Aktualności
Wyjątkowy sprawdzian Zielińskiego i Milika. Napoli gości Barcelonę
I właśnie ten fakt każe piłkarzom Barcelony mieć się na baczności przed starciem z ekipą z południa Italii. – Nigdy nie grałem na San Paolo. Napoli to wielka drużyna, pełna jakości. Graliśmy z nimi w presezonie. Jednak tego typu spotkania zawsze są inne i nie możemy ich brać jako punktu odniesienia. Dobrze im przecież idzie w Lidze Mistrzów – przyznał pomocnik Katalończyków Frenkie de Jong (cytat pochodzi z „Mundo Deportivo”).
M jak... wielki Argentyńczyk. Tylko który większy?
– Gdyby to była koszykówka, to prawdopodobieństwo zwycięstwa Barcelony byłoby duże większe. A tak, to że Barcelona jest zdecydowanym faworytem nie znaczy, że zdecydowanie wygra. Pamiętajmy, że Napoli w dwumeczu z Liverpoolem zdobyło cztery punkty. Mimo że Gattuso zdaje się powoli odbudowywać zespół (licząc Puchar Włoch, neapolitańczycy wygrali trzy mecze z rzędu – przyp. red), to kibice cały czas wzdychają na myśl o czasach Napoli pod kuratelą Sarriego. Gra neapolitańczyków nie jest na takim poziomie jak wtedy. Jednak Barca też ma swoje problemy. Nie zmieni tego wysokie zwycięstwo z Eibar. Za to strzelec czterech goli Leo Messi dał sygnał, że jest w mega formie – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka ekspert od ligi włoskiej i komentator Eleven Sports Piotr Czachowski.
Zatrzymanie Messiego wydaje się być kluczem do korzystnego wyniku Napoli w pierwszym spotkaniu. Jak tego dokonać? Trener Gennaro Gattuso na łamach włoskich mediów przyznał, że trzeba „uwiązać” argentyńskiego piłkarza. – Chcę zobaczyć żywiołowy zespół, który gra do końca z radością. Leo jest z pewnością najlepszy ze względu na to, jak przeżył swoją karierę. Jest przykładem dla dzieci do naśladowania. Nigdy nie mówi nic niestosownego – podkreśla Gattuso.
Osoba 32-letniego lidera „Blaugrany” budzi duże emocje w Neapolu nie tylko ze względu na formę, jaką ów prezentuje. Dodatkowe tło tej konfrontacji to odwieczna rywalizacja między Diego Maradoną, a Leo Messim o tytuł najlepszego piłkarza w historii argentyńskiej piłki. Diego Maradona ma status Boga w Neapolu. „Boski Diego” stał się świętym po tym jak niemal w pojedynkę poprowadził Napoli do dwóch tytułów – w sezonach 1986/87 oraz 1989/90. W Barcelonie, rzecz jasna, to Messi uchodzi za najlepszego Argentyńczyka, jakiego wydał ten kraj. – Maradonę mogłem oglądać tylko na wideo, to było coś wspaniałego. Messi to jeden z największych zawodników aktualnie i robi obecnie to samo, co bóg futbolu. Dokonuje rzeczy, które widzisz tylko na Playstation. Od lat jest najlepszy w historii. Nie można go powstrzymać, ale trzeba próbować – stwierdza Gattuso.
Mecz pod Zielińskiego?
Ale zawodnicy Napoli nie zamierzają być tylko i wyłącznie tłem ewentualnych popisów Messiego. Są świadomi własnej wartości. Arkadiusz Milik w grudniu, kiedy okazało się, że „Azzurri” zmierzą się z Barceloną napisał na Instagramie: „Dużo szacunku, ale zero strachu! Widzimy się na San Paolo. Bądźcie z nami”. – Wszystko wskazuje na to, że mecz obejrzy komplet publiczności. Napoli będzie więc mogło liczyć na wsparcie dwunastego zawodnika. Może dzięki temu cokolwiek zdziałają? Przed nimi zadanie trudne, ale nie niewykonalne. Dawno już w lidze hiszpańskiej nie było takiej sytuacji, aby Barcelona przegrywała tak często na tym etapie sezonu. Skoro tyle razy już przegrali, będąc faworytem, to dlaczego ma to się nie powtórzyć we Włoszech? 1:0 będzie świetnym wynikiem dla Napoli – utrzymuje Czachowski.
Wspomniany Milik, a także Piotr Zieliński w ostatnim meczu ligi włoskiej – na wyjeździe z Brescią – byli rezerwowymi. Obaj weszli z ławki. W obecnej edycji Champions League „Zielu” grał w pięciu z sześciu meczów. Milik wystąpił w trzech pojedynkach, strzelił trzy gole – wszystkie przeciwko Genkowi.
– Taki przeciwnik jest dobrym motywatorem dla Napoli, aby zagrali na swoim najwyższym poziomie. Przyjazd Messiego też dodatkowo motywuje. Zieliński właśnie w takim meczu może pokazać swój niemały potencjał. Udowodnił w tym sezonie, że potrafi brać ciężar gry na siebie, kreować sytuacje poprzez rozgrywanie w sposób trudny do odczytania dla przeciwnika. Będzie potrzebował jednak odpowiedniego wsparcia całej drużyny. Jego koledzy muszą mieć oczy dookoła głowy. I muszą bardzo szybko podejmować decyzje – przekonuje komentator ligi włoskiej.
– Barcelona może się przekonać na własnej skórze jak neapolitańczycy potrafią się mobilizować i wspierać przy okazji wielkiego meczu. Jeśli gospodarze wejdą na najwyższy poziom to pokażą dobry futbol. Polacy mają szansę pociągnąć ten wózek do przodu. Uratować jeszcze ten sezon. Sezon przegrany w lidze – podsumowuje Czachowski.
Piotr Wiśniewski