, debiutant w drużynie narodowej, powiedział Łączy Nas Piłka, że dostając powołanie na reprezentację, był bardziej zaskoczony niż wszyscy wokół. A jak było w twoim przypadku?

Przede wszystkim zacznę od tego, że spotkało mnie wielkie wyróżnienie. Jestem dumny, że będę  miał szansę – oczywiście jeśli trener Jerzy Brzęczek na mnie postawi – reprezentować kraj. Cieszę się, że selekcjoner dostrzegł we mnie to coś. Jeśli chodzi o samo powołanie – miałem sygnały, że jestem obserwowany przez sztab reprezentacji na meczach ekstraklasy. To było jeszcze za kadencji Adama Nawałki. Wiem, że w tym sezonie też ludzie ze sztabu kadry oglądali mnie w akcji, więc zaskoczenia aż tak wielkiego nie było.

Myślisz, że mogłeś przekonać trenera Jerzego Brzęczka swoimi cechami przywódczymi? W końcu mało kto w wieku 22 lat zostaje kapitanem drużyny.

Fakt, dostałem opaskę w młodym wieku, ale mam już 23 lata, a to wcale nie tak mało. Nie miałem za wiele meczów w ekstraklasie, mimo to trener Jerzy Brzęczek zaufał mi, powierzył odpowiedzialną funkcję. Myślę, że chciał, abym nabrał więcej pewności siebie. Pomogło. Jak w ogóle do tego doszło? Zimą wyjechaliśmy na zgrupowanie na Cypr. Na jednej z odpraw usłyszałem od trenera, że chce, żebym został kapitanem. Poczułem się wyróżniony. Myślę, że trener Brzęczek docenił w ten sposób moją ciężką pracę. A ciężko pracowałem od zawsze. I zawsze dawałem z siebie sto procent.

To ile już lat grasz w piłkę?

Zaczynałem jako siedmiolatek. W ekstraklasie pierwsze spotkanie rozegrałem w wieku 19 lat w barwach GKS-u Bełchatów, z którym spadłem do I ligi. Potem była Jagiellonia Białystok i Wisła Płock. Od samego początku gram na pozycji pomocnika. Trenerzy powtarzali, że mam oczy dookoła głowy, widzę bramkę przed sobą i za sobą. Poza tym lubię rozgrywać piłkę i środek boiska jest najlepszym miejscem do tego. Cieszę się, gdy mam futbolówkę przy nodze.


Nie będziesz czuł się dziwnie, przyjeżdżając na zgrupowanie reprezentacji, a tam Szczęsny, Krychowiak, Lewandowski, których do tej pory oglądałeś w telewizji?

To będzie fajne doświadczenie poznać Lewandowskiego, Szczęsnego, Krychowiaka i innych. Mamy przecież piłkarzy w najlepszych ligach świata. Lewandowski, Kamil Glik, czy też Piotrek Zieliński, rywalizują na najwyższym poziomie, w Lidze Mistrzów. Czysta przyjemność z nimi trenować i grać. Chciałbym z każdym z nich porozmawiać, no ale jadę na zgrupowanie pokazać się z jak najlepszej strony, a nie w celach towarzyskich.

Co robi większe wrażenie – zwycięstwo na Legii 4:1, czy powołanie do reprezentacji Polski?

To dwie różne rzeczy, każdą z nich trzeba rozpatrywać w innej kategorii. Reprezentacja to powód do dumy – reprezentujemy kraj, zakładamy biało-czerwoną koszulkę. A Legię ograliśmy, bo mieliśmy po prostu swój dzień. Wcześniej graliśmy w miarę dobrze, ale brakowało nam punktów. W Warszawie w końcu się przełamaliśmy. Mam nadzieję, że to zapowiedź tego, że idziemy w dobrym kierunku.

Jesteś bardzo stonowanym człowiekiem. Czy to efekt wychowania przez wojskowego?

Ojciec, zawodowy żołnierz przyłożył rękę do mojego wychowania. W tym sensie, że miał zasady, które mi wpoił do głowy. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Urodziłem się Kraśniku. W tak małych miejscowościach ludzie postępują według określonych zasad, których zawsze się trzymałem. Ojcu, a w zasadzie całej rodzinie, wiele zawdzięczam. Oni też mnie stopują. Póki co, nic nie osiągnąłem, przede mną wciąż dużo pracy. Tata jest już na emeryturze. Ma stopień podpułkownika. Był na misjach w Iraku, Kosowie i Bośni. Służył w jednostce w Lublinie.

Kraśnik pewnie pęka z dumy, że wywodzi się stamtąd kadrowicz?

To małe miasto, ludzie się znają. Dostałem sporo gratulacji od znajomych, przyjaciół. Widziałem nieskrywaną radość, że dostałem powołanie.

Do Wisły Płock wpłynęły aż dwa powołania.

Rozmawiałem już z Adamem Dźwigałą na temat naszej nominacji. Adam jest bardzo zadowolony, że dostał taką szansę. Stwierdziliśmy, że dalej musimy robić swoje.

Wygląda na to, że z Płocka wiedzie najkrótsza droga do reprezentacji. I nie mam tu na myśli odległości od Warszawy.

Wielu z nas wybiło się w poprzednim sezonie. Nagle wszyscy zobaczyli, że w takiej Wiśle też grają zawodnicy z potencjałem. Mamy młody, ale całkiem doświadczony zespół. Udało się tu zbudować zgraną paczkę. W Wiśle jesteśmy jedną, wielką rodziną.

Patrząc z perspektywy czasu, wygląda na to, że podjąłeś słuszną decyzję, odchodząc rok temu z Jagiellonii Białystok. Rychło w czas?

Wiedziałem, że muszę coś zrobić, inaczej pozostanę w miejscu. Okazało się, że wyszedłem na tym bardzo dobrze. Musiałem wykonać krok wstecz, żeby zrobić dwa kroki do przodu. Wisła bardzo mi pomogła, dzięki czemu moja kariera ruszyła z miejsca. Niezbędna okazała się także pomoc trenera Brzęczka. Mogłem więc pokazać swoje największe atuty. Bardzo dużo nauczyłem się od niego. A i w reprezentacji można się wiele nauczyć, jeśli nie więcej. Obecność tylu klasowych zawodników pozytywnie wpływa na każdego piłkarza. 

To teraz cała uwaga piłkarzy Jagiellonii w niedzielnym spotkaniu będzie skupiona na tobie?

Nie. Wiesz co zauważyłem? Że jeśli ktoś sumiennie wykonuje swoje obowiązki to wcześniej czy później dostanie za to nagrodę. Moją nagrodą jest powołanie. Teraz ode mnie zależy jak ją wykorzystam. Czy pójdę w dobrym kierunku. W niedzielę będą chciał po prostu zagrać na swoim normalnym poziomie. Zamierzam ten poziom utrzymać, a nawet wskoczyć na wyższy.

Słabe wyniki Wisły na początku sezonu nie powodowały u was frustracji?

Graliśmy dobrą piłkę z Lechem Poznań. W drugiej połowie dominowaliśmy, strzeliliśmy gola na 1:1. Poznaniacy nie wychodzili z własnej połowy, a zdołali wygrać. Potem spotkanie w Zabrzu: znów nie wygraliśmy, choć mieliśmy wiele sytuacji. Nie załamywaliśmy się. Na Legii pokazaliśmy charakter i umiejętności.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności