Aktualności

[WYWIAD] Damian Kądzior: Gra w Dinamie to duże wyróżnienie

Reprezentacja26.10.2018 
Dinamo Zagrzeb prowadzone przez byłego szkoleniowca Lecha Poznań Nenada Bjelicę wygrało wszystkie swoje dotychczasowe mecze w fazie grupowej Ligi Europy i praktycznie jedną nogą jest już w 1/16 finału. Drużyna ze stolicy Chorwacji pewnie prowadzi też w lidze, a w meczu ze Slavenem Belupo Kądzior zdobył swoją pierwszą bramkę dla tego zespołu. Pozyskany latem z Górnika Zabrze skrzydłowy reprezentacji Polski opowiedział nam o swojej przygodzie z najpotężniejszym klubem Chorwacji.

Co szepnął ci trener Bjelica, gdy wchodziłeś na boisko w meczu Ligi Europy?

Zawsze wchodzę po to by pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Dałem dobrą zmianę w spotkaniu ligi chorwackiej z Istrą Pula, wygranym przez Dinamo 4:1 i Nenad Bjelica liczył na pozytywny impuls z mojej strony w Trnawie. Miałem te same zadania co zwykle, typowe dla skrzydłowego, a trener powiedział, że liczy na mnie. To było ciężkie spotkanie dla Dinama z zespołem, który w Lidze Europy ograł Anderlecht, a wcześniej w eliminacjach Ligi Mistrzów poradził sobie z Legią. W Trnawie to gospodarze wyszli na prowadzenie, ale w drugiej połowie swoją wyższość udokumentowaliśmy zdobyciem dwóch goli.

W takim turnieju jak Liga Europy gra bez udziału publiczności ma sens?

Czuliśmy się jak u siebie, bo kibicowali nam działacze Dinama, ci, co otrzymali pełną pulę wejściówek VIP od UEFA. Żartuję, oczywiście lepiej gra się przy pełnym stadionie, ale my, piłkarze, nie mamy na to wpływu, to nie są nasze decyzje. Nawet nie wgłębiałem się w to, dlaczego Spartakowi zamknięto trybuny, ale wiadomo, że przykro jest oglądać pusty obiekt na Lidze Europy. W końcu futbol ma stanowić frajdę dla kibiców, oni tworzą atmosferę. Żal mi sympatyków Spartaka, którzy czekali na to spotkanie z niecierpliwością, a nie mogli wejść na stadion. My przygotowaliśmy się na grę bez kibiców, a choć popełniliśmy za dużo błędów w defensywie, momentami brakowało nam koncentracji, byliśmy rozkojarzeni, to zrealizowaliśmy sportowy cel. Umocniliśmy się na czele tabeli grupy Ligi Europy, a teraz pora myśleć o krajowych rozgrywkach. Dinamo nie może zaniedbywać niczego.

W co mierzy Dinamo w Lidze Europy?

Teraz chyba brakuje jednego punktu do awansu do 1/16 finału tych rozgrywek. Za nami w tabeli są Fenerbahce, Anderlecht, Spartak Trnava, ale dalej staramy się robić swoje, nie kalkulować. Dinamo co sezon bierze udział w europejskich pucharach, ale od wielu lat nie wyszło z grupy. Stoi przed nami ogromna szansa, możemy się fajnie sprzedać w Europie i tyle. Dla mnie to duże wyróżnienie, że gram w zespole tej klasy.

Da się odczuć, że Dinamo to wielki klub?

Zdecydowanie tak, biorąc pod uwagę warunki chorwackie. Ogólnie w Chorwacji nie ma takiej otoczki wokół ligi krajowej jak w Polsce, ale to przecież nacja wicemistrzów świata, importer piłkarzy wielkiej klasy do najmocniejszych klubów Europy. Dinamo świetnie szkoli zawodników, promuje, sprzedaje. Dla mnie najważniejszy jest rozwój piłkarski, a taką możliwość dostałem w Zagrzebiu. Uważam się teraz za dużo lepszego graczem, niż w momencie, w którym tu trafiłem. Moja dobra postawa w Dinamie pozwoli mi w zrobieniu kolejnych kroków, czegoś większego. Dinama nie można porównywać to zespołów z Polski, wyniki w pucharach mówią same za siebie. Żaden przedstawiciel ekstraklasy nie gra w Europie, Dinamo nie dość, że gra, to jeszcze wygrywa.

Jak ktoś powie, że Kądzior poszedł na rezerwę do Chorwacji to…?

Powiem mu, żeby zapoznał się ze statystykami, zobaczył ile gram. Nie wiem, czy jest jakiś polski skrzydłowy w zagranicznym klubie, który spędza na boisku więcej czasu ode mnie. W lidze zaliczyłem praktycznie 11 całych meczów, dostałem szanse w Lidze Europy. Jestem świadomy, że nie będę wszystkiego grał „od dechy do dechy”, bo Dinamo ma 30 wartościowych zawodników. Panuje tu zażarta rywalizacja i cieszę się z każdego wejścia na boisko w rozgrywkach międzynarodowych. W Polsce nie miałbym takiej możliwości, a przeciw Fenerbahce nie wychodzi się na co dzień. Na każdym treningu Dinama widzę jakość i nie tracę czasu. Marzę, byśmy po wyjściu z grupy trafili na jakiegoś przeciwnika z topu. Zobaczyłbym, w jakim miejscu jestem.

Chorwacja żyje futbolem?

Podczas mundialu panowało istne szaleństwo, co jest zrozumiałe. Brakuje mi jednak takiej atmosfery na meczach ligowych jak w Górniku Zabrze. W Chorwacji nie ma dobrej frekwencji na lidze krajowej, puchary europejskie to zupełnie inna bajka. Podczas meczów Ligi Europy obiekt Dinama żyje, a na spotkania z rywalami z krajowego podwórka przychodzi, z wyjątkami, po 2 tysiące ludzi. Ja w każdym razie spełniam się piłkarsko w Zagrzebiu, rozwijam się, a to co się dzieje wokół, co kto myśli, schodzi dla mnie na dalszy plan.

Nie smuci cię sytuacja Górnika Zabrze?

Na pewno martwi, jestem na bieżąco, utrzymuję kontakt z piłkarzami, fizjoterapeutami, kierownikiem, więc wiem, co się dzieje. Po tamtym sezonie oczekiwania były bardzo duże, ale teraz nie wygląda to tak, jak oczekiwałby trener czy sami zawodnicy. Wierzę głęboko, że Górnik zacznie punktować, a oceniając zespół trzeba pamiętać, że musiał być on latem budowany niemal od nowa, przy okazji występów w europejskich pucharach. Nie da się tak łatwo zastąpić tych wiodących zawodników, którzy opuścili Zabrze. Nie ma co jednak tragizować, dobrze przepracowana zima wyjdzie na dobre Górnikowi. Oby tylko nie podejmowano pochopnych ruchów, bo trener Brosz to super fachowiec.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności