Aktualności
Wrócić na zwycięską ścieżkę
Historiami dotychczasowych meczów Polski z Kazachstanem raczej nie moglibyśmy zapełnić całego rozdziału książki o występach naszej reprezentacji. Z republiką powstałą po rozpadzie ZSRR graliśmy do tej pory zaledwie czterokrotnie. Nie były to łatwe mecze, ale najczęściej wygrywaliśmy. Nasz ostatni wyjazd do Astany, na początku eliminacji mistrzostw świata 2018, zakończył się jednak remisem.
To pokazuje, że nasi najbliżsi rywale nie zasypiają gruszek w popiele. A warunki na meczach w Astanie czy w Ałmatach robią swoje, o czym mogli się przekonać nie tylko nasi reprezentanci, ale także piłkarze drużyn klubowych. Jesienią ubiegłego roku reprezentacja Adama Nawałki zremisowała na wyjeździe 2:2, mimo że w 35. minucie prowadziła 2:0. Później jednak dwa trafienia Siergieja Chiżniczenki dały gospodarzom niespodziewany punkt.
Wcześniej rywalizowaliśmy z Kazachami w meczach o stawkę zaledwie dwa razy – w udanych dla nas eliminacjach mistrzostw Europy 2008. Trzeci mecz i pierwszy wyjazd w kwalifikacjach – w takich okolicznościach jesienią 2006 roku trafiał się wylot do Kazachstanu. Wtedy niekwestionowanym liderem naszej kadry był Euzebiusz Smolarek. „Ebi” zapewnił nam trzy punkty w wyjazdowym spotkaniu, zdobywając złotego gola na początku drugiej połowy. Starcie jednak do łatwych nie należało, było dużo nerwów i emocji, także tych pozaboiskowych.
Jeszcze lepiej Smolarek wspomina zapewne mecz rewanżowy z Kazachami, który odbył się niemal rok później na stadionie Legii Warszawa. Jego klasyczny hat-trick zapewnił nam już niemal awans do turnieju finałowego. Zwycięstwo przyszło jednak w ogromnych trudach, bo rywale przez długi czas prowadzili. Kibicom mecz utkwił w pamięci nie tylko ze względu na formę strzelecką ówczesnego gracza Racingu Santander. Gdy biało-czerwoni przegrywali, na kilkanaście minut na stadionie Legii zgasło światło. Szybka akcja elektryków zapobiegła jednak przerwaniu spotkania.
– Gdy gaśnie światło, to się idzie spać. I Kazachowie chyba usnęli. Zapomnieli, że trzeba dokończyć mecz, a myśmy to wykorzystali – uśmiechali się po spotkaniu nasi reprezentanci na czele z tym, który świecił najjaśniej.
Wygrana z Kazachstanem otworzyła nam drogę do pierwszego w historii wyjazdu na mistrzostwa Europy. W kolejnym spotkaniu, z Belgią, Polska przypieczętowała historyczny awans.
Do pierwszej konfrontacji z reprezentacją Kazachstanu doszło natomiast w 2003 roku. Na stadionie Lecha Poznań kadra Pawła Janasa w składzie z wieloma uczestnikami mundialu z 2002 roku wygrała z Kazachami 3:0. Ale również łatwo nie było. Trafiali wówczas Artur Wichniarek, Tomasz Dawidowski i Jacek Krzynówek. Kilka dni później biało-czerwoni grali już mecz eliminacyjny do mistrzostw Europy 2004 w Portugalii.
Tadeusz Danisz